Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Gdy kobieta może tyle, na ile pozwoli jej mąż i właściciel

05.04.2015 10:47 | 0 komentarzy | tora

Trzy kobiety, trzy kraje, trzy historie – podróżnik Piotr Kowalczyk podczas spotkania w bibliotece w Wodzisławiu Śl. pokazał wymarzone fotografie z Pakistanu, Indii oraz Mauretanii i opowiedział trochę o sytuacji kobiet, zwyczajach czy prawie obowiązującym w tych egzotycznych krajach.

Gdy kobieta może tyle, na ile pozwoli jej mąż i właściciel
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PAKISTAN

Pierwszą bohaterką jest Fatima. To żona Sadullaha, Pakistańczyka, którego Piotr Kowalczyk poznał trzy lata temu podczas studiów w Norwegii. Wówczas Fatima jeszcze nie była zamężna. - Sadullah jest na tyle tolerancyjnym muzułmaninem, że pozwolił się wypytać o wszystko – mówi Piotr Kowalczyk. Podróżnik był ciekaw, co Pakistańczyk wie o swojej żonie. Ku swojemu zdziwieniu przekonał się, że niewiele. Tyle, że jest mądra i lubi się uczyć. Wybranka studiowała medycynę. – On jej nie widział na oczy – mówi gość biblioteki. Małżeństwa są aranżowane przez rodziców. Panna młoda zbiera posag o wartości odpowiedniej dla pozycji społecznej jej i przyszłego męża. A że Sadullah pochodził z wyższej kasty społecznej, tak więc suma posagu nie była mała. Ogólnie młodzi widzą się pierwszy raz dopiero na zaręczynach. Wówczas pytają się, czy chcą wziąć ślub, czy nie. Może być, że nie. Wówczas obie rodziny się rozchodzą i podobno nikt nie robi z tego tytułu problemu. Akurat Sadullah z Fatimą doszli do wniosku, że się pobiorą, więc rodziny dobiły targu. Kiedy się poznali Fatima miała około 20 lat, jej narzeczony 27.

Broda oznaką szacunku

Sadullah, miał długą brodę. Podróżnika interesowało, dlaczego ją nosi i czy może ją zgolić. Ten odparł, że jak najbardziej może, przy czym nie jest to dobrze widziane. Przed laty jeden z imamów, nauczycieli islamu, który stał się prorokiem, nosił właśnie taką brodę. Mężczyźni trzymają swój zarost dla poszanowania pamięci proroka i okazania mu szacunku. Pakistan kojarzy się z krajem popierającym święte wojny, walki islamistów. To też było przedmiotem rozmów podróżnika i azjatyckiego znajomego. Ten przyznał, że w zasadzie walkami interesują się wyłącznie przedstawiciele niższych warstw społecznych. Bogatszych, lepiej wykształconych to w ogóle nie interesuje. - Oni dokładnie wiedzą, że z karabinem daleko się nie zajdzie – wspomina podróżnik.

Podobnie jedynie niższych warstw społecznych tyczy problem nieszanowania praw kobiet. Kobiety z nizin posądzone przez mężów o niewierność muszą się liczyć np. z tym, że będą ukarane oblaniem kwasem. Takie postępowanie traktowane jest od kilku lat w Pakistanie za przestępstwo.

Zgoda teściowej na drugą żonę

Koran dopuszcza możliwość posiadania do czterech żon. Bogaci Pakistańczycy mają ich po osiem, piętnaście. Sadullah nie wykluczał wzięcia kolejnych żon, jednak musiałby mieć zgodę teściowej, czyli matki pierwszej małżonki. Przy kolejnych ożenkach nie są już potrzebne zgody kolejnych teściowych.

Wiemy, że Fatima studiowała. To oznaka bogactwa. Studentek w Pakistanie nie ma zbyt wiele. Prawo pozwala im pobierać nauki na uczelniach, jednak nie refunduje im studiów, w przeciwieństwie do mężczyzn. A że nauka jest droga, niewiele kobiet może sobie na to pozwolić.

Bez chusty ani rusz

Sadullah nie chciał, aby jego kobieta nosiła hidżab, czyli chustę zakrywającą głowę i szyję. Jednak kobieta z odkrytą głową na ulicy w Pakistanie to rzecz trudna do zaakceptowania. Taka jest ortodoksyjna tradycja. Poza swoim krajem, na przykład w sąsiednich Indiach, Pakistańczyk pozwala chodzić swojej żonie bez chusty. - Pytałem też Sadullaha, czy mógłby ożenić się z kobietą innej religii. Odparł, że tak, przy czym musiałaby to być religia oparta na księdze, czyli np. z chrześcijanką, żydówką. Nie mógłby np. ożenić się z buddystką czy wyznawczynią taoizmu. Co ciekawe nie działa to w drugą stronę. Fatima nie mogłaby poślubić nikogo poza muzułmaninem. Natomiast najciekawszą sprawą jest to, że sam Koran nic nie mówi o konieczności zakrywania ciała przez kobiety. To wymysł mężczyzn. Tak im było wygodniej i tak postanowili setki lat temu. Koran mówi tylko o przyzwoitym ubiorze kobiet.

