środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

15.05.2015 09:24 | 0 komentarzy | acz

Urzędnik po wykupieniu specjalistycznego ubezpieczenia staje się właściwie bezkarny. O ile działa w ramach swoich obowiązków. Sprawdziliśmy ilu urzędników w regionie  ma takie ubezpieczenia i nie boi się kar finansowych.

Gdy urzędnik się pomyli
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wprowadzone kilka lat temu zmiany w prawie miały zdyscyplinować urzędników, bo błędne decyzje mogą teraz kosztować ich nawet trzykrotność rocznych pensji. Aby do tego doszło, urzędnik musi mieć jednak prawdziwego pecha. Dlaczego? – Nie jest łatwo Kowalskiemu pociągnąć urzędnika do odpowiedzialności – przyznaje sędzia Tomasz Pawlik z Sądu Okręgowego w Gliwicach.  Może skarżyć decyzje na drodze administracyjnej, jednak na dochodzenie odszkodowania od np. naczelnika na drodze cywilnej ma małe szanse. Dlaczego? Bo za urzędnikiem stoi urząd a w niektórych przypadkach samo państwo. Wszystko przez zapisy w kodeksie cywilnym. Zgodnie z artykułem 417  tego kodeksu, „za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa”. – Urzędnik w gminie również wykonuje władzę publiczną. Może wówczas skarżyć gminę lub Skarb Państwa. Inna sytuacja i możliwość dochodzenie odszkodowania byłaby wówczas, gdyby szkoda była spowodowana działaniami poza zakresem swoich obowiązków urzędnika, jakimś jego celowym działaniem  – wyjaśnia sędzia. Po co więc urzędnikom ubezpieczenie?

Tajemnicze „regresowe”

Od maja 2011 roku funkcjonuje ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy za rażące naruszenie prawa. Urzędnik za bezprawną decyzję może liczyć się z karą dochodzącą do trzykrotności jego rocznej pensji. Urzędnik może zacząć się martwić dopiero, gdy Kowalski zaskarży decyzję urzędnika, ta zostanie uznana prawomocnym orzeczeniem za wydaną z rażącym naruszeniem prawa, a sąd zasądzi Kowalskiemu odszkodowanie lub zostanie zawarta ugoda. Kowalski otrzyma wówczas pieniądze, a urzędnik przez którego decyzję Skarb Państwa lub urząd musiały płacić odszkodowanie, mogą się od niego dopominać pieniędzy. Chodzi o tzw. roszczenie regresowe. Wówczas kierownictwo urzędu, którego pracownik zawinił zawiadamia prokuraturę. Prokurator zaś najpierw wzywa funkcjonariusza do dobrowolnego spełnienia świadczenia, a dopiero w jego braku skieruje przeciwko funkcjonariuszowi powództwo do sądu. Następnie to sąd określi, czy i jak należy urzędnika pociągnąć do odpowiedzialności.

Rynek nie zna próżni

Kiedy zmieniło się prawo i nad urzędnikami zawisło teoretyczne zagrożenie płaceniem za swoje błędy, urzędnicy zaczęli otrzymywać od firm oferty ubezpieczenia się. Przedmiotem proponowanych ubezpieczeń jest odpowiedzialność regresowa, nie zaś odpowiedzialność odszkodowawcza bezpośrednio wobec osoby, która doznała szkody na skutek działania lub zaniechania funkcjonariusza. Przykładowo w Urzędzie Gminy Lyski żaden z urzędników nie wykupił takiego ubezpieczenia, ale ma możliwość. ­– W październiku 2014 roku zostały przekazane szczegółowe informacje dotyczące ubezpieczenia funkcjonariuszy publicznych. Jednocześnie poinformowano o możliwości wykupienia ubezpieczenia oraz przedstawiono warunki. Władze gminy obecnie nie korzystają  z takiego ubezpieczenia, jednak w dowolnym momencie istnieje możliwość jego wykupienia – wyjaśnia Seweryn Kałusek z UG Lyski. – Nie mamy takich ubezpieczeń, jednak jeśli któryś z pracowników chciałby się ubezpieczyć indywidualnie, może to zrobić, ponosząc koszty ubezpieczenia — mówi Paweł Bugdol, wójt Gaszowic. Z kolei w Czerwionce-Leszczynach urząd nie ubezpiecza swoich pracowników. – Nasi pracownicy sami, indywidualnie wykupują tego typu ubezpieczenia – ucina Hanna Piórecka-Nowak, rzecznik prasowa Urzędu Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny. Podobnie w urzędzie gminy Świerklany, urzędnicy nie są ubezpieczeni odgórnie, jednak mogą wykupić swoje prywatne polisy.

