Stawiamy na poczytnych autorów, czyli pietrowickie biblioteki od kuchni
Biblioteka jako wypożyczalnia książek to przeszłość. Współczesna placówka musi mieć dodatkowe funkcje by zainteresować ludzi.
W gminie zdominowanej przez przedsiębiorczość są miejsca, gdzie stawia się też na inne aktywności. Do takowych należy biblioteka gminna ze swymi czterema filiami.
Placówka centralna mieści się w stolicy gminy, na parterze Centrum Społeczno-Kulturalnego. Przeprowadziła się tam 6 lat temu z siedziby w urzędzie gminy. Jej „satelitami” są biblioteki w Makowie, Pawłowie, Samborowicach i Krowiarkach. Dyrektor Małgorzata Paletta uważa, że sieć w obecnej postaci jest optymalna. – Jesteśmy w takich miejscach, że niemal z każdego miejsca w gminie można łatwo dotrzeć do filii – podkreśla. Wszystkie działają przy szkołach, co okazuje się atutem. Najwięcej czytelników ma placówka pietrowicka, tutaj odbywają się największe imprezy.
Podróż za jeden tom
Paletta pracuje w bibliotekarstwie od 22 lat. Zaczynała, jak podkreśla, w innej rzeczywistości. – Biblioteki były typowymi wypożyczalniami książek. To był towar deficytowy, rzecz zdobyczna. Pamiętam jak encyklopedię woziłam po jednym tomie z Rybnika. Tak było w 1994 roku. Kupowało się od hurtowników po parę pozycji każdego tytułu – wspomina. Dziś selekcjonuje książki, bo nie stać ją przy obecnym budżecie biblioteki na każdy tytuł. – Stawiamy na poczytnych autorów, książki, które zaistniały medialne, są poszukiwane i polecane. Na eksperymenty nas nie stać – zaznacza.
Sowa wygrała z Kavą
W czym zaczytują się pietrowiczanie? W polskiej literaturze obyczajowej. 99% czytających stanowią panie. – Grabowska, Grochola, Sowa czy Olejniczak – ich pozycje schodzą najszybciej. Polskie kryminały Bondy czy Mroza generują kolejki. Obserwuję odejście od literatury anglojęzycznej, a jeszcze niedawno Coben czy Kava królowali. Rozkwit literatury polskiej jest dużym pozytywem – uważa M. Paletta. Obserwuje popyt na rodzimych autorów także w literaturze dziecięcej. – Rynek wyrugował kalki amerykańskie, przedruki Disneya są według mnie straszne – ocenia. Dyrektorka wskazuje też na markę wydawcy. – Kiedy kupujemy propozycje Czarnej Owcy, Znaku czy Media Rodziny to wiadomo, że to atrakcyjny towar, że czytelnik się nie zawiedzie – dodaje.
Plastyczny ratunek
Szefowa książnicy ubolewa nad słabnącym czytelnictwem wśród dzieci i młodzieży. W przeszłości ta grupa stanowiła o sile biblioteki. Odwiedzano ją jako ciekawe miejsce. – Biblioteka staje się miejscem dla wybranych. Wiele zależy od rodzica czy posyła swą pociechę po książki. Mądry rodzic na to stawia. Tymczasem wielu wybiera internet i kolorowe obrazki – zauważa M. Paletta. Ratunkiem w tej sytuacji są inicjatywy pozaczytelnicze, jak w Pietrowicach Wielkich pracownia plastyczna przy bibliotece. – Dzieci do niej chętnie przychodzą. Mam fantastyczną grupę młodszą, 12 uczestników. Prowadzę zajęcia tematyczne, aktualnie w oparciu o twórczość Tuwima. Podpowiadam dzieciom, że książki kryją wiele pomysłów – zdradza pani Małgorzata. Ze swoją kadrą odwiedza przedszkola i organizuje dla najmłodszych bale i konkursy, a także imprezy tematyczne jak Noc Andersena.
Biblioteka już szykuje się do akcji wakacyjnej. W jej trakcie odbywają się m.in. wycieczki rowerowe. Aktywne są w niej wszystkie filie.
(ma.w)
Ludzie:
Małgorzata Paletta
Dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Pietrowicach Wielkich