Fiasko rozmów o rydułtowskim szpitalu jako spółce
Przekształcenie szpitala w Rydułtowach w spółkę praktycznie bez szans - to wniosek, jaki płynie ze spotkania przedstawicieli starostwa, samorządów i związków zawodowych połączonych szpitali.
14 września w Rydułtowskim Centrum Kultury odbyło się spotkanie przedstawicieli powiatu, gmin i związków zawodowych reprezentujących pracowników połączonych szpitali.
Spotkanie dotyczyło propozycji podpisanej przez 207 pracowników rydułtowskiego szpitala. Założeniem tej propozycji było wyłączenie szpitala w Rydułtowach z Powiatowego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej i stworzenie na jego bazie spółki z udziałem starostwa, samorządów lokalnych i pracowników.
Część wyproszona
Poniedziałkowe spotkanie rozpoczęło się jednak od zgrzytu. Okazało się bowiem, że nie wszyscy chętni mogli w nim wziąć udział. W trakcie wyjaśniania sprawy wyszło na jaw, że ktoś wprowadził pracowników w błąd, roznosząc po szpitalu zaproszenia do udziału w spotkaniu dotyczącym „przyszłości szpitala”. Tymczasem spotkanie miało charakter zamknięty. - Zostaliśmy wyproszeni - nie kryli rozczarowania pracownicy.
Za, ale bez starostwa
Otwierając spotkanie starosta Tadeusz Skatuła podkreślił, że władze powiatu są otwarte na wszystkie propozycje, ale dyskusja nad nimi będzie się toczyć równolegle do podejmowanych działań restrukturyzacyjnych. Szpitale muszą się bowiem przygotować do kontraktowania usług z Narodowym Funduszem Zdrowia i nie można dopuścić do sytuacji, w której PP ZOZ w ogóle nie otrzyma pieniędzy.
- Nie ukrywam, że jeśli włodarze miast i gmin będą chcieli wraz z pracownikami przejąć szpital i stworzyć spółkę, to mówię tak. Ale bez udziału powiatu wodzisławskiego. Taka decyzja została podjęta po głębokiej analizie. Powiat, jako organ tworzący i prowadzący szpital publiczny, nie może stwarzać mu konkurencji - wyjaśnił starosta Tadeusz Skatuła.
Czujemy się jak pracownicy drugiej kategorii
Później głos zabrała Danuta Krause, członek członek zarządu TSP NSZZ Solidarność. Wskazała ona, że pracownicy obawiają się, że zmiany organizacyjne zaproponowane przez dyrekcję szpitali to kolejny, po połączeniu, rok do likwidacji rydułtowskiej lecznicy. - Po tych trzech latach od połączenia w szpitalu jest źle. A ten nieszczęśliwy plan naprawczy w naszej opinii jest gwoździem do trumny naszego szpitala. Do tego brak inwestycji, sprzętu, okrojona załoga, gorszy obieg dokumentów. My, jako pracownicy rydułtowskiego szpitala, czujemy się niczym pracownicy drugiej kategorii. W tej sytuacji nie możemy już dłużej czekać na cud. Przekształcenie szpitala dałoby możliwość pozyskiwania dodatkowych pieniędzy dla szpitala i byłoby szansą jego rozwoju. Zwracamy się więc do szanownych gości, by podali nam pomocną dłoń - mówiła prosząc o wsparcie inicjatywy.
Stanowcza riposta
Na to stanowczo zareagowała dyrektor PP ZOZ Bożena Capek, która przypomniała, że od momentu połączenia na remonty i sprzęt dla szpitala w Rydułtowach wydano ok. 3,2 mln zł. Dodała, że o tym, co kupić, decydują sami pracownicy tworzący specjalny zespół. Dyrektor podkreśliła również, że mimo iż regularnie spotyka się z pracownikami, nikt dotąd nie zgłaszał jej jakichkolwiek problemów organizacyjnych związanych np. z obiegiem dokumentów. W dyskusję włączył się również zastępca dyrektora ds. leczniczych rydułtowskiego szpitala, Aleksander Chlubek. – Pomimo trudnej sytuacji finansowej PP ZOZ-u nie mamy braków w zakresie sprzętu, leków czy materiałów opatrunkowych. Wyposażenie bloku operacyjnego budzi zazdrość u osób z innych szpitali, które odbywają u nas staże szkoleniowe. Posiadamy niezbędną bazę diagnostyczną. Część badań wykonujemy na miejscu, mamy też podpisane liczne umowy z podwykonawcami – zapewniał dyrektor.