INDIE

Ten olbrzymi kraj zamieszkuje około 1,5 mld ludzi. Ile dokładnie – Hindusi sami nie wiedzą. Tamtejsze spisy powszechne robione są pobieżnie, przez co obarczone są sporym ryzykiem błędu. W Indiach przez wieki obowiązywał system kastowy polegający na ostrym podziale społeczeństwa na warstwy społeczne. Mimo, iż od lat 50. ub. wieku formalnie kastowość jest zniesiona, wciąż uznaje ją mniej więcej połowa społeczeństwa, czyli 700 mln ludzi. - I w tej rzeczywistości muszą się znaleźć kobiety, którym nie jest łatwo od pierwszych dni życia – mówi podróżnik. Tłumaczy, że dziś powszechnie Indie kojarzą się z Bollywoodem. To indyjska wersja Hollywood, filmowa fabryka snów, w której wszystko jest piękne, bogate, wspaniałe, uśmiechnięte, roztańczone. - Tak naprawdę Bollywood to bajka ku pokrzepieniu społeczeństwa. Życie 99 procent mieszkańców tak nie wygląda. To państwo skrajnie przeludnione, biedne, w którym widać wielkie różnice między bogatymi i biednymi – mówi podróżnik. Członkowie poszczególnych kast godzą się, że się w niej urodzili i tego zmienić nie mogą. Ale są pełni nadziei, że uciekną z tego świata i będzie im lepiej.

Różowy Gang

Podróżnik zawędrował do stanu Uttar Pradesh, w którym podział na kasty wciąż jest silny. Tam właśnie żyje i działa bohaterka indyjskiej części opowieści podróżnika - Sampat Pal Devi, społeczna aktywistka, założycielka organizacji Różowy Gang skupiającej kobiety poniżane, czy maltretowane. Historia gangu sięga 2006 r. Sampat Pal pospieszyła z pomocą koleżance katowanej przez męża. Hinduska skrzyknęła koleżanki, uzbroiły się w bambusowe kije i pobiły oprawcę. - Wymierzyły rozumianą po swojemu sprawiedliwość. Potem zostały wzywane do innych kobiet doznających podobnych upokorzeń – mówi podróżnik. Z czasem Sampat Pal Devi postanowiła zająć się polityką i założyła Różowy Gang. Znakiem wyróżniającym członkinie stało się różowe sari. Dziś do gangu należy około 100 tys. kobiet. Panie zasłynęły manifestacjami czy akcjami, np. piętnującymi wszechobecną w Indiach korupcję, czy wyciąganiem zza biurek urzędników, by na ulicy przekonali się, jak kuleje realizacja inwestycji, np. budowa drogi. Na samej liderce ruchu ciąży około 15 zarzutów, m.in. napaści na urzędnika państwowego. Nikt jednak nie pociągnął jej do odpowiedzialności uznając, że lepiej zostawić sprawy samym sobie.

Ślub z psem

Kastowość czy ortodoksyjne wręcz przywiązanie do zwyczajów skutkuje trudnymi dla Europejczyka do zrozumienia sytuacjami. Podróżnik dowiedział się, że w jednej z indyjskich wiosek na pewnej mieszkance ciążyła klątwa. Mianowicie gdyby wyszła za mąż, jej ukochany by umarł. Klątwę postanowiono obejść w dość osobliwy sposób. Wyszła za mąż za psa. Ślub odbył się z pełnym ceremoniałem, były życzenia, prezenty, sypanie ryżem. A potem już mieszkanka mogła poślubić mężczyznę. Pies przeżył.

