Tajemnicza, nocna wizyta ministra Zembali w Rybniku
Nie ma solidarności w rybnickim szpitalu. Koleżanki nie popierają głodujących pielęgniarek.
Trwający od 12 października protest głodowy Związku Zawodowego Pracowników Bloku Operacyjnego, Anestezjologii i Intensywnej Terapii nie zakończył się po kilku dniach, jak początkowo przewidywano. W szpitalu odwoływane są planowane zabiegi, zdezorientowana jest załoga i pacjenci. Kilkanaście osób nadal okupuje szpitalny korytarz, domagając się 400 złotych podwyżki. – Aktualnie głoduje dwanaście osób. Wczoraj było nas osiem. Teraz dołączyły kolejne koleżanki – mówi Wiesława Frankowska, przewodnicząca związku zawodowego, którego przedstawicielki zdecydowały się na protest. Mimo wielu prób nie udało się osiągnąć kompromisu. – Strona Społeczna uznała, iż nie zadowalają ją podwyżki w wysokości 400 zł brutto, otrzymane w wyniku porozumień przyznających środki budżetowe na podwyżki w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych. Podobnie propozycja włączenia, od listopada 2015 r., do stawki wynagrodzenia zasadniczego, dotychczas przysługującego odrębnego 10 proc. dodatku. To przekładało się na kwotę średniego wzrostu wynagrodzenia, w tej grupie zawodowej, o ok. 70 zł – wylicza Michał Sieroń, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku.
Minister podtrzymuje propozycję
W sobotę, w godzinach nocnych parking pod szpitalem zaczął zapełniać się samochodami. Jeden z nich zaparkował pod bocznym wejściem do szpitala. Okazało się, że do rybnickiego szpitala przyjechał sam minister zdrowia prof. Marian Zembala. Wizyta szefa resortu zdrowia była utrzymywana w tajemnicy. – Chyba zwariowaliście, to zbyt poważna sprawa – mówił minister, wypraszając dziennikarzy ze szpitala. Rozmowy trwały do 1.00 w nocy. Odbywały się przy udziale Aleksandry Skowronek – Wicemarszałek Województwa Śląskiego, prof. Piotra Knapika – Przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Marioli Bartusek – Przewodniczącej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Katowicach oraz dyrekcji szpitala. W spotkaniu uczestniczył również Adam Gawęda, który mediował w sprawie wizyty Zembali. – Niestety, dyrekcja i protestujące nie doszli do porozumienia. Podczas spotkania głównie mówił pan minister. Ze swoimi argumentami nie mógł się przebić nawet ordynator oddziału intensywnej terapii – mówi Adam Gawęda.
Brak porozumienia
Podobne odczucia ma Wiesława Frankowska. – Bardzo szanujemy pana ministra i było nam bardzo miło go poznać. Niestety, nie doszliśmy do porozumienia. Rozmowa wyglądała tak, że głównie mówił pan minister – przyznaje. Na spotkaniu z dyrekcją minister Zembala upewniał przedstawicieli szpitala – co do wypłaty podwyżek wynagrodzeń tzw. systemowych. To podwyżki dla wszystkich uprawnionych pracowników, nie tylko protestujących. Następnego dnia, w niedzielę, do szpitala przyjechał prezydent Piotr Kuczera. W toku burzliwej dyskusji – obecni przedstawiciele załogi szpitala, którzy nie biorą udziału w proteście, udzielili poparcia aktualnym działaniom negocjacyjnym dyrekcji, stanowczo nie zgadzając się na jakiekolwiek podwyżki wynagrodzeń ze środków szpitala, wyłącznie dla jednej grupy zawodowej. Swoje poparcie dla działań podejmowanych przez dyrekcję udzielił również Prezydent Miasta Rybnika, wskazując na pozytywne zmiany jakie zachodzą w szpitalu oraz w jego wizerunku. Zaapelował także o zakończenie trwającego sporu.
Załoga podzielona
Trwający blisko tydzień protest, podzielił załogę szpitala. – Uważamy, że protest głodowy rozpoczęty przez związek zawodowy pracowników bloku operacyjnego, anestezji i intensywnej terapii jest przedwczesny. Strajk głodowy powinien być ostateczną formą protestu, podjęty wówczas, gdy nie ma innej możliwości wywierania nacisku na pracodawcę. Nie powinien zagrażać zdrowiu i bezpieczeństwu pacjentów. Nasza organizacja związkowa ma uzasadnione obawy, że protest ten może uruchomić działania mające na celu przekształcenie właścicielskie naszego miejsca pracy. Żywimy nadzieją, że strajk nie przyniósł wymiernych szkód finansowych i wizerunkowych naszemu szpitalowi – piszą w swoich oświadczeniach przedstawiciele komisji zakładowej Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych oraz komisji zakładowej NSZZ „Solidarność”. Jak podkreślają związkowcy, wszystkie związki podpisały porozumienie w sprawie tzw. podwyżek systemowych. To 400 złotych brutto z resortu zdrowia. – Podpisaliśmy to dobrowolnie, nikt nas nie zmuszał – podkreśla Bożena Janicka, szefowa komisji zakładowej Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych. – Boimy się konsekwencji tego protestu. Głodówka się skończy, a my będziemy musieli tu razem pracować. Boimy się, że nasze miejsca pracy są zagrożone – dodaje. Pielęgniarki z innych oddziałów zwracają uwagę, że praca na innych oddziałach jest tak samo odpowiedzialna. – Ludzie umierają także na innych oddziałach, nie tylko na OIOM-ie. Nasi pacjenci także odchodzą, a nasza praca jest tak samo odpowiedzialna – mówią.
Adrian Czarnota
Komentarze
2 komentarze
Bo się komuś w łpale popi......ło lekarze są od leczenia ,nauczyciele od uczenia ,górnicy od fedrowania ,itd ,itd , itd,od rządzenia i spraw z tym związanym są ludzie którzy to potrafią ,wszelakiej profesji menadżerowie , ludzie od marketingu i zarządzania , którzy się tego uczyli a nie politycy czy ludzie różnych profesji z przeświadczeniem zarobienia większej kasy i zdobycia popularności .......
Ale jest pytanie do ministra Zębali,czy w szpitalach oprócz lekarzy i pielęgniarek już nikt inny nie pracuje? Czy pozostały personel aż tak dużo zarabia? To jest klasyczny dziel i rządż,jak skłóceni to lepiej nimi manipulować,pielegniarki zadowolone,a co maja inni pracownicy? Czy to jest solidarność w załodze szpitala,każdy widzi koniec wlasnego nosa