Sobota, 28 grudnia 2024

imieniny: Teofili, Godzisława, Antoniego

RSS

Mirosław Lenk zapowiada: Rozstanę się z bliskimi współpracownikami

23.07.2015 10:02 | 1 komentarz | ma.w

Z prezydentem Raciborza rozmawiamy o tym: kogo zamierza powołać na swego zastępcę i na co według niego stać opozycję w radzie oraz o strachu ludzi przed publicznym pręgierzem i likwidacji linii kolejowej, która zaoszczędzi 50 mln zł.

Mirosław Lenk zapowiada: Rozstanę się z bliskimi współpracownikami
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Minął półmetek pierwszego roku kadencji. Zapowiedział pan kilka ważnych decyzji kadrowych i je przeprowadził. Jest pan zadowolony z efektów tych zmian?

– Wszystkie zmiany, które wprowadziłem były konieczne aby samorząd działał lepiej. Planuję kolejne i chcę by doszło do nich jeszcze w tym roku. Już we wrześniu odejdzie Janina Wystub, dyrektor RCK. Rozważam jeszcze jedną, dwie zmiany na stanowiskach kierowniczych sfery społecznej.

– Dokonał pan na początek wakacji zmian organizacyjnych w magistracie. Nad promocją czuwa nowy szef – Robert Myśliwy. Po co taka reforma?

– W promocji miasta trzeba było wiele  zmienić. Dłuższy czas nad tym się zastanawiałem. Warto połączyć promocję z tymi działami funkcjonowania samorządu, które ściśle się łączą; kultura, sport i edukacja. Usytuowanie referatu promocji w wydziale edukacji uważam za dobre rozwiązanie i mam nadzieję na wymierne efekty tych działań.  Promocję gospodarczą przejmie wydział rozwoju i przyporządkuje  nowemu referatowi  zajmującemu się wspieraniem inwestorów.

– Nadal pracuje pan bez drugiego zastępcy. Kiedy go pan powoła?

– Nie przywiązuję już takiej wagi do określenia zastępca ds. społecznych. Poszukuję osoby z pewnym doświadczeniem zawodowym. To nie będzie inny układ niż kontrakt czysto zawodowy. Dziś potrzebuję wiceprezydenta nie z otoczenia politycznego, ale sprawnego menadżera, niezależnej, zdecydowanej i zdeterminowanej osoby do podejmowania trudnych decyzji.

– Nie zauważa pan, że mało jest ludzi, którzy chcą wziąć na siebie odpowiedzialność za działalność publiczną? Czy będzie z kogo wybierać?

– Przyznaję, że coraz rzadziej spotyka się ludzi gotowych na ryzyko. Może dlatego, że życie stało się bardziej publiczne i wszystko jest pod oglądem społecznym. Jesteśmy bardzo krytycznym narodem i wiele osób obawia się podejmowania czegoś więcej niż to, z czego żyje. Wystawi się bowiem pod pręgierz publiczny. Oczekiwania mieszkańców są takie by np. przedsiębiorcy angażowali się w życie publiczne i współpracowali z samorządem. Jednak gdy się na to już zdecydują to są krytykowani  tak samo ostro jak politycy.

– Potrafi pan dawać szansę młodszemu pokoleniu menadżerów, spółkami miejskimi rządzą młodzi – Czerner, Kubek czy Wrazidło. Przy wyborze następców pań Nowackiej i Wystub będzie pan wolał młodego wilka czy starego wyjadacza?

– Nie chcę ograniczać wyboru do konkretnej grupy wiekowej. To muszą być osoby, które znają się na zarządzaniu i mają w sobie odpowiednio dużo determinacji i potrafią zrozumieć specyficzne środowisko jakim jest samorząd.

– Mimo wszystko dotychczasowe decyzje, które pan firmuje wyglądają na wymianę pokoleniową w samorządzie. Kolejną jej ofiarą może być np. Jerzy Kwaśny – dyrektor OSiR?

– Dyrektor Kwaśny nie będzie żadną ofiarą. Jego przyszłość jest mu znana i wyraźnie określona. Nie każdy kto odchodzi na emeryturę bądź na inne stanowisko jest ofiarą czystek. Nie rozstaję się z kimś, bo pracuje ze mną zbyt długo. To są inne, konkretne przyczyny. Podkreślę raz jeszcze, że pewne decyzje są niezbędne do sprawnego funkcjonowania określonych struktur.

– Czy w kręgach opozycji też będzie pan szukał współpracowników?

