Urzędniczka na wysokim stanowisku skłamała w sprawie policjanta. Czy za karę straci pracę?
Na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata skazał sąd Karinę L., sekretarz gminy Rudnik, która miała tworzyć fałszywe dowody i składać fałszywe zeznania. Wyrok jest nieprawomocny.
Wydany 20 czerwca wyrok to efekt politycznej wojny, która rozpętała się w Rudniku. Zaangażowała się w nią Karina L., pracownica miejscowego urzędu gminy, prawa ręka wójta Alojzego Pieruszki. Jej politycznym wrogiem został Sebastian Mikołajczyk, sołtys Brzeźnicy, członek OSP, policjant raciborskiej komendy i co najważniejsze, radny, którego ugrupowanie wielokrotnie krytykowało przełożonego Kariny L. Tradycją już było, że na sesji rady gminy, radni z ugrupowania Mikołajczyka, zadawali wójtowi Pieruszce niewygodne pytania, jednak czarę goryczy przelało zdjęcie udostępnione w 2015 roku w internecie. Przedstawiało nieprawidłowo zaparkowany samochód. Szybko okazało się, że należy do Kariny L., sekretarz gminy Rudnik. Mikołajczyk doprowadził do ukarania jej za to wykroczenie mandatem.
Co to za policjant
Od tego momentu przełożeni Sebastiana Mikołajczyka w pracy zaczęli otrzymywać donosy na policjanta. Dziś wiadomo, że wysyłała je Karina L. Zarzucała mu między innymi, że kupował głosy za wódkę. – W czasie trwania kampanii wyborczej jesienią 2014 r. uczestniczył w suto zakrapianych imprezach bezpośrednio poprzedzających wybory samorządowe w miejscowej remizie strażackiej w Brzeźnicy, czym demoralizował nawet nieletnich . (...) naraża wieloletniego i wzorowego pracownika samorządowego (Karinę L. – przyp. redakcji) na uszczerbek dobrego imienia i podważa zaufanie społeczne do jego osoby, co jest niezwykle ważną sprawą podczas sprawowania przez niego urzędu – pisała Karina L. do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. „Kładowa samowola na publicznych drogach” – to tytuł kolejnego zawiadomienia do KWP, tym razem wysłanego z poczty elektronicznej Kariny L. W załączniku zdjęcie syna Sebastiana Mikołajczyka na czterokołowcu, pobrane z portalu Facebook. „Mam poważne obawy i zastrzeżenia co do odpowiedzialnego użytkowania tego typu pojazdu przez tak małe dziecko. Siedmioletni chłopak jako użytkownik dróg publicznych nie jest w stanie w pełni kontrolować swoich reakcji i zachowań” – pisała Karina L. Pisma trafiły również do prokuratury.