Zabójstwa zamiast ożenku

W Indiach małżeństwa też są aranżowane, a kobieta musi mieć posag. Jego wartość wynosi około 50 tys. rupii, czyli mniej więcej dwa tys. zł. Na warunki indyjskie to majątek. Dość powiedzieć, że nie brakuje kobiet zarabiających tysiąc rupii rocznie. Jak łatwo policzyć uzbieranie posagu może zająć pół wieku. Stąd w Indiach mnożą się zabójstwa dziewczynek. Powstało na ten temat sporo reportaży, filmów, a mimo to ciężko to zjawisko zahamować. - Z naszego punktu widzenia bezsensem jest konieczność zgromadzenia posagu w wysokości 50 tys. rupii w kraju, gdzie większość ludzi klepie biedę, a wręcz żebrze. Tylko, że z ich punktu widzenia właśnie nasze rozumowanie na ten temat jest bez sensu. Trzeba to po prostu przyjąć jako fakt, zwłaszcza, że ich kultura liczy już cztery tysiące lat, a obrzędy właściwie pozostały niezmienne. Z jednej strony to fascynujące, że ta kultura tak długo przetrwała, z drugiej większość obrzędów nie jest dopasowana do dzisiejszych czasów – mówi podróżnik.

MAURETANIA

Przenosimy się do północno-zachodniej Afryki. Zaraz po wjeździe do tego kraju uderza ilość kóz. Z tych zwierząt robi się praktycznie wszystko, nawet ciasto wyrabia się z użyciem koziego tłuszczu. - Do Mauretanii jechaliśmy z Mustafą, Senegalczykiem mieszkającym we Francji, którego poznaliśmy w autobusie kursującym z Maroka. Mustafa mówił, że ma znajomą rodzinę w mieście Nouadhibou. Był przekonany, że rodzina chętnie ugości podróżnika przez kilka dni, dzięki czemu dobrze poznamy codzienne życie Mauretańczyków. Pomyśleliśmy, że to okazja jedna na milion, więc bierzemy to w ciemno – mówi Piotr Kowalczyk, któremu w podróży towarzyszył Tomasz Oleś, fotograf.

Co piąty mieszkaniec to niewolnik

Gospodarzami Polaków było rodzeństwo Omar i Mandziara. Właśnie ona jest trzecią bohaterką opowieści podróżnika. - W pewnym momencie Mustafa powiedział mi, że to są ich byli niewolnicy. Że członkowie ich rodziny byli ich niewolnikami od pokoleń. Natomiast kiedy w 1984 r. zniesiono niewolnictwo w Mauretanii zostali ich służbą – mówi gość biblioteki. Wyzwoleńcy nie mieli specjalnie wyjścia. Niewolnik niczego nie dziedziczył, więc poza wolnością nie miał nic. Wielu uznało zatem, że lepiej im będzie pozostać przy dawnych panach jako służba. - Nas to dziwiło, jak to możliwe, by w XXI wieku mogą jeszcze być niewolnicy. Poszliśmy do kafejki internetowej sprawdzić fakty. Na pierwszym miejscu wyświetlił się artykuł, z którego wynikało, że co piąty mieszkaniec Mauretanii może być wciąż niewolnikiem – tłumaczy podróżnik. Mauretania jest krajem, w którym żyje najwięcej niewolników na świecie w przeliczeniu na mieszkańca. Według różnych szacunków od 10 do 15 procent społeczeństwa stanowią ludzie należący do kogoś. Tak silnie jest to zakorzenione w tradycji. Dopiero w 2007 r. pod naciskiem opinii światowej wprowadzono przepisy o ściganiu posiadaczy niewolników. Jednak egzekucja przepisów jest utrudniona skoro niewolników mają politycy, urzędnicy, policjanci.

Prawo chroni właściciela

W Mauretanii działają dwie organizacje założone przez byłych niewolników trudniące się uświadamianiem zniewolonych ludzi, że nie są już niczyją własnością. - Myśmy na ten temat nie rozmawiali z Omarem i Mandziarą. Raz, że byłoby to drażliwe i nietaktowne, dwa, że nie mieliśmy pewności czy są służbą, czy jednak wciąż niewolnikami – wspomina Piotr Kowalczyk. Ta niepewność brała się m.in. z obserwacji zachowań gospodarzy. W obecności Polaków i Mustafy zachowywali się uniżenie. Nie jedli z nimi, jedynie gotowali, sprzątali, usługiwali. Spali osobno na podłodze, a na mieście śledzili swoich gości pilnując, czy nie dzieje się im nic złego, lub czy poradzą sobie, np. przy zakupach.

Religia na usługach państwa

Podróżnik ze swoim towarzyszem wyprawy z Polski dowiedzieli się na miejscu, że istnieje prawo umożliwiające osobie zniewolonej doniesienie władzom o swojej sytuacji, aby zyskała wolność. Jednak zawiadomienie musi napisać własnoręcznie zainteresowany. Problem w tym, że niewolnicy właściwie nie potrafią pisać, ani czytać. Więc nawet jeśli zdają sobie sprawę z własnych praw, nie mogą z nich skorzