Sobota, 28 grudnia 2024

imieniny: Teofili, Godzisława, Antoniego

RSS

Dzielnicowy z miłością do jednośladów

03.05.2016 08:31 | 0 komentarzy | ska

Wojciech Borysewicz rybniczanom jest szerzej znany jako dzielnicowy. Na co dzień w mundurze strażnika miejskiego pilnuje porządku m.in. w Chwałowicach, Niedobczycach i Popielowie. Po pracy natomiast poświęca się ciekawej pasji. Odrestaurowuje stare motocykle, nadając im drugie życie.

Dzielnicowy z miłością do jednośladów
Oczkiem w głowie Wojciecha Borysewicza jest jego motor WFM
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Choć Wojciech Borysewicz swoim hobby zajmuje się krótko, bo od około 2 lat, w jego garażu znaleźć można prawdziwe perełki. Pasjonat przywitał naszego dziennikarza z uśmiechem, mówiąc – Zapraszam do mojej stajni... – otworzył drzwi niepozornego garażu. W środku stały cztery ciekawe maszyny, o błyszczącym lakierze i chromowanych elementach. Już na pierwszy rzut oka po jednośladach widać było miłość ich właściciela do motoryzacji. – Gdyby ktoś 5 lat temu zapytał mnie czy chcę kupić motor, odpowiedziałbym – ale po co mi motor? Gdyby 3 lata temu ktoś zadał mi podobne pytanie, zacząłbym się zastanawiać. A dwa lata temu było tak, że znajomy spytał mnie, czy nie znam kogoś, kto odkupiłby od niego stary motocykl w bardzo kiepskim stanie. Nie zastanawiałem się ani chwili – wspomina Wojciech Borysewicz. Tym pierwszym motocyklem była MZ Trophy z lat 70. Obecnie w kolekcji pasjonata najstarszym egzemplarzem jest polski WFM M06 z 1957 roku. – To jest moje oczko w głowie. Na motorze WFM poruszam się po mieście z tylko sobie znaną satysfakcją. W ten motor włożyłem dużo pracy, czasu, a także pieniędzy, ale wszystko to wynagradza satysfakcja. Dążę do tego, aby zajmować się tylko polskimi jednośladami, dlatego teraz chcę sprzedać czeską Jawę z 1961 roku, którą zacząłem remontować. Kupiłem ją, bo nie mogłem patrzeć jak niszczeje u poprzedniego właściciela – wyjaśnia Wojciech Borysewicz.

Opłaca się ubrudzić

Jawa i WMF to dwa z piątki jednośladów rybnickiego pasjonata. Pozostałe trzy sztuki to polskie motorowery Komar. – Jeden z nich to nabytek rodzinny, od wujka. Ten drugi był w stanie agonalnym. To Komar II z 1972 roku. W porównaniu z jedynką widać różnicę, bo mamy już amortyzowany tył. Jest jeszcze jeden Komar II, obecnie u lakiernika. Oczywiście marzą mi się następne, np. SHL I, albo Sokół 125, bo wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zaczęło się niewinnie od MZ-ki, a kończy na pięciu maszynach. W tym sezonie chętnie pozbyłbym się Jawy na rzecz SHL – zapowiada kolekcjoner. Aby zainwestować w zabytkowy motocykl, trzeba wydać niewielkie pieniądze na egzemplarz do remontu, a później ten remont przeprowadzić. – Jeśli chodzi o Komara, koszty remontu wynoszą ok. 1500 zł, jeśli lubimy ubrudzić ręce. Jeśli naprawy zlecimy fachowcowi, zapłacimy dwa razy tyle. Motocykle często wymagają bardziej skomplikowanych napraw lub większe koszty pochłaniają części. Koszt renowacji motoru, takiego jak moja WFM, to ok. 5 tys. zł – wylicza Wojciech Borysewicz.

Wkrótce rozpoczęcie sezonu

W Rybniku mamy sporo pasjonatów i kolekcjonerów zabytkowych pojazdów, a ich liczba stale rośnie. Jedną z grup, która zrzesza amatorów zabytkowych pojazdów jest Rybnik Klasyczny. Początkowo grupa nosiła nazwę Rybnickie Klasyki Nocą. Członkowie spotykają się na różnych spotkaniach, prezentując swoje oczka w głowie, zarówno jednoślady, jak również samochody. W tym roku rozpoczęcie sezonu zlotowego grupy odbędzie się 1 maja o godz. 18.00 na parkingu Castoramy. – Na pewno będzie na co popatrzeć, dlatego zapraszamy wszystkich miłośników starej motoryzacji. Ja będę na pewno, pojedziemy wraz z żoną – ona na Komarze, ja na WFM – dodaje na zakończenie Wojciech Borysewicz, mieszkaniec dzielnicy Maroko-Nowiny.

Szymon Kamczyk