Nowy prezes PKS Racibórz: Rewolucji nie będzie
Z prezesem Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Raciborzu Damianem Knurą o milionach złotych na za zakup nowych autobusów, plotkach o połączeniu PKS-u z komunikacją miejską raciborskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego oraz połączeniach do Gliwic, Krakowa i Wisły rozmawia Wojtek Żołneczko.
– Czy młody prezes PKS-u wznieci rewolucję?
– Myślę, że nie. PKS jest w tej chwili dobrze ułożoną, zrestrukturyzowaną w ostatnich latach firmą. Jestem po części współautorem polityki zarządzania spółką, którą prowadził pan Kazimierz Kitliński (poprzedni prezes PKS Racibórz – red.), dlatego nie przewiduję większym zmian w strukturze PKS-u.
– W konkursie na stanowisko prezesa miał pan mocnych kontrkandydatów, wliczając swojego ówczesnego szefa Kazimierza Kitlińskiego. Jakie są pana atuty?
– Ze spółką PKS w Raciborzu jestem związany od ponad trzynastu lat. Znam tę firmę, znam rynek przewozowy, znam całość sieci komunikacyjnej, którą obsługujemy. Od trzech lat byłem kierownikiem przewozów, a więc odpowiadałem za tę najważniejszą część PKS-u, czyli świadczone usługi. Przez osiem lat, jako przedstawiciel pracowników, byłem członkiem rady nadzorczej. Jestem też młody, mam 37 lat...
– Mówi pan, że zna tę firmę od podszewki... Ale przed PKS-em wielkie wyzwanie inwestycyjne. Jakieś konkrety w tym temacie?
– Plany inwestycyjne dotyczą głównie reorganizacji taboru. Bierzemy w rachubę pozyskanie na ten cel środków zewnętrznych poprzez naszego właściciela, czyli Powiat Raciborski. To pozwoliłoby na zakup 25 nowych autobusów. Niezależnie od tego chcemy modernizować część taboru ze środków własnych. Jeśli się uda, to zastępować stare autobusy zupełnie nowymi, a jeśli nie, to przynajmniej używanymi, ale nowszymi.
– Jakie to będą autobusy?
– Plan jest taki, żeby zastępować duże autobusy mniejszymi, znacznie bardziej ekonomicznymi, głównie pod względem zużycia paliwa. Bo trzeba przyznać, że liczba pasażerów spada. Te duże autobusy za niedługo będą niepotrzebne i lepiej przenieść się z taborem w klasę średnią, tzw. midi.
– Z jednej strony niż demograficzny, z drugiej strony ludzie przesiadają się do aut... Czy w tych warunkach jest jeszcze miejsce dla transportu zbiorowego?
– Trzeba przyznać, że nasza indywidualna mobilność w ostatnim czasie znacznie wzrosła. Liczba samochodów czy motorowerów jest konkurencją dla transportu publicznego. Dlatego PKS skupia się w tej chwili głównie na ofercie przewozów szkolnych oraz dla osób, które już nie korzystają albo nigdy nie korzystały z samochodów. Jednocześnie utrzymamy połączenia dla studentów. Kraków i Gliwice w okresie roku akademickiego są dobrymi liniami. W okresie letnim uruchamiamy też połączenia do Wisły.
– Radny powiatowy Dominik Konieczny nie podziela pańskiego optymizmu co do połączenia Racibórz – Kraków...
– Miesięcznie z tej linii korzysta co najmniej dwa tysiące osób. Ona jest przydatna. Są w powiecie raciborskim kierunki słabsze, które utrzymujemy. Myślę, że należy utrzymać połączenie Raciborza z tak ważnym ośrodkiem. Oferujemy bezpośrednie połączenie, z trzema przystankami po drodze i wifi (bezprzewodowy internet – red.) w autobusie. Skoro to się sprawdziło, to będziemy to utrzymywać. Podobnie jest z Gliwicami, które są bardzo ważnym, lokalnym ośrodkiem studenckim.
– Czy zmiana władz w powiecie wodzisławskim w jakikolwiek sposób odbiła się na działalności PKS-u?
– Nie, ta zmiana nie miała żadnego wpływu na świadczone przez nas usługi. Nadal odpowiadamy za transport zbiorowy na trenie Lubomi, Gorzyc i Godowa. Obecnie ta sieć połączeń jest modyfikowana, ale to wynika raczej z potrzeb mieszkańców niż politycznych zmian w samorządzie. Współpraca ze starostą Ireneuszem Serwotką układa się bardzo dobrze, tak samo jak z poprzednim starostą (Tadeuszem Skatułą – red.).
