środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Sołtys Roku 2015 mieszka w Szonowicach

09.07.2016 07:01 | 0 komentarzy | woj

Z Kariną Lassak, mieszkanką Szonowic, sekretarzem gminy Rudnik i zdobywczynią tytułu „Sołtys Roku 2015” rozmawia Marcin Wojnarowski. 

Sołtys Roku 2015  mieszka w Szonowicach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Od kiedy jest pani sołtysem i co robiła pani wcześniej?

– Jestem sołtysem Szonowic od sześciu lat. Tu się urodziłam w 1974 r. Moje pierwsze zawodowe prace były związane z marketingiem w prywatnych firmach. Zawodowo z gminą Rudnik jestem związana od 1998 r., kiedy zaczęłam pracę w Ośrodku Pomocy Społecznej jako pracownik socjalny. Od 2003 r. pełniłam funkcję kierownika GOPS-u, zaś od 2006 r., kiedy wójtem został Alojzy Pieruszka, jestem sekretarzem gminy.

– Co zdecydowało, że została pani sołtysem?

– To był przypadek i nigdy tego nie planowałam. Na wyborczym zebraniu wiejskim, nie było nikogo chętnego by przejąć tę funkcję w Szonowicach. Prawie godzinę szukaliśmy kandydata, aż mnie przekonali. Muszę dodać, że mój mąż był temu przeciwny ponieważ oboje pracujemy zawodowo, mamy dom do ogarnięcia oraz dwoje małych dzieci. Dodatkowe obowiązki wiązały się z ograniczeniem czasu poświęcanego rodzinie i dzieciom.

– Pamięta pani pierwsze inicjatywy w nowej roli?

– Mój wybór zbiegł się z reaktywacją szonowickiego Koła Gospodyń Wiejskich, którego też jestem członkinią. Wspólnie zaczęliśmy działać i uczyć się organizacji. Na początku były szkolenia i kurs florystyczny organizowany dla gospodyń no i tradycyjne dożynki parafialne, które jako sołtys musiałam organizować po raz pierwszy.

– Szonowice w tym czasie mocno odżyły...

– Przyznam, że sama nie jestem dobra w wielu sprawach, ale mam za to dużo pomysłów, wielu przyjaznych i pomocnych ludzi obok siebie. Dzięki aktywnym osobom w naszej wiosce udało się wiele z tych pomysłów zrealizować. Już w 2011 roku z funduszu sołeckiego zbudowaliśmy ogólnodostępny plac zabaw. Dogadaliśmy się z wójtem, dyrektorem szkoły, przedszkola i firmą Borbud w sprawie odbudowy i uruchomienia stołówki i świetlicy przy szkole i przedszkolu. To wpłynęło na większy nabór i w rezultacie na rozwój Szonowic. To oczywiście sukces wielu osób. Tylko w tamtym roku zrealizowaliśmy 15 większych inicjatyw we wsi. Pamiętam, że to był czas kiedy musieliśmy się sprawdzić w pomocy poszkodowanym przez szkwał mieszkańcom.

– 14 czerwca odebrała pani w Senacie RP nagrodę. Co zdecydowało o wygranej w konkursie na sołtysa roku?

– Jest to konkursu Gazety Sołeckiej, do którego są zgłaszani sołtysi z całej Polski. Konkurs odbywa się pod patronatem Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów i Senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Oceniany jest całokształt pracy i zaangażowanie w działalność na rzecz lokalnej społeczności w poprzednich latach. Mieszkańcy podsunęli pomysł, pomogli w zebraniu całego dorobku i jego dokumentacji. Zbieraliśmy informacje, podpisy poparcia, wycinki z gazet itp. Na pewno pomogły dwie monografie Szonowic, które napisałam w latach 2013 i 2015.

– A czy na co dzień praca sołtysów jest według pani doceniana?

– Sołtys nie może nastawiać się na wyrazy wdzięczności. W wioskach tak jest, że jest grupa aktywnych mieszkańców, którzy zawsze są pomocni i są malkontenci, którzy stoją z boku, narzekają i krytukują cokolwiek by się nie zrobiło. Trzeba znaleźć w sobie motywację, że to co robimy, robimy na rzecz wspólnego dobra, dla siebie, dla poprawy naszego komfortu życia. To co robię, robię również dla siebie. Gdy widzę nowe boisko przy szkole, zadabane krzyże przydrożne, albo ogród botaniczny to wszystko daje radość.

– Jak dużo czasu zabierają obowiązki sołtysa?

– Poza sołtysowaniem jestem jeszcze członkiem rady rodziców oraz wspieram nowe koło DFK. Trudno mówić o życiu prywatnym. Cały czas się ktoś przewija przez nasz dom. Mnie to akurat nie przeszkadza. Poza pracą w terenie prowadzę też strony na facebooku: Dzieje Szonowic i Dzieje Modzurowa. Zresztą to się stał kanał komunikacji z mieszkańcami, gdzie publikuję m.in. ogłoszenia parafialne, zapowiedzi najważniejszych wydarzeń czy relacje z naszych wiejskich imprez.

– Jakie cechy powinien mieć sołtys?

– Sołtys to musi być taki „niespokojny duch”, dobry gospodarz, który zadania wyznacza sobie sam. Potrafi słuchać i rozmawiać z ludźmi, zmotywować ich do działania społecznego na rzecz swojego miejsca zamieszkania, potrafi łączyć ludzi, integrować ich, budować porozumienie w kwestiach drażliwych i konfliktowych. Sołtys w dzisiejszych czasach to też menadżer oraz osoba, która potrafi pochwalić się sukcesem sołectwa. W kierowaniu sołectwem pomaga otwartość na nowe pomysły dotyczące rozwoju wsi. Wreszcie, tak jak z każdym zajęciem, sołtys musi lubić swoją pracę, która jest przede wszystkim pracą społeczną. Sołtys nie może się przejmować krytyką i negatywnymi opiniami. Bo na przykład są osoby krytykujące nawet to, że buduje się w wiosce nową drogę, parking czy chodnik.

– A co robi Karina Lassak w wolnym czasie?

– Uprawiam ogród i skwery na wsi. Lubię wycieczki rowerowe. Polecam Bucz – lasek pomiędzy Grzegorzowicami a Łubowicami. Ponadto sieć polnych dróg łączących Czerwięcice, Gacki i Ligotę Książęcą. Jestem również miłośnikiem historii lokalnej. Zbieram stare pocztówki i zdjęcia. Marzy mi się stworzenie izby pamięci, ale potrzeba do tego lokalu i finansowania. Obecnie jestem w trakcie pisania trzeciej książki, w której dużą część zapełnią opisy życia szonowickich kobiet przed stu laty. Opieram się na zapisach ze znalezionego zeszytu sprzed stu lat. W Szonowicach była wtedy szkoła dla dziewcząt i w tym zeszycie opisano wiele z ich codziennego życia. Obecnie szukam wsparcia dla tego wydawnictwa.

– Co będzie pani robić za 10 lat?

– Na pewno nie będę już sołtysem. Uważam, że człowiek się wypala i trzeba oddać inicjatywę młodym. Na razie szukam zastępcy, któremu przekażę obowiązki, ale to nie takie proste, bo wielu młodych wyjechało. Uważam jednak, że jeśli da się młodym pole do popisu, a oni zrozumieją, że to co robią ma sens, to połowa sukcesu. W ten sposób działa nasze nowe koło DFK, które jest ewenementem gdyż tworzą je głównie osoby młode, dwudziesto-, trzydziestolatkowie. Poza tym, za jakiś czas przeprowadzę się do Owsiszcz, gdzie remontujmy odziedziczony dom.

– Co jeszcze chciałaby pani zrealizować jako sołtys? Czego oczekują mieszkańcy Szonowic?

– Na wszystkie moje pomysły życia nie wystarczy, nie wspominając o finansach. Najbliższym celem jest wydanie książki. Dla mieszkańców największe problemy wiążą się z biegiem drogi krajowej nr 45. Chcielibyśmy aby powstały inteligentne światła na wjeździe do wioski, bo często motocykliści urządzają sobie tu wyścigi. Przydałby się też chodnik w kilku newralgicznych miejscach. Rolnicy oczekują poprawy jakości dróg transportu rolnego. Przydałoby się utwardzić stary trakt do Rudnika tzw. „Ostrą Górkę”. Marzy nam się także sad owocowy i ogród różany przy szkole. Realizujemy taką strefę przyjazną dla pszczół. Mój ojciec ma 50 rodzin pszczelich, stąd też moje zainteresowanie tym tematem. Na pewno będę chciała zostawić po sobie sołectwo w dobrym stanie i przekazać je w dobre ręce.

– Czego jeszcze pani życzyć?

– Aby nadal dobrze układała się współpraca z urzędem gminy i organizacjami w wiosce. Żeby nie pojawiały się konflikty i zawsze była grupa chętnych i aktywnych mieszkańców. Aby wszystkim dobrze mieszkało się w Szonowicach.