– Nie będę dobierał do swojego zespołu przedstawicieli opozycji po to aby sobie poprawiać z nią relacje. To jak zachowała się opozycja w radzie miasta przy głosowaniu nad absolutorium nie było notowane przez 9 lat mojej pracy jako prezydenta. Ja poważnie ich traktuję, spotykam się i realizuję niektóre z postulatów.  Współpraca to umiejętność znajdowania kompromisów i poszukiwanie korzyści dla obu stron, bo to właśnie leży w interesie mieszkańców.

– Radni z pańskiego klubu Razem dla Raciborza nie są zadowoleni, że jest pan otwarty na opozycję.

– Jestem samodzielny w swoich decyzjach, ale rzeczywiście zachwytu nie było wśród kolegów z rady, z powodu mojej otwartości wobec reszty tego gremium. Nie chcę  dzielić rady  na dwa obozy. Dobre pomysły powinniśmy realizować wspólnie. Jednak do podziału dochodzi wbrew moim intencjom i wbrew temu do czego nawoływał na początku kadencji radny Piotr Klima. Liczą się czyny, a nie słowa. Kompromis kosztuje i strony sporu muszą z czegoś rezygnować..

– Jak się panu pracuje z radnymi wybranymi pierwszy raz, w rozreklamowanych ostatnio JOW-ach (jednomandatowych okręgach wyborczych)?

– Wielu radnych to osoby,  dla których samorząd jest nowym miejscem aktywności.  Trudno ten skład porównywać z poprzednikami. Za nami już 8 sesji, to dość dużo. Zaczęliśmy od dużej liczby interpelacji, w których widać jak radni są związani ze swymi okręgami. Przynoszą stamtąd dużo informacji, problemów. Ale rada musi patrzeć na miasto jako całość. Trudno by ktoś pracował tylko dla swego środowiska. Z czasem radni zaczną myśleć problemami całego Raciborza.

– Pańscy przeciwnicy zarzucają panu, że nie ma merytorycznego zaplecza, w urzędzie i radzie aby wypracowało dla pana pomysły jak zbudować konkurencyjność Raciborza w regionie, w Polsce.

– Konkurencyjność to pierwsze na Śląsku i ósme w kraju miejsce w rankingu gospodarczym Rzeczpospolitej, to bodajże drugie miejsce w Polsce pod względem wsparcia lokalnego biznesu. To wysokie pozycje w kategoriach zarządzania, gospodarki finansowej, elektronicznych usług publicznych czy wydatków na gospodarkę mieszkaniową. Jeśli opozycja dąży do przejęcia władzy to co ma mówić? Że odnoszę sukcesy? To przecież oni mają pomysł na Racibórz. Postawiliśmy w tej kadencji na gospodarkę i większość  działań jakie podejmujemy są związane z promocją przedsiębiorczości. Pracujemy nad programem, który będzie wspomagał rozwój gospodarczy miasta. To proces, który potrwa latami. Pamiętajmy, że samorząd jest tylko jednym z graczy na rynku i ma wpływ na określone instrumenty. Moja oferta w wyborach została wybrana przez większość z głosujących raciborzan. Zadeklarowałem, że poświęcę kadencję sprawom gospodarczym i robię wszystko w tym kierunku.

– Jaką rolę w tych gospodarczych priorytetach odgrywa teren po starej cukrowni, którego właścicielem zostało miasto?

– Kupiliśmy teren od Syndyka, akt notarialny już jest podpisany. Miasto stało się właścicielem prawa użytkowania wieczystego tego terenu. W najbliższym czasie podejmiemy decyzję jak nim gospodarować. Czy włączyć go do specjalnej strefy ekonomicznej czy nie włączać? Czy dzielić go na mniejsze tereny? To zależy od sytuacji czy pojawi się inwestor na całą działkę. Trzeba  znaleźć równowagę pomiędzy   promowaniem rodzimego przemysłu i usług,  a  szukaniem  podmiotów zewnętrznych, które stworzą nowe miejsca pracy.

– A pan ku któremu scenariuszowi bardziej się skłania?

– Syndyk próbował wielokrotnie sprzedać tereny cukrowni jednemu właścielowi i choć cena była atrakcyjna, 23 zł za m kw. to nie udało się. To jest sygnał, że na rynku w tej chwili nie ma zainteresowania tak dużą działką. Sytuacja może jednak ulec zmianie. Miasto powinno w pół roku podjąć decyzję w jakim kierunku to pójdzie. Samo podzielenie działek jeszcze niczego nie przesądza. Można je później sprzedać wszystkie jednemu inwestorowi.

– Być może działki po cukrowni nie dało się sprzedać, bo Racibórz nie ma szybkiego połączenia z autostradą?

