Czwartek, 28 listopada 2024

imieniny: Zdzisława, Lesława, Gościerada

RSS

Polscy rolnicy tracą unijne dopłaty i płacą za nadprodukcję. Kryzys?

24.08.2016 09:39 | 2 komentarze | żet

46 milionów euro kary muszą zapłacić polscy producenci mleka za nadprodukcję. Za 5 miesięcy nasi plantatorzy stracą dopłaty do uprawy malin. Unia radykalnie ograniczy też dopłaty do polskich pomidorów, a hodowcy dostaną wsparcie jedynie na 20 sztuk bydła. Tymczasem ceny płodów rolnych dramatycznie spadają. Cena żyta w skupie to dziś jedynie 400 zł za tonę. Czy polskie rolnictwo zmierzy się z kryzysem?

Polscy rolnicy tracą unijne dopłaty i płacą za nadprodukcję. Kryzys?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kary za nadprodukcję mleka

- Sytuacja jest trudna ze względu na światowe ceny żywności i nadprodukcję. Wiele branż, jak choćby sadownictwo, produkcja zbóż czy mleczarstwo boryka się z kłopotami. Winne są zarówno czynniki makroekonomiczne, jak i wciąż obowiązujące embarga – przyznaje w rozmowie z money.pl Jakub Olipra, ekspert sektora agro w banku Credit Agricol.

Już wiadomo, że Komisja Europejska nie umorzy naszym rolnikom kar za nadprodukcję mleka. Będą musieli zapłacić około 46 milionów euro. Przekroczyli bowiem ustalony przez Brukselę limit produkcji o ponad 160 tysięcy ton – podaje Krajowa Rada Izb Rolniczych.

- Suma do zapłacenia przez polskich rolników w mlecznym roku kwotowym 2014/15 jest należna według prawa i nie jest możliwe, aby państwa członkowskie lub Unia odstąpiły od tego zobowiązania – nie pozostawia złudzeń Phil Hogan, unijny komisarz do spraw rolnictwa i rozwoju wsi, w odpowiedzi na pismo polskich organizacji rolniczych w sprawie interwencji na rynku mleka.

Nie jesteśmy jednak jedyni. Niemcy, Holandia, Dania, Austria, Irlandia, Cypr i Luksemburg również przekroczyły limity. Wszystkie te państwa muszą z tego powodu zapłacić kary o łącznej wysokości około 409 milionów euro.

Unia przeznaczyła już prawie miliard euro na interwencję na rynku mleka.

- Utrata rynku rosyjskiego, który był drugim importerem polskich produktów mlecznych oraz likwidacja kwot mlecznych w UE spowodowała nadpodaż i dramatyczny spadek cen. W tej branży sytuacja jest naprawdę poważna – komentuje analityk rynków agro Credit Agricole.

Również ceny płodów rolnych dramatycznie spadają. Przykładem niech będzie choćby cena żyta - w skupie to dziś jedynie 400 zł za tonę. Dla porównania za sam pokos rolnik musi zapłacić 300 zł za hektar. Zboża już jest za dużo, a magazyny pełne ubiegłorocznych zbiorów. Szacowane zbiory zbóż w Polsce w tym roku to 30 milionów ton.

- Światowe zapasy zbóż w relacji do podaży są nieproporcjonalnie wyższe. Ceny spadają również przez prognozy wysokich zbiorów zarówno w kraju, jak i w regionie Basenu Morza Czarnego, a co za tym idzie przez ich duży potencjał eksportowy – tłumaczy Jakub Olipra.

Ceny zboża zbyt niskie. To cena za Ukrainę?

Również ceny płodów rolnych dramatycznie spadają. Przykładem niech będzie choćby cena żyta - w skupie to dziś jedynie 400 zł za tonę. Dla porównania za sam pokos rolnik musi zapłacić 300 zł za hektar. Zboża już jest za dużo, a magazyny pełne ubiegłorocznych zbiorów. Szacowane zbiory zbóż w Polsce w tym roku to 30 mln ton.

- Światowe zapasy zbóż w relacji do podaży są nieproporcjonalnie wyższe. Ceny spadają również przez prognozy wysokich zbiorów zarówno w kraju, jak i w regionie Basenu Morza Czarnego, a co za tym idzie przez ich duży potencjał eksportowy – tłumaczy Jakub Olipra.

Trudno liczyć na poprawę sytuacji, tym bardziej że na polskim rynku pojawia się dużo taniego ziarna z Ukrainy dostarczanego w ramach bezcłowego kontyngentu do Unii Europejskiej. – Ceny skupu są niskie, w magazynach są jeszcze zeszłoroczne zapasy, a zakłady przemysłowe nie muszą oferować Polakom wysokich stawek, mogą sięgnąć po tani ukraiński towar – dodaje ekspert Credit Agricole.

- Żywność, której ceny od drugiej połowy 2015 r. rosły, sezonowo miesiąc do miesiąca tanieje. W lipcu br. ceny żywności były niższe o 1,1 proc. niż w czerwcu. To efekt urodzaju owoców, a szczególnie warzyw - ich ceny spadły miesiąc do miesiąca o prawie 12 proc. – komentuje dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Skalę problemu może obrazować cena owoców. Wiśnie już teraz kosztują 1 zł za kg przy kosztach produkcji sięgających około 2 zł. Podobne problemy mają również plantatorzy malin czy jagód. Nie inaczej jest z jabłkami. - Wciąż nie udało się zrównoważyć eksportu jabłek. Pomimo reeksportu przez Białoruś, zagospodarowaliśmy ledwie 20 proc. utraconego rynku w wyniku rosyjskiego embarga – wylicza analityk ryków agro Credit Agricole.