– Ile jest prawdy w plotkach o połączeniu dochodowego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej z niedochodowym Przedsiębiorstwem Komunalnym w Raciborzu?
– Oficjalnie tego tematu nie ma i myślę, że póki co jest on jeszcze odległy. Choć Racibórz jest miastem zbyt małym, żeby na tak skromnym rynku przewozów istniały obok siebie dwie spółki. Ten temat wróci, ale jeszcze nie teraz.
– Jak pan się na to zapatruje? Miałoby to sens?
– Przejmowanie jednej firmy przez drugą nie da żadnego efektu. Przede wszystkim trzeba uregulować sieć połączeń, żeby wykluczyć wzajemne dublowanie się autobusów.
– Czy obecnie dochodzi do takich sytuacji?
– Tak, bo PKS wyjeżdża z Raciborza na każdym głównym kierunku – przez Markowice, Studzienną i Sudół. Bywa, że autobusy PKS-u i PK jadą jeden za drugim. Na tak małym rynku jak Racibórz jest to ekonomicznie nieuzasadnione. Jakaś regulacja powinna tu być, ale to już leży w gestii współpracy właścicieli (Gminy Racibórz, która jest właścicielem Przedsiębiorstwa Komunalnego oraz Powiatu Raciborskiego, które jest głównym udziałowcem PKS-u – red.).
– Swego czasu mówiło się, że zagrożeniem dla raciborskiego PKS-u będzie wprowadzenie nowych regulacji w zakresie transportu zbiorowego. Czy te obawy są uzasadnione?
– To prawo ma usystematyzować rynek przewozów. Jednostki samorządu będą odpowiedzialne za transport na danym terenie. PKS będzie po prostu wykonawcą usługi dla danej jednostki, czy jednostek samorządowych. W naszym przypadku powiatów raciborskiego i wodzisławskiego. Myślę, że takie rozwiązanie zapewni PKS-owi stabilną przyszłość.
– Nie ma obaw, że firma z zewnątrz zaoferuje w przetargu najniższą cenę na najbardziej oblegane linie, a PKS-owi zostaną tylko te niedochodowe?
– Nie, ponieważ w myśl tego prawa jednostki samorządu terytorialnego będą mogły zlecić realizację tej usługi podmiotowi wewnętrznemu, jeśli tylko taki posiadają. Tak jest w naszym przypadku, bo zarówno Powiat Raciborski jak i Powiat Wodzisławski posiadają udziały w PKS.
– Ostatnie, ale wcale nie najmniej ważne pytanie... Czy liczba miejsc pracy zostanie utrzymana?
– Obecnie pracuje u nas 128 osób i nie zamierzamy tego zmieniać. Jedyne ruchy kadrowe, jakie mają i będą miały miejsce, wiążą się z przechodzeniem na emeryturę pracowników, którzy weszli lub wejdą w najbliższym czasie w wiek emerytalny. Na ich miejsce będziemy przyjmować nowych pracowników. Staramy się utrzymać obecny stan przewozowy, dlatego nie przewidujemy spadku zatrudnienia. Chyba, że dojdzie do jakiegoś załamania z przyczyn niezależnych od nas.
– Oby do tego nie doszło. Dziękuję za rozmowę.
Komentarze
3 komentarze
Tylko nie kupujcie tych garbatych autobusów od pepików.
PKS Racibórz zawsze miał stabilną siatkę połączeń i dbał o pasażerów dzięki czemu istnieje, a nie tak jak inne PKS-y które upadły. Z drugiej strony autobusy stojące w korku np. koło Auchana nie mają szans na konkurencję z koleją w niektórych relacjach. W dodatku Koleje Śląskie ostatnio obniżyły ceny biletów. W tej chwili z Raciborza do Rydułtów można dojechać za 4 zł, do Rybnika za 8 zł, do Katowic za 17 zł, a do Chałupek za 3 zł. Wygoda podróżowania pociągami też jest bez porównania lepsza niż autobusem.
Co do połączeń do Gliwic, które, jak Pan prezes zauważał są ważnym ośrodkiem studenckim, przydałby się kurs który przyjeżdżałby około 7:40 (obecnie jest autobus jadący 1,5h przez Kuźnię Rac., przyjeżdżający o 7:55 i omijający przystanek koło Politechniki) oraz powrotny do Raciborza, między kursami o 14:25 i 16:15. Ponadto, można by przyciągnąć więcej studentów gdyby bilet nie kosztował 12zł na całej trasie (zniżka studencka jest tylko na odcinku Rudy - Gliwice), przez co koszt przejazdu samochodem, nawet jadąc w pojedynkę jest porównywalny...