– Cały czas o to zabiegamy, poprzez regionalną drogę Racibórz – Pszczyna planujemy uławić dostęp do autostrady A1. Właśnie byłem w PKP PLK w Warszawie by rozmawiać o kolizji z przebiegiem linii kolejowej nr 176 od Pszowa do Markowic, która już 3 lata jest nieczynna. Będziemy wspólnie z PKP zmierzać do likwidacji tej linii. Jej utrzymanie wiąże się z bardzo kosztownym projektowaniem rozwiązania mostowo-wiaduktowego na terenie Brzezia  co podniosłoby koszty budowy drogi regionalnej o 50 mln zł. Gdy będziemy mieli już dokumentację projektową i dogadamy się z marszałkiem co do zasad wykupu nieruchomości, przed raciborskim samorządem staną ważne decyzje. Szacujemy, że na odcinku od Rudnika do Rybnika należy wykupić nieruchomości za ok. 100 mln zł. To jest głównie zadanie marszałka, ale bez zaangażowania finansowego samorządów się nie obejdzie (temat likwidacji torowiska poruszymy szerzej na naszych łamach w najbliższym czasie - red.).

– Kiedy pojawi się oferta ulg dla inwestorów, dla których mają powstać tereny na Ostrogu, przy ul. Bartka Lasoty?

– W tym roku gotowa będzie dokumentacja projektowa tzw. małej strefy gospodarczej, a w 2016 r. wykonamy uzbrojenie tych działek. Przed przygotowaniem terenu do obrotu będziemy go już promować. To będą 10 – 20-arowe działki pod działalność gospodarczą. Oferta jest odpowiedzią na zapytania przedsiębiorców, którzy chcą prowadzić drobną działalność produkcyjną czy usługową. Czy tam powstaną hale produkcyjne, których budowę podpowiada nam radny Michał Fita trudno dziś powiedzieć. Spytamy przedsiębiorców. Wielu z nich buduje obiekty konkretnie pod swoją specyficzną działalność.

– Spotykam się z opiniami, że jest pan prezydentem głównie dla raciborskich seniorów bo dla młodych nie ma ciekawych propozycji w Raciborzu.

– Nie zgadzam się z takim poglądem. Proszę zauważyć, że seniorzy potrafią się dobrze zorganizować. Działa przecież Rada Seniorów i wiele organizacji dla tej grupy społecznej. Kiedy policzy się nakłady z budżetu miejskiego to okaże się, że to co miasto oferuje ludziom młodym wcale nie kosztuje mniej niż oferta dla starszych raciborzan. Jak inaczej traktować żłobki, przedszkola, szkoły, ścieżki rowerowe, parki i place zabaw, boiska sportowe oraz  imprezy plenerowe z udziałem gwiazd jak nie ofertę dla młodszych mieszkańców?

– Nie samą kulturą żyje człowiek. Trzeba gdzieś mieszkać. Jaką ofertę w tej dziedzinie ma pan dla młodych, chcących się rozwijać?

– Trzeba zrewolucjonizować podejście do programów mieszkaniowych. Przygotowujemy właśnie program dla młodych mieszkańców. Będzie gotowy do końca roku. Miejskie lokale nie mogą być tylko dla biednych i niezaradnych życiowo. Ci, którzy chcą związać się z Raciborzem też muszą mieć do nich dostęp. Miasto buduje mieszkania tylko dla raciborzan, takie są zasady. Ci, którzy pracują w pobliżu miasta musieliby zostać naszymi mieszkańcami by otrzymać lokal komunalny. Racibórz w ciągu 2 lat odda 36 mieszkań na Ostrogu przy ul. Przejazdowej. Kiedy je zasiedlimy, zbudujemy następne. Sytuacja z mieszkaniami znacznie się ostatnio u nas poprawiła. Czeka się na mieszkanie od 3 miesięcy do roku maksymalnie. Już nie jak dawniej od 3 do 5 lat.

– W ogólnopolskim portalu natemat.pl znalazł się pan na ilustracji do artykułu o nietrafionych inwestycjach samorządowych w postaci aquaparków. Jak radzi sobie H2Ostróg w drugim roku działalności?

– Opublikowano tam zdjęcie jak skaczę do wody. Nie utopiłem się wtedy i myślę, że nasza inwestycja też utrzyma się na powierzchni. Nie cieszy mnie taka sugestia, byśmy dołączali do tych, którzy mają problemy. Dlaczego mamy rezygnować z takiego dobrodziejstwa jak kąpiel w aquaparku? To nie może być funkcja dostępna jedynie dla mieszkańców wielkich miast. Aquaparki trzeba budować z głową, wtedy się fiannsowo obronią. Odpowiednia promocja sprawi, że problemów z aquaparkiem nie będzie. Tak dzieje się do tej pory, zimą pod względem frekwencji było dobrze. Przyjrzę się funkcjonowaniu obiektu na koniec sierpnia. Wtedy będzie można wrócić do rozmów o ewentualnej rozbudowie obiektu o funkcję letnią.

– Na paru sesjach wracał wątek piłkarskiej Unii Racibórz. Doszło tam ostatnio do kadrowego trzęsienia ziemi, zrezygnował prezes i sponsor. Czy miasto poda klubowi pomocną dłoń?

– Klub działa w sposób samodzielny, jego zarząd podejmuje decyzje. Spotkałem się niedawno z działaczami, którzy zostali po odejściu prezesa. Miasto jest przyjazne Unii, bo jest głównym sponsorem klubu. Zarzuty, że nie jesteśmy im przychylni są nietrafione. Do rozmów z zarządem klubu upoważniłem przewodniczącego Mainusza. Klub musi wyjść z impasu i poszukać sponsora strategicznego. Trzeba dać Unii szansę, wzmocnić jej zarząd i mieć wpływ na przyszłość klubu.

– Należy pan do Platformy Obywatelskiej. Ta partia mocno straciła na pozycji w tym roku. Nie przyszło panu na myśl aby ją opuścić jako niepopularną w kraju?

– Nie przewiduję żadnych nerwowych ruchów z mojej strony, bo w ogóle nie myślę o takich rzeczach. Nie czuję się rasowym politykiem, ale nie zamierzam chować uszu gdy z moją partią jest źle. Moim zdaniem ten okręt wcale nie tonie. 8 lat rządzenia to nie same zaszczyty, ale duże obciążenie. Ludzie mają swoje oczekiwania i mogą zmieniać swoje preferencje polityczne.

– Czy raciborska PO zmieni lidera? Wyrasta na takiego Gabriela Lenartowicz co oznacza słabszą pozycję Henryka Siedlaczka. Pójdzie na polityczną emeryturę?

– Przed wyborami nie odważyłbym się powiedzieć kto je wygra, a kto trafi na polityczną emeryturę. Dopiero po nich okaże się „czyje na wierzchu”. Pan Siedlaczek wchodził do parlamentu nawet z siódmego miejsca na liście. G. Leartowicz startując z jedynki ma zagwarantowany mandat posła w nowym Sejmie. Na ile przełoży się to na zmianę lidera raciborskiej PO? Czas pokaże.

– Gdyby przyszło panu zdefiniować obecny Racibórz to jakby pan to zrobił?

– Racibórz jest miastem przemysłowym, w którym mieszkańcy utrzymują się z pracy w przemyśle i usługach, z tego żyje większość ludzi. Byt chcemy opierać na przemyśle i usługach co nie znaczy, że nie mamy walorów turystycznych. Nie jesteśmy co prawda Zakopanem czy Juratą, ale są tu i Zamek Piastowski i Arboretum oraz Łężczok. Te i inne atrakcje można oferować turystom. Dużym walorem jest PWSZ z atrakcyjnymi kierunkami i aspiracjami na studia magisterskie. Nasze problemy  to jak w większości średnich i dużych miast depopulacja i i wyjazdy młodych za dobrą pracą i lepszym wynagrodzeniem.

– Z kim powinniśmy się mierzyć? Z Rybnikiem czy większymi ośrodkami?

– Funkcjonujemy w ramach Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego. Chcemy współpracować z sąsiadami i oferować mieszkańcom subregionu pewne funkcje, najlepiej w każdym z miast inne. Konkurencja jest rzeczą naturalną, zwłaszcza w dobie niżu demograficznego czy ubiegania się o środki unijne. Należy się też przyglądać sąsiadom i sięgać po rozwiązania, które się sprawdzają.

– A jaki będzie Racibórz za 5 i 10 lat?

– Kierunek jego rozwoju jest ściśle wyznaczony w strategii: wsparcie rozwoju gospodarczego  i sektora przedsiębiorstw. Nie zaniedbamy też dbałości o poziom i komfort  życia mieszkańców.

– Widzi pan siebie nadal w roli prezydenta Raciborza?

– Staram się ciężko pracować. Przede mną jeszcze 3,5 roku obecnej kadencji. Chcę by miasto znajdowało się w dobrej kondycji na jej koniec. Mam wiele zadań do zrealizowania i dziś nie potrafię jeszcze określić swoich planów co do przyszłości zawodowej.

Rozmawiał Mariusz Weidner

Ludzie:

Janina Wystub

Janina Wystub

Była dyrektor Raciborskiego Centrum Kultury w Raciborzu.

Jerzy Kwaśny

Jerzy Kwaśny

Były dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Raciborzu

Mirosław Lenk

Mirosław Lenk

Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.