Wielomilionowa tykająca bomba Pszowa
Spółki węglowe upominają się o nadpłacony gminom podatek od wyrobisk górniczych. Samorządy mają z tym olbrzymi problem, bo w grę wchodzą potężne kwoty. W przypadku Pszowa jest to kilka, a nawet kilkanaście mln zł.
Dzisiejsze kłopoty samorządów sięgają swymi korzeniami początku wieku. Wówczas powszechnie pobierano podatek od nieruchomości, naliczając go dla wyrobiska. Władze gmin były utwierdzane w tym, że to właściwa interpretacja prawa. Dopóki ceny węgla rosły, obciążone takim podatkiem spółki górnicze nie narzekały. Sytuacja jednak zmieniła się, kiedy doszło do załamania się koniunktury. W takiej sytuacji podatnicy zaczęli szukać sposobu na obniżenie obciążających danin. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach skierował pytania do Trybunału Konstytucyjnego. Chodziło przede wszystkim o zasadność stosowanej od lat interpretacji przepisów przez gminy.
Wielka pomyłka gmin
Trybunał Konstytucyjny 13 września 2011 r. orzekł, że wyrobisko rozumiane jako przestrzeń w nieruchomości gruntowej lub w górotworze nie jest obiektem budowlanym, a więc nie może być uznane za budowlę w rozumieniu ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Jednak nie wyklucza ona nakładania podatku na znajdujące się w tym wyrobisku obiekty budowlane. Orzeczenie wywołało radykalną zmianę sytuacji. Gminy nie mogły już liczyć na podatki w takiej wysokości, w jakiej pobierały je dotychczas. Z kolei firmy górnicze zakwestionowały również wysokość podatków, jakimi były obciążane przez samorządy w ciągu ostatnich lat. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wywołało spór między spółkami górniczymi a gminami. Istnieją bowiem pewne rozbieżności dotyczące sposobu naliczania podatku.
Mały szczegół, duży problem
Sytuacja w Pszowie jest o tyle szczególna, że podatnik uległ likwidacji i kończy swoją działalność. To oznacza, że wysokość danin na kolejne lata, licząc od 2015 i w latach następnych drastycznie spada i spadać będzie. Dlatego też wpływy do miasta są coraz mniejsze. W dodatku miasto musi dokonywać zwrotów. Jak poinformował nas wiceburmistrz Pszowa, Dawid Topol, w zeszłym roku miasto oddało 2 mln zł. Prawdopodobnie w tym roku również wystąpi konieczność częściowego zwrotu podatku niezgodnie wyegzekwowanego w latach poprzednich. Jak zdołaliśmy ustalić, realną kwotą jest suma około 6 mln zł. Ten wydatek może znacznie obciążyć budżet miasta. Jednak w kuluarach mówi się o kwotach znacznie wyższych, bo nawet o 24 mln zł, jakie Pszów miałby zwrócić w ogólnym rozrachunku. Obecnie spór między właścicielem zamkniętej kopalni a miastem znajduje się w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Więc w dalszym ciągu wszystko zależy od między innymi tego, w jaki sposób SKO orzeknie oraz kiedy i w jakiej kwocie Pszów będzie musiał zwrócić podatek.
(juk)
Ludzie:
Dawid Topol
Były wiceburmistrz Pszowa
Komentarze
5 komentarzy
A niech wydoją jak najwięcej, czas leciał a dziadki z władz Pszowa nie pozyskały ,żadnych inwestorów, nie otwarto żadnego dużego zakładu pracy, nie mówiąc już o sklepach wielkopowierzchniowych z których mogliby wydoić podatki.
może się mylę ale czy za czasów "dobrobytu" jak kopalnia miała dług na podatku to któryś z włodarzy Pszowa go nie umorzył ?
do panCogito przepraszam miało być Kołodziej. Pana Pawła Kowola przepraszam.
Panie #puchacz - chce Pan mówić komuś co wie o samorządzie, jak Pan nawet nie wiem jacy radni zasiadają w pszowskiej radzie miasta: Paweł Kowol od 2 lat nie jest już radnym, więc nie wiem co miałby "przeżreć"... a skoro chce Pan już pouczać innych, to byłoby wskazane, aby posiadał Pan na dany temat wiedzę, mianowicie środki znajdujące się na koncie miasta (które miały być "przeżrane" na potrzebne miastu i jego mieszkańcom inwestycje) nie mogą być użyte do spłaty należności wymienionych w artykule...
Przypominam , że byli tacy niby radni , którzy chcieli zmienić budżet miasta i przeżreć zabezpieczone pieniądze na ewentualny zwrot . Przypominam był to Paweł Kowol i Marcin Grzenia... panowie wy nie macie zielonego pojęcia o samorządności , następnym razem trzymajcie się z daleka od kandydowania do władz samorządowych.