Koronkowe grafiki Pauliny Puczek
Patrząc na pieczołowicie wypełnione wzorami grafiki, trudno dać wiarę mamie Pauliny Puczek, że nastolatka nie grzeszy zbyt wielką cierpliwością.
A jednak rysowanie pochłonęło ją całkowicie i poświęca mu każdą wolną chwilę. Już w szkole podstawowej lubiła malować. Podobały się jej pastelowe kolory, a w szczególności ich łączenie. Niezwykła wyobraźnia znajdowała ujście w pracach zyskujących uznanie nie tylko na forum szkoły. Paulinka mając siedem lat otrzymała wyróżnienie za Kubusia Puchatka namalowanego na konkurs zorganizowany na Śląsku przez Szkołę Języka Angielskiego kształcącą metodą Hellen Doron. Poza tym jej prace wykorzystano w terminarzu biurkowym raciborsko-opawskim na 2010 r. Z pewnością największym sukcesem, natenczas 10-letniej uczennicy SP nr 15, było zwycięstwo w konkursie na logo w projekcie pt. „Podróż do Krainy Zabawek” („Travel to World of Toys”) w ramach szkolnego programu unijnego Comenius.
– O konkursie dowiedziałam się w czwartej klasie. Zwykle nie mam żadnego pomysłu na rysunek, ale wtedy było zupełnie inaczej, bo bardzo lubiłam konika na biegunach. Pomysł od razu wpadł mi do głowy, gdy usłyszałam, że ma to być tradycyjna polska zabawka – opowiada o swym sukcesie Paulina. Nad realizacją projektu w szkole czuwała nauczycielka plastyki Dorota Dudkiewicz, która wysłała wybrane prace na konkurs. Wygrał konik na biegunach Pauliny, który wśród innych zabawek namalowanych przez dzieci z Turcji, Belgii i Bułgarii znalazł się na logo. – Byłam zaskoczona, nie spodziewałam się, że moja praca będzie pasować do całości. W nagrodę pojechałam do Brukseli. Z wyjazdu najlepiej pamiętam mój pierwszy w życiu lot samolotem i przejazd metrem. I w czasie trzydniowego pobytu tylko czekałam, aby znów wrócić samolotem – uśmiecha się na samą myśl Paulina.
Potem przestała malować, aby poświęcić się nauce i jeszcze więcej się uczyć. – Od jakiegoś czasu, gdy już wszystko poukładałam sobie w szkole i miałam trochę wolnego czasu, po prostu zaczęłam rysować. Może trochę zainspirowały mnie tatuaże, które robi znajoma, choć moje prace to zupełnie coś innego – opowiada, jakby sama zdziwiona tym, skąd wziął się pomysł na grafiki.
Wykonane przez nią rysunki są bardzo precyzyjne, a przez to i ogromnie pracochłonne, pomimo tego – jak twierdzi – spędzony nad nimi czas bardzo szybko jej mija. Świat zwierząt, kule ziemskie, mapa świata, czy włoski „but” dały upust jej niezwykłym pomysłom. – Jak rysuję, nie zastanawiam się nad symboliką, ale faktycznie jak przyjrzeć się moim grafikom, to jest to inne spojrzenie na świat – przyznaje.
Od lwa po ogon syreny
Paulina, jak już sobie coś obmyśli, a pomysły przychodzą niespodziewanie, szuka sposobu na ich urzeczywistnienie. Wybiera najlepszy, aby obraz wyglądał jak najbardziej realistycznie, a wtedy szkicuje i wiele razy poprawia, aż uzyskuje efekt odpowiadający jej wyobrażeniu. Najbardziej zajmujące jest wypełnianie rysunku, które trwa w zależności od jego wielkości, od pięciu do dziesięciu godzin. – Rysując zazwyczaj nie robię przerw. Pracując odrywam się od wszystkiego, co mnie otacza, trochę mnie to irytuje, bo tracę cały dzień, ale kiedy widzę, co udało mi się zrobić, nie jest to bolesna strata czasu – stwierdza. Swoją techniką rysuje od niedawna, bo od jesieni ubiegłego roku. Pamięta, jak wiele miała wtenczas pomysłów na grafiki. Gdy udało się jej narysować tę pierwszą, przedstawiającą – jak się okazało – ulubionego lwa, swoje pomysły przelewała na kartki codziennie, również w święta. Do ważniejszych prac zalicza ostatnio narysowanego, pięknego anioła, uzupełniającego galerię skrzydlatych stróży jej cioci, ale także mapę Włoch, w których zakochała się po ostatnich wakacjach, symboliczne kule ziemskie i oczywiście motyla powstałego w urodziny taty.
Większość grafik gimnazjalistki można było zobaczyć podczas styczniowej wystawy w Galerii OBOK Raciborskiego Centrum Kultury, a ostatnio w Towarzystwie Miłośników Ziemi Raciborskiej. Od wystawy w TMZR zrobiła trzy następne prace, oprócz anioła, kolejną małą kulę ziemską oraz piękny ogon syreny. – Poświęciłam na to trochę wolnego czasu, ale to nic w porównaniu do czasu, który pozostaje mi po lekcjach – zapewnia ambitna dziewczyna, która oprócz zajęć szkolnych i rysowania uczęszcza jeszcze na angielski, aby lepiej opanować dodatkowy język.
Matematyka ważniejsza od plastyki
Rodzice Pauliny nie martwią się, że córka tak mocno zaangażowała się w rysowanie. – Dobrze radzę sobie w szkole, nie mam żadnych problemów, uważają więc, że powinnam zająć się również czymś innym niż nauka – jest przekonana nastolatka. Kopie ulubionych grafik córki, mama wiesza na specjalnie zarezerwowanej dla jej prac ścianie. Oryginały Paulinka skrzętnie przechowuje w szufladzie.
Dziś uczennica trzeciej klasy gimnazjum ma dokładnie sprecyzowane plany na przyszłość. Wybrała już nawet następną szkołę. – Moim ulubionym przedmiotem jest matematyka, dlatego idę do II liceum ogólnokształcącego, do klasy matematyczno-fizycznej, a potem chciałabym się dostać na politechnikę, może na jakiś kierunek związany z budownictwem – planuje zdecydowana na wybór technicznego zawodu.
Pomimo, że w przyszłości czeka ją sporo nauki, Paulina nie boi się o swoje rysowanie. – Często pytano mnie, czy zamierzam iść do liceum plastycznego, ale zupełnie mnie tam nie ciągnie. Swoją pasję traktuję raczej jako coś dodatkowego. Jeśli miałabym wybierać między matematyką a plastyką, zawsze wybrałabym matematykę. Rysować będę mogła zawsze, nawet wtedy, gdy czasu będzie mniej, ponieważ nie brakuje mi pomysłów – mówi pewna swego Paulina.
Ewa Osiecka