Ostrożnie jak w Nędzy

Urząd Gminy w Godowie przesyła wszystkie oferty z automatu do urzędników. Kierownictwo nie posiada informacji, ile osób z ubezpieczenia korzysta. – Decyzja o ubezpieczeniu jest dobrowolną i prywatną sprawą pracownika, finansowaną z jego własnych środków.  Wszelkie oferty wpływające do urzędu a dotyczące ubezpieczenia są przekazywane do wiadomości wszystkim pracownikom urzędu - tłumaczy Agnieszka Siwarska kierownik Referatu Organizacyjnego, Spraw Obywatelskich i Informatyki Urzędu Gminy w Godowie. Gmina Nędza jest ubezpieczona właściwie od czego się da. To kompleksowe ubezpieczenie w zakresie mienia i odpowiedzialności. W ramach tego ubezpieczenia jest rozszerzenie, które obejmuje: „Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej deliktowej i kontraktowej”. Ubezpieczenie  odpowiedzialności o szkody rzeczowe, szkody osobowe oraz czyste straty finansowe powstałe w związku z wykonywaniem zadań publicznych. – Wybór firmy ubezpieczeniowej następuje w drodze postępowania przetargowego a ubezpieczenie obejmuje wszystkich pracowników, łącznie z kierownictwem Urzędu. Pracownicy nie posiadają dodatkowych indywidualnych ubezpieczeń – Waldemar Kalus z UG Nędza. Nad dużym ubezpieczeniem zastanawiają się również w Jejkowicach. — W ubiegłym roku zastanawialiśmy się nad takim rozwiązaniem, bo firma brokerska złożyła nam ofertę. W końcu jednak nie zdecydowaliśmy się. W tym roku na razie czekamy na ofertę — mówi Marek Bąk, wójt Jejkowic.

Normalnie, bez dziwactw

– Część pracowników tutejszego urzędu posiada takie ubezpieczenie – przyznaje Karolina Kunicka ze Starostwa Powiatowego w Raciborzu . – Jest  to ich indywidualna, dobrowolna i prywatna sprawa, w którą urząd nie ingeruje i nie posiada zbiorczych informacji w tym zakresie  – dodaje rzeczniczka. W podobnym tonie informują w raciborskim magistracie. – Funkcjonariusze publiczni zatrudnieni w naszym urzędzie ubezpieczają się dobrowolnie i we własnym zakresie, stąd niemożliwym jest ustalenie ilości pracowników korzystających z ubezpieczenia – mówi Anita Tyszkiewicz-Zimałka, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Racibórz.

A jak sprawa wygląda w Rybniku. – Urząd Miasta Rybnika organizuje przetarg na wybór ubezpieczyciela, z którym zawierana jest umowa na grupowe ubezpieczenie odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych. Decyzja o chęci skorzystania z takiej formy ubezpieczenia jest indywidualną sprawą pracownika. Przystąpienie do tego ubezpieczenia jest dobrowolne, a składki opłacane są przez pracowników – informuje Agnieszka Skupień, asystentka prezydenta Rybnika. Dodaje również, że obecnie z takiego ubezpieczenia korzysta 65 osób, wśród nich są: prezydent, jego zastępca, sekretarz i skarbnik miasta oraz niektórzy naczelnicy wydziałów, kierownicy biur i kierownicy referatów. 

Adrian Czarnota, (ska)