Czy Lyski przyjmą uchodźców? Pytamy wójta Grzegorza Gryta
– Prostą zasadą jest, że osobom, które są zagrożone utratą zdrowia i życia, drugi człowiek powinien udzielić pomocy – uważa Grzegorz Gryt, wójt gminy Lyski.
Lyski na tak
Jak poinformował Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach, tylko kilka gmin z terenu województwa śląskiego zadeklarowało chęć przyjęcia uchodźców. Na zapytanie wojewody śląskiego pozytywnie odpowiedziała między innymi gmina Lyski. – Pan wojewoda to jest najniższy szczebel władzy rządowej, a więc jest przedstawicielem rządu. A gdy przedstawiciel rządu pyta, to każdy samorząd powinien w sposób profesjonalny i odpowiedzialny do tego zapytania podejść. Ja dokonałem najpierw analizy możliwości, jeżeli chodzi o wsparcie państwa polskiego w tak trudnej sytuacji, jak przyjęcie uchodźców z krajów, w których toczy się wojna. Dokonałem też rozpoznania punktu widzenia radnych mojej gminy i w odpowiedzi odpisałem, że gmina Lyski jest w stanie przyjąć czteroosobową rodzinę z kraju, w którym są prowadzone działania wojenne. Oczywiście zaznaczyłem, że mają to być uchodźcy wyznania chrześcijańskiego – uzasadnia swoją decyzję Grzegorz Gryt, wójt gminy Lyski. Zdaniem samorządowca, większość miast i gmin udzieliła wojewodzie negatywnej odpowiedzi, ponieważ obecnie nikt tak naprawdę nie wie, z jakim wsparciem państwa ewentualne przyjęcie uchodźców może się wiązać. – Być może politycy, którzy pytali każdą polską gminę o możliwość przyjęcia uchodźców, powinni wprost zwrócić się do samorządów z informacją, że ze strony rządu polskiego będzie taka czy inna pomoc. Bo wiadomo, że Unia Europejska polskiemu rządowi na każdego uchodźcę przeznaczy pewną sumę pieniędzy. Dlatego takie informacje mogłyby zostać samorządom podane. Zapewnienie o wsparciu finansowym czy o tym, że ci uchodźcy będą najpierw w obozach uczeni języka polskiego, to sprawy bardzo istotne. Uważam, że gdyby taka informacja się pojawiła, to samorządy podeszłyby do problemu zupełnie inaczej – twierdzi Grzegorz Gryt.
W imię solidarności
Mimo braku odpowiedniej „polityki informacyjnej” i dużej niepewności, Lyski pozytywnie zareagowały na zapytanie wojewody. Dlaczego? – Ja myślę, że wiele samorządów chyba nie do końca przemyślało to zapytanie. A każdy musiałby się wczuć w sytuację tych polskich samorządów, na terenie których znajdują się obozy dla uchodźców. Tam nie ma jednej rodziny, ale często setki, które zamieszkują tą gminę i mają możliwość wychodzenia poza ten obszar. Uważam, że w związku z tym trzeba myśleć także pod kątem solidarności z tymi samorządami. Myślę, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za tą trudną sytuację i jeśli nie będziemy patrzeć na ten problem globalnie, w skali całego kraju, to rząd polski nie będzie w stanie wykonać żadnych zobowiązań w stosunku do Unii Europejskiej – wyjaśnia wójt gminy Lyski, który przypomina, że w obecnej chwili działania wojenne prowadzone są w wielu krajach, bo oprócz Syrii jest to również Ukraina, częściowo Irak, a także kilka innych państw Bliskiego Wschodu. Zapytanie wojewody nie dotyczyło zaś konkretnie uchodźców z Azji Wschodniej. „Zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie informacji o potencjalnej liczbie uchodźców, którzy mogliby zostać przyjęci przez państwa gminę. Mając powyższe na uwadze, proszę o dokonanie wnikliwej analizy niniejszego zagadnienia z uwzględnieniem wszelkich możliwości ewentualnego przyjęcia uchodźców, z wykorzystaniem dostępnego publicznego i niepublicznego potencjału – można było przeczytać w piśmie rozsyłanym przez Śląski Urząd Wojewódzki. – To było pierwsze i ostatnie pytanie przedstawicieli rządu, które oficjalną drogą dotarło do gminy Lyski. Innych zapytań bądź sygnałów do tej pory nie było – przyznaje Grzegorz Gryt.
Niezdrowe spekulacje
Kiedy w mediach pojawiły się informacje, że Lyski są w stanie przyjąć czteroosobową rodzinę uchodźców, od razu zaczęto spekulować, gdzie mogłaby zamieszkać. W związku z tym pojawiały się różne historie, choćby te, że gmina remontuje już lokal, który przeznaczony będzie dla gości z zagranicy. – Na dzień dzisiejszy gmina Lyski takich działań nie prowadzi – ucina wójt. – Owszem, prowadzimy działania, ale związane z naszymi mieszkańcami, którzy oczekują na mieszkania, bo jak w każdym samorządzie, u nas również jest kolejka, jeśli chodzi o możliwość uzyskania lokalu przez rodzinę, która nie ma możliwości zdobycia własnego „M” w inny sposób. Tak więc na razie nie posiadamy lokalu przeznaczonego dla uchodźców i nic nie przygotowujemy. Tym bardziej, że deklaracje, czy punkty widzenia polityków tych największych ugrupowań w naszym kraju są bardzo rozbieżne i sygnały, które do nas docierają są tak nieprecyzyjne, że na dzień dzisiejszy nikt nie wie, czy w ogóle w naszym kraju będą lokowani kolejni uchodźcy i czy będą oni pochodzili z Bliskiego Wschodu – mówi Grzegorz Gryt. Włodarz gminy Lyski przyznaje jednak, że jego odpowiedź na zapytanie wojewody nie wszystkim się spodobała. – Obojętnie, jakiej odpowiedzi bym udzielił, to słowa krytyki i tak by się pojawiły. Były przekręcenia sensu mojej wypowiedzi, ale samorządowiec musi się z tego typu sytuacjami liczyć. Przeciwnicy polityczni często inaczej przedstawiali tę sytuację. Były nawet takie insynuacje, że dla naszych mieszkańców nie będzie miejsca, a dla obcych się znajdą. Ja jednak wierzę, że te negatywne oddźwięki nie uzyskały posłuchu wśród większości mieszkańców – podsumowuje wójt. Okazuje się zatem, że fakt, iż gmina zadeklarowała możliwość przyjęcia uchodźców, wcale nie musi być jednoznaczny z faktycznym pojawieniem się zagranicznych gości w Lyskach.
Kuba Pochwyt
Ludzie:
Grzegorz Gryt
Radny Powiatu Rybnickiego, były wójt gminy Lyski