Podczas gdy rolnicy cierpią z powodu niskich cen balansujących na granicy opłacalności, konsumenci mniej wydają na żywność. - Spadek cen w sklepach powinny odczuć gospodarstwa domowe o niskich dochodach rozporządzalnych. Jednak lipcowe, a zapewne i sierpniowe spadki cen żywności w stosunku do czerwca bieżącego roku, to sezonowy, krótkookresowy efekt. Nie można zatem liczyć na to, że zwiększą się dzięki temu oszczędności Polaków, które ciągle są bardzo małe - komentuje główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Skup interwencyjny, czy cena minimalna?

- Sytuacja jest fatalna, a rząd nie robi nic. Przedstawiciele PiS wielokrotnie mówili o potrzebie wprowadzenia cen minimalnych, dlaczego teraz, kiedy rządzą, ich nie wprowadzają. Dlaczego nie ma interwencyjnego skupu produktów rolnych? - pytał prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podczas konferencji prasowej.

Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste. Jak tłumaczy Marcin Wroński, prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa im. W. Grabskiego, Polska może robić tylko to, na co pozwalają wspólnotowe przepisy.

- Jeżeli ktoś mówi o konieczności wprowadzenia cen minimalnych, skupów interwencyjnych to prawdopodobnie nie zna zasad Wspólnej Polityki Rolnej UE. Unia przez ostatnie lata odchodziła od mechanizmów interwencyjnych – zaznacza Wroński.

Jego zdaniem, to z czym mamy dziś do czynienia w rolnictwie, to nie jest wina obecnego rządu, lecz głównie decyzji jakie podejmował rząd PO-PSL. - Odejście od kwotowania produkcji mleka, zgoda na bezcłowy kontyngent zboża z Ukrainy, to są decyzje, które zapadły kilka lat temu, a dziś mamy tego efekty. Nie przypominam sobie, żeby przez 8 lat minister rolnictwa z PSL zabiegał o wprowadzenie skupu interwencyjnego wieprzowiny, czy podniesienie ceny interwencyjnej zbóż – odpowiada prezesowi PSL Wroński.

Czy polscy rolnicy stracą dopłaty?

Mimo że eksperci wskazują na wzrosty cen produktów rolnych w przyszłym roku, to sytuacja wielu branż rolniczych wcale nie musi się okazać lepsza. Zwłaszcza, że od stycznia 2017 r. zniknie część unijnych dopłat do produkcji rolnej.

Ministerstwo rolnictwa nie było w stanie uzasadnić konieczności dalszego prowadzenia dopłat na obecnym poziomie, dlatego, jak przekonuje PSL, musiało przyznać się do porażki i 1 sierpnia zgłosić do Komisji Europejskiej zmiany w systemie płatności związane z produkcją na lata 2017-2020.

- To, co PSL wywalczyło z tak wielkim trudem, rząd PiS, przez swój brak kompetencji niszczy. To katastrofa dla całych sektorów w rolnictwie, tragedia dla tysięcy rolników. Jeszcze nikt, nigdy w tak krótkim czasie nie zniszczył tak wiele. Na jakie ustępstwa wobec Brukseli pójdzie jeszcze rząd? – grzmi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Resort tłumaczy to jednak tym, że uwzględnione zostały obserwowane trendy w produkcji w latach 2014 i 2015. I "w celu uniknięcia negatywnych konsekwencji finansowych, w przypadku kilku sektorów konieczne było ukierunkowanie wsparcia na tę grupę gospodarstw, w których sytuacja ekonomiczna (dochodowa) jest najtrudniejsza i gdzie utrzymuje się tendencja spadkowa w produkcji".

W konsekwencji od 2017 r. dotacje stracą nasi plantatorzy malin. Do tej pory z uprawy do jednego hektara malin mogli dostać nawet 4 tys. zł dopłaty. Spowodowało to poprawę opłacalność produkcji, umocnienie się pozycji rodzimych producentów na międzynarodowym rynku.

O jedną trzecią zmniejszy się również dopłata do upraw pomidorów, a dla hodowców wsparcie będzie przysługiwało jedynie do 20 sztuk bydła. Dopłaty do produkcji stosowane są w Polsce od 2015 r. i, jak wylicza PAP, przysługują one do bydła, krów, owiec, kóz, roślin wysokobiałkowych, chmielu, ziemniaków skrobiowych, buraków cukrowych, pomidorów, owoców miękkich, lnu oraz konopi włóknistych.

Zdaniem lidera PSL w ten sposób polscy rolnicy drogo płacą za wojnę PiS z UE. Eksperci są jednak innego zdania. - Konflikt z Brukselą dotyczy głównie Trybunału Konstytucyjnego i nie spotkałem się jeszcze z opinią, że miałoby to mieć jakiś wpływ na decyzję eksporterów produktów rolnych. Jak się eksport opłaca i są rynki zbytu to sprawa trybunału nie ma znaczenia - twierdzi Marcin Wroński, prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa im. W. Grabskiego.

Jakub Olipra z Credit Agricole przekonuje, że sytuacja części branż jest z pewnością trudna, ale ma to związek z globalnym trendem. O kryzysie czy załamaniu jeszcze mówić nie można. – Dane makroekonomiczne wskazują na przełom. Przyszły rok ma szansę być lepszy dla rolników – wyjaśnia. - Oczywiście problemy nie rozwiążą się same. Jednak podczas gdy dołuje branża wieprzowa, drobiarska i wołowa odnotowują zyski. Podobnie jest w innych sektorach - uspokaja.

Przemysław Ciszak/money.pl