Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Morderca w butach Malibu

17.10.2016 13:00 | 4 komentarze | acz

Nie wiadomo dlaczego Łukasz K. zatłukł cegłówką bezdomnego z Raciborza. Wpadł, bo zakrwawionym butem nadepnął swoją ofiarę i podczas ciosów uszkodził sobie zegarek.

Morderca w butach Malibu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W rybnickim wydziale zamiejscowym Sądu Okręgowego w Gliwicach zapadł wyrok w sprawie głośnego morderstwa, do którego doszło w ubiegłym roku w Raciborzu. 22-latek został skazany na karę 8,5 roku pozbawienia wolności. Wyrok jak na zabójstwo łagodny, bo zdaniem biegłych, oskarżony nie wiedział co robi.

Melina za Lidlem

W niedzielny poranek 3 maja 2015 roku raciborscy policjanci zostali wezwani na ulicę Opawską. Policję zaalarmowała przypadkowa osoba, która natknęła się na zwłoki mężczyzny. Denat w średnim wieku leżał w skrzepach krwi, twarzą do ziemi, miał na głowie liczne rany. Ciało ubrane w zielone ogrodniczki było wychłodzone. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Przy ciele zmarłego znaleziono kartę ZUS oraz karty bankomatowe banku Credit Agricole. Szybko ustalono, że to Paweł K., 45-latek bez stałego miejsca pobytu. Ciało znaleziono na wejściu do pustostanu przy ulicy Opawskiej. To rejon marketu Lidl. Miejsce doskonale znane policji. Często tu gromadzą się grupy spożywające alkohol. Ciało mężczyzny było zmasakrowane. Nikt nie miał wątpliwości, że bezdomny został zamordowany. Tylko kilka godzin zajęło stróżom wytypowanie potencjalnego sprawcy. Szybko zatrzymano 22-letniego mieszkańca Raciborza Łukasza K. Wkrótce Sąd Rejonowy w Raciborzu aresztował go na okres trzech miesięcy.

Żyje z dnia na dzień

Łukasz K. to kawaler, przed zatrzymaniem pracujący w dużej firmie produkującej okna pod Raciborzem. Razem z rodzicami i rodzeństwem mieszkał w centrum Raciborza. Mężczyzna ma orzeczoną rentę z uwagi na upośledzenie umysłowe. W przeszłości karany, między innymi za pobicia. Ma negatywną opinię ze względu na nadużywanie alkoholu i zachowania agresywne pod jego wpływem. – Niska tolerancja frustracji z łatwym wyzwalaniem zachowań agresywnych. Widoczny jest u niego egocentryzm w myśleniu i działaniu. Jego aktywność poznawcza i interpersonalna jest zawężona. Żyje z dnia na dzień, doraźnie zaspokajając potrzeby – napiszą potem w opinii biegli psychiatrzy. – Brat żył jak żył i spożywał alkohol – zezna jego siostra.

Zmiażdżona głowa

Prokurator prowadzący śledztwo zarządził sekcję zwłok bezdomnego. Ustalono, że śmierć nastąpiła w sobotę 2 maja. Pawłowi K. zadano silne uderzenia w różne części ciała. Bezpośrednią przyczyną zgonu był uraz głowy wraz ze złamaniem kości twarzoczaszki, z krwotokiem śródczaszkowym, stłuczeniem mózgu i pourazowym obrzękiem mózgu. Zmarłemu pobrano krew do badań. Te wykazały, że mężczyzna był w stanie silnego upojenia alkoholowego. We krwi odnotowano 4,7 promila alkoholu. Dokładnie przyjrzano się również odzieży, którą w chwili śmierci miał na sobie pokrzywdzony. Na nogawce zielonych ogrodniczek ofiary odnaleziono fragment odbitej podeszwy. Zabezpieczono również ten ślad.

