Gród Golęszyców odkrywa swoje tajemnice
Tydzień temu informowaliśmy o porządkach jakie na grodzisku w Lubomi przeprowadzili członkowie stowarzyszenia Golęszyczanie, którym pomagali okoliczni mieszkańcy oraz uczniowie gimnazjum. W ostatnich dniach na grodzisku odbywały się już prace badawcze, a gród opanowali specjaliści.
Jako pierwsi „do boju” ruszyli geodeci, którzy sporządzili dokładny obraz terenu. Odnotowali każde wzniesienie, zagłębienie i stworzyli wirtualną siatkę grodziska. Siatka ta umożliwiła przystąpienie do prac kolejnej grupie specjalistów - archeologom. - Grodzisko badane było przez nich metodami nieinwazyjnymi, czyli mówiąc prostym językiem bez wbijania łopaty – wyjaśnia Mirosław Kurek ze stowarzyszenia Golęszyczanie. Najpierw rolę łopaty pełnił magnetometr. To urządzenie, które odbiera anomalia pola magnetycznego. - Nasz magnetometr ma zasięg około metra w głąb ziemi. W tego typu badaniach jakie prowadzimy tutaj to wystarczy. Zarejestrowane anomalia za pomocą komputera dają pewien obraz tego co znajduje się w ziemi. Np. zerodowane drewno, z którego zbudowane były budynki ma inne pole magnetyczne niż otaczająca je ziemia – mówi Marcin M. Przybyła, archeolog z firmy Pryncypat, która przeprowadza badania na zlecenie stowarzyszenia Golęszyczanie. Jak wyjaśnia Kurek ten rodzaj badań ma wiele zalet. - Po pierwsze w żaden sposób nie narusza i nie niszczy stanowiska archeologicznego. Jest też metodą o wiele szybszą i precyzyjniejszą niż tradycyjne „wykopki”, a co najważniejsze, jest od nich o wiele tańsza – wylicza Kurek.
Plamy wiele odkryją
W dużym uproszczeniu badania archeologów można opisać jako prześwietlanie ziemi metr po metrze. Na ekranach komputerów widać obrazy w skali szarości z ciemniejszymi i jaśniejszymi plamami. Te ciemne to właśnie pozostałości po palach, chatach i piecach jakie znajdowały się na grodzisku w VIII wieku. - Laikowi plamy te nic nie będą mówić. My potrafimy je jednak analizować – mówi Przybyła. Dzięki stworzonej przez geodetów siatce wyniki badań nie będą zawieszone w próżni a uzyskają dokładne punkty odniesienia w terenie. - Chcemy odtworzyć rozmieszczenie chat, palisady, bram i innych zabudowań w skali jeden do jednego. Na razie tylko w sposób wirtualny, ale kto wie, może w niedalekiej przyszłości uda nam się znaleźć odpowiednio duże środki i teren by zrekonstruować Lubomię i zrealizować nasze największe marzenie czyli uruchomić w nim żywy skansen archeologi doświadczalnej – mówi Mirosław Kurek. Bardziej realne póki co jest wirtualne i odtworzenie grodu, jego wyglądu, poszczególnych zabudowań obwarowań i umocnień.
Potężna forteca
A już pierwsze badania przyniosły wiele ciekawostek. Potwierdziły się choćby przypuszczenia o istnieniu drugiego podgrodzia. Do tej pory znane było tylko jedno podgrodzie, wyraźnie istniejące od wschodniej strony grodu. - Z naszych badań wyłania się bardzo ładny obraz drugiego podgrodzia, które przylegało do grodu od zachodniej strony. Pozostał z niego tylko fragment wałów ziemnych, ale na odczytach z magnetometru ładnie widać jak ten wał zamykał się do głównych obwałowań. Na odczytach widoczna jest również brama wjazdowa, która znajdowała się za istniejącymi dwoma bramami zachodnimi – mówi Marcin Przybyła. Dzięki badaniom magnetometrem wiadomo już na pewno, że wewnętrzny wał zwieńczony był częstokołem. Bramy wjazdowe były zaś zabudowane strażnicami. - To był bardzo dobrze ufortyfikowany gród. Zachował się w doskonałym stanie. Teraz znajdują się tu dookoła drzewa, ale wystarczy sobie wyobrazić ten teren bez drzew. Wały dziś robią jeszcze ogromne wrażenie, a przecież kilkanaście wieków temu były jeszcze wyższe, zakończone palisadą. Trudno sobie wyobrazić jakim sposobem ktoś mógł go zdobyć – zastanawiają się archeolodzy. A jednak został zdobyty. Upadek grodu upatruje się w najeździe wojsk Państwa Wielkomorawskiego. Gród na pewno został spalony. - Zresztą z badań wynika, że pożar nawiedził grodzisko dwukrotnie – mówi Przybyła. Najnowsze badania potwierdziły też, że w grodzie znajdowało się wiele budynków, choć były też miejsca na majdanie niezabudowane, które być może służyły jako rezerwa na wypadek konieczności przyjęcia ludności spoza grodu np. w czasie ataku nieprzyjaciela. Dokładną ilość budynków i rozmieszczenie poznamy prawdopodobnie w maju lub czerwcu kiedy zostaną opublikowane wyniki badań. A to nie koniec badań. Po archeologach grodzisko przebadają również geofizycy i geologowie, studenci Uniwersytetu Śląskiego. Chcą sprawdzić przydatność ich metod badań – elektrooporowych - w archeologii nieinwazyjnej. Jednym z ich celów będzie wykonanie przekrojów wałów głównych. Wtedy być może uda się uzyskać odpowiedź na pytanie w jaką technice zostały one wykonane.
(art)