Z kolei starosta po raz kolejny wyjaśnił, że nie ma mowy o likwidacji szpitala w Rydułtowach, a na skutek ewentualnego wdrożenia propozycji zmian w strukturze PP ZOZ nikt nie straci pracy.
Wycena i audyt
W dalszej części spotkania powiatowy radny Arkadiusz Skowron przedstawił postulaty zwolenników przekształcenia szpitala w spółkę. - Pracownicy szpitala apelują, by pochylić się nad ich propozycją i dać szansę na jej rozpatrzenie. Warto zbadać to rozwiązanie. Ale do tego potrzebujemy całościowej wyceny majątku szpitala i audytu dotyczącego m.in. gospodarki finansowej szpitala - zwrócił się do starosty.
Starosta odparł, że audyt zostanie przeprowadzony, i że jest już nawet wyłoniona firma. - Ale czegoś tu nie rozumiem. Przecież ktoś musi złożyć konkretne propozycje, by zostały one rozpatrzone - ripostował starosta Skatuła i dodał, że sądził, iż na poniedziałkowym spotkaniu pozna wstępne założenia propozycji pracowników, a także otrzyma biznesplan.
Burmistrz brakuje informacji
- Absolutnie nie zgadzam się z panem starostą. Zebraliśmy się tutaj, by wskazać inny sposób rozwiązania problemu. Natomiast szczegółowej propozycji nie potrafimy złożyć, bo nie mamy dostępu do potrzebnych materiałów i danych. Wbrew wszystkiemu jest to zadanie właściciela. Jeśli chce pan mieć w nas partnerów, to czekamy na dalsze ruchy w tej sprawie - odniosła się burmistrz Rydułtów Kornelia Newy. - Poza tym konkurencja jest najlepszym motorem napędowym rozwoju - dodała.
- Pani burmistrz ma prawo się nie zgadzać. Ale z drugiej strony ja mogę powiedzieć, że nie macie wglądu w materiały i dane, a krytykujecie. Najłatwiej się krytykuje, nie ponosząc kosztów. A to powiat musi pokrywać straty - odpowiedział Skatuła.
Samorządowcy chcieli poznać koszty
O braku szczegółów programu mówili niektórzy przedstawiciele gmin, którzy liczyli, że dowiedzą się więcej niż to, co zostało napisane w piśmie. Wójt Gaszowic Paweł Bugdol zwrócił uwagę, że nie dowiedział się, ile wejście do ewentualnej spółki kosztowałoby gminę. - Chciałbym to wiedzieć, bo będą mnie o to pytać radni – argumentował. Wtórowali mu włodarze Jejkowic Marek Bąk i Kornowaca Grzegorz Niestrój, którzy podkreślali, że nie wiadomo o jakich pieniądzach mowa, czy chodzi o dziesiątki czy o setki tysięcy złotych. - Nas, samorządowców, nie stać na to, by być udziałowcem spółki prawa handlowego - przyznał wójt Grzegorz Niestrój. - Jeżeli słyszę, że dług szpitali sięga 35 mln zł, to pytam, kto pokryje go po ewentualnym przekształceniu? Oczywiście dobro szpitali i pacjentów jest na pierwszym miejscu, ale nas na to nie stać. Sami wiecie, w jakiej sytuacji są samorządy - dodał wójt Marek Bąk.
Burmistrz Pszowa Katarzyna Sawicka-Mucha z kolei wskazała, że jeżeli uwzględni się zobowiązania szpitali i doda do tego niezbędne nakłady na inwestycje, to mowa nie o 35 mln zł długu, a łącznie o 60 mln zł, podczas gdy inwestycje w Pszowie w tym roku wyniosą ok. 3 mln zł. – To dużo więcej, niż mogą udźwignąć samorządy – powiedziała.
Związki podzielone
Szybko okazało się też, że same związki zawodowe działające w ramach PP ZOZ-u są podzielone w sprawie propozycji utworzenia spółki. Przeciwnicy zarzucali, że mówiąc o spółce pokazuje tylko te możliwe dobre strony, natomiast całkowicie milczy na temat innych skutków, jak na przykład groźbie przejścia pracowników na kontrakty. Związki dodały jednak, że nie popierają też propozycji planu naprawczego dyrekcji oraz że zbyt mało wiedzą na jego temat.
Burmistrz Rydułtów Kornelia Newy podkreślała, że Rydułtowy same, bez wsparcia innych gmin, nie uniosą ciężaru spółki pod tytułem „rydułtowski szpital”.
Wszystko wskazuje więc na to, że propozycja pracowników nie będzie realizowana.
(mak)