Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Ksiądz Krzysztof nie przyznaje się do molestowania [WERSJA ROZSZERZONA]

20.11.2015 12:10 | 4 komentarze | acz

W Wielki Czwartek ksiądz Krzysztof wszedł na ambonę i rzekł: – Wszyscy jesteście grzesznikami, ale największym jestem ja. Trzy tygodnie później biskup zabrał go z Wojnowic. Za seks z upośledzoną dziewczynką grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Ksiądz Krzysztof nie przyznaje się do molestowania [WERSJA ROZSZERZONA]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Z początkiem grudnia ruszy proces byłego proboszcza z Wojnowic, który miał wielokrotnie wykorzystywać seksualnie chorą nastolatkę. Do kontaktów dochodziło w szkole w Raciborzu. Ofiara księdza jest upośledzona umysłowo, ma również problemy ze słuchem. Diecezja ukryła księdza w niewielkiej parafii na Opolszczyźnie. Tam czeka na proces. Nadal nosi sutannę. Jako pierwsi publikujemy kulisy sprawy, która dawno wyszła poza dwujęzyczne tablice niewielkich Wojnowic.

Proboszcz

Ksiądz Krzysztof K. ma dziś 44 lata. Skończył Wyższe Seminarium Duchowne w Nysie. Lubi podróże. Zdjęciami z wojaży chwali się w internecie. Chętnie fotografuje się w towarzystwie kobiet. Na jednym z nich żartobliwy komentarz księdza o młodej dziewczynie: „15 lat, od teraz do wzięcia”. Do Wojnowic trafił spod Głogówka. Proboszczem został w sierpniu 2011 roku. W tym samym roku podjął pracę w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu, jako katecheta. Tam także odprawiał msze. Za jego proboszczowania zniknęła msza w języku niemieckim. O to część wiernych w dwujęzycznych Wojnowicach miała pretensje. Powszechnie było wiadomo, że ksiądz ma problemy z niemieckim. On sam tłumaczył, że w tym czasie musi być „u głuchych” i odprawić im nabożeństwo. – Związał się z tą szkołą, dużo czasu tam spędzał. Jak nie było go na parafii, to wiadomo, że był tam – mówią dziś w Wojnowicach. W kwietniu 2015 roku biskup opolski Andrzej Czaja niespodziewanie odwołał proboszcza. Zabrał mu funkcję i przeniósł sto kilometrów od Wojnowic.

Wojnowice

– A gdyby to zrobił twojej córce, też trzymałbyś kwiaty? – rzucił parafianin do parafianina, podczas uroczystego pożegnania ks. Krzysztofa. Wojnowice są podzielone do dziś. Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Wojnowicach niewielka. Raptem tysiąc dusz. Emocje za to ogromne. – Zobaczycie, będzie jeszcze z tego smród – groził palcem członek jednej z rodzin, która przestała chodzić do kościoła w Wojnowicach. On i jeszcze kilka obrazili się na proboszcza. Kiedy na wojnowickiej wieży dzwon wzywał na mszę, kolumna aut pędziła do sąsiedniej parafii. I tak co niedzielę, aż kuria odwołała proboszcza. – Oficjalnie z powodów zdrowotnych, ale coraz więcej ludzi zaczęło podejrzewać, że coś jest na rzeczy. Zresztą proboszcz od stycznia dawał nam sygnały. Mówił o szatanie, który jest wśród nas. Apogeum nastąpiło 2 kwietnia w Wielki Czwartek, trzy tygodnie przed odwołaniem. Proboszcz z ambony łamiącym się głosem powiedział, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale on jest największym. Omal się nie rozpłakał. Kto chciał – zrozumiał. To data symboliczna, bo Wielki Czwartek jest obchodzony w całym Kościele jako dzień ustanowienia dwóch sakramentów: Eucharystii i kapłaństwa – mówi nam jeden z mieszkańców prosząc o anonimowość. – Nikt tu nic panu nie powie pod nazwiskiem. Nie powie, że ksiądz nadal ma odwiedzać młodą dziewczynę w Wojnowicach. Nie powie, że przyjechał nawet na dożynki. Mało kto go rozpoznał. Miał na twarzy maskę Zorro. Połowa ludzi go tu w Wojnowicach nadal akceptuje – słyszę od innego parafianina.

Kuria

Kiedy Wojnowice zalewały się wstydem, w gmachu kurii zastanawiano się, co zrobić z księdzem Krzysztofem. Skandal wisiał w powietrzu. – Biskup błyskawicznie podjął decyzję o odwołaniu proboszcza – przyznaje ks. Joachim Kobienia, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Opolu. – Ksiądz jest rezydentem, to oznacza, że nie ma obecnie żadnej funkcji. Nie może między innymi nauczać w szkole. Ponieważ nie jest pozbawiony funkcji kapłańskich ma prawo je spełniać, może prowadzić msze świętą, udzielać sakramentu pokuty czy odwiedzać chorych – tłumaczy ksiądz Kobienia. Co dalej z księdzem Krzysztofem? – Czekamy na wynik sprawy i wyrok. Sami nie mamy możliwości prowadzenia śledztwa. Jeśli zarzuty potwierdzą się, powiadomiona zostanie Stolica Apostolska i będzie wyciągać konsekwencje wobec księdza – zapewnia.