Chyba przesadziłem

Śledczy ustalili, że krytycznego dnia, w sobotę, 2 maja Łukasz K. spotkał się ze znajomymi za sklepem Tesco, na działkach gdzie spożywali alkohol. Następnie z kolegami udał się do swojej babci. Potem towarzystwo w różnych konfiguracjach piło jeszcze w parku Roth. W końcu wieczorem Łukasz K. trafił do pustostanu za Lidlem. Tam pomiędzy Łukaszem K. a Pawłem K. doszło do kłótni, podczas której 22-latek miał pobić starszego od siebie mężczyznę. Do domu Łukasz K. wrócił poddenerwowany. Wszczął awanturę, podczas której usiłował uderzyć matkę krzesłem. Kobieta wezwała policję. Policjanci umieścili agresywnego 22-latka w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia, a rano wypuścili. Po wyjściu z komendy mężczyzna spotkał się ze znajomym. Podczas rozmowy Łukasz K przyznał, że jest mu głupio, bo poprzedniego dnia spotkał znajomego, który był mu winny 300 złotych i za to skopał go za Lidlem. Dodał, że musi go przeprosić przy okazji…

Musiał tam być

Tylko kilka godzin policjantom zajęło ustalenie, że Łukasz K. może mieć związek z zabójstwem bezdomnego. Mężczyznę zatrzymano. Na komendzie zabezpieczono całe jego ubranie. Na szkle zegarka, prawym rękawie bluzy, zewnętrznej klapki telefonu komórkowego i prawego buta znaleziono ślady krwi ludzkiej. Badania DNA wykazały, że należą do pokrzywdzonego. Dodatkowo okazało się, że dowodowe odwzorowanie spodu podeszwy buta znalezionego na ogrodniczkach pochodziło od lewego buta marki Malibu, które miał na sobie feralnego dnia Łukasz K. Na miejscu zbrodni znaleziono jeszcze fragment srebrnej bransoletki z zegarka. Takiego samego fragmentu brakowało w zegarku Łukasza K.

Wystraszyłem się

Przed sądem Łukasz K. mieszał i gubił się w zeznaniach. Tłumaczył, że nie chciał zabić Pawła K. Raz mówił, że go znał i był mu winien pieniądze innym razem, że feralnego wieczoru widział go pierwszy raz w życiu. – Nie chciałem tego zrobić, nie chciałem go uderzyć. Po wszystkim chciałem pobiec do sklepu i wezwać pomoc, ale ekspedientka zamknęła mi drzwi przed nosem. Wystraszyłem się – mówił przed sądem. – Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego. Tłumaczenia są niespójne, nielogiczne oraz sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym. Sąd nie mógł zweryfikować wyjaśnień oskarżonego, że został zaatakowany przez Pawła K., z uwagi na zgon pokrzywdzonego i brak innych świadków. Zachowanie dowodzi zupełnej obojętności na los ofiary. Nie reanimował jej, nie wezwał pomocy – uzasadniała wyrok sędzia Lucyna Pradelska-Staniczek.

Przeprosił

Łukasz K. został skazany na karę ośmiu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności za zabójstwo bezdomnego. Dlaczego tak łagodna kara? Biegli psychiatrzy uznali, że Łukasz K. w chwili czynu miał ograniczoną z znacznym stopniu zdolność rozpoznania znaczenia swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Sąd uznał, że nieuzasadnione byłoby zastosowanie wobec oskarżonego instytucji nadzwyczajnego złagodzenia kary, o co wnioskowała obrona. – Można przyjąć, że oskarżony zmasakrował swoja ofiarę. Uderzał ją butelką a następnie cegłówką w tył głowy. Jak mówi, dostał szału. Sąd uznał za okoliczność łagodząca przyznanie się do winy i wyrażenie skruchy przez oskarżonego oraz przeproszenie rodziny ofiary – uzasadniał sąd. Wyrok jest nieprawomocny.

Adrian Czarnota