Zesłanie

Gdzie teraz jest ksiądz Krzysztof? Niedawno został mianowany rezydentem w Parafii Matki Bożej Bolesnej w Kędzierzynie-Koźlu. Tam go jednak nie ma. – Ta rezydentura została odwołana i księdza tu nie będzie – słyszymy na tej parafii. Krzysztofa K. odnajdujemy w innej parafii na Opolszczyźnie. Większa niż ta w Wojnowicach. Jest tu rezydentem, zajmuje skromny pokój na piętrze. Nadal nosi sutannę. Rezydentura oznacza jednak, że formalnie nie sprawuje żadnej funkcji. Pogodna twarz, okrągła sylwetka, budzi sympatię. Aż trudno uwierzyć, że nie potrafił znaleźć porozumienia z dziećmi w Wojnowicach. Uczniowie nie wspominają go najlepiej. W czasie jego proboszczowania rozwiązano nawet działającą od lat grupę Dzieci Maryi. – Nie mogę się wypowiadać na temat sprawy. Mam zakaz – rozkłada ręce kiedy nasz dziennikarz odwiedza go na Opolszczyźnie. Nie wyjaśnia, kto nałożył ten zakaz, jednak wyraźnie ubolewa, że nie może się bronić. Daje do zrozumienia, że nadal się nie przyznaje. – Nie wiem czy ktokolwiek w kurii się wypowie, oni też mają zakaz – kiwa głową zamykając drzwi.

Oskarżony

Ksiądz nie przyznawał się do zarzucanych czynów przez całe śledztwo. Wreszcie w lipcu Prokuratura Rejonowa w Raciborzu skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu proboszczowi. – Materiał dowodowy jest mocny. Tylko dlatego referent sprawy zdecydował się skierować do sądu akt oskarżenia – przyznaje prokurator Mariusz Klekotka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. Krzysztof K. został oskarżony o czyn z artykułu 198 kk w związku z artykułem 12 kk. Pierwszy mówi o tym, że „kto wykorzystując bezradność innej osoby lub wynikający z upośledzenia umysłowego lub choroby psychicznej brak zdolności tej osoby do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem, doprowadza ją do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.” Drugi z artykułów mówi o czynie ciągłym. – Do przestępstw miało dochodzić w latach 2012 – 2013. Krzysztof K. będąc zatrudnionym w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu, wykorzystując bezradność małoletniej co najmniej trzykrotnie doprowadził ją do obcowania płciowego – mówi nam sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Szkoła

Ksiądz miał utrzymywać z pokrzywdzoną kontakty towarzyskie. Jak ustaliliśmy, podejrzenie wynikało z przedstawionej przez uczennicę placówki korespondencji mejlowej między jej koleżanką i nauczycielem katechetą Ośrodka. Gdyby nie koleżanka krzywdzonej, sprawa jeszcze długo mogłaby nie ujrzeć światła dziennego, a ksiądz Krzysztof uczyłby nadal w szkole. Dziewczynka, w chwili czynów, miała siedemnaście lat. Jest osobą chorą. Jest upośledzona umysłowo, ma również problemy ze słuchem. Jak wynika z aktu oskarżenia, do spotkań dochodziło na terenie Ośrodka, w sali lekcyjnej. Jak to możliwe, że dyrekcja nie wiedziała o spotkaniach księdza z nastolatką? Agata Tańska, dyrektor ośrodka nie ma sobie nic do zarzucenia. Jej zdaniem reakcja ośrodka była szybka. – Ona przyznała się koleżance, ta zgłosiła to mnie, a ja wspierając dziecko, zawiadomiłam odpowiednie organy. Tak dyrektor musi zrobić. Dziewczynka została objęta pomocą psychologiczną i tak jest do dziś – mówi. Krzywdzona dziewczynka pochodzi spoza naszego województwa. Dyrekcja powiadomiła jej rodzinę. W ośrodku w Raciborzu przebywają dzieci w wieku od 7. do 25. roku życia. Mieszkają tam w przyszkolnym internacie.

Nadzór

Raciborski ośrodek podlega Marszałkowi Województwa Śląskiego. Co nadzór zrobił w tej sprawie? – Podjęto działania mające na celu ochronę wychowanki przed napiętnowaniem w środowisku oraz wzmocnienia własnej wartości. Przeprowadzono pogadanki dotyczące krzywdzenia dzieci, przemocy psychicznej i fizycznej ze strony dorosłych – wylicza w piśmie Magda Kociołek z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. Jak wyjaśnia, organ prowadzący szkołę sprawuje nadzór nad jej działalnością w zakresie spraw finansowych i administracyjnych. – Jedną z podstawowych zasad prawa kanonicznego jest, iż wszelkie nauczanie i wychowanie religijne przekazywane w jakichkolwiek szkołach i zakładach wychowawczych podlega władzy kościelnej. Zatem Województwo Śląskie, jako organ prowadzący Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Niesłyszących i Słabosłyszących, nie posiada żadnych uprawnień kontrolnych, które umożliwiałyby wchodzenie w kompetencje biskupa, a księża nauczyciele – katecheci podlegają tylko i wyłączne jurysdykcji biskupa diecezjalnego. Jednocześnie informujemy, że ów ksiądz nie jest obecnie pracownikiem Ośrodka – czytamy dalej. Pierwsza rozprawa w sprawie byłego proboszcza ma odbyć się na początku grudnia. Ksiądz Krzysztof K. nie był wcześniej karany.

Adrian Czarnota


Artykuł pochodzi z aktualnego wydania "Nowin Raciborskich" (Nr 46 (1230), 17.11.2015).


Obecnie dyrekcja ośrodka zaprzecza jakoby pokrzywdzona była osobą upośledzoną. Równocześnie dodaje, że wszczęła procedury przeciwdziałające wykluczeniu, napiętnowaniu oraz identyfikacji nastolatki, która nadal przebywa w ośrodku. Redakcja dysponuje nagraniem, na którym m.in. ksiądz Krzysztof K. przyznaje w rozmowie z nami, że dziewczynka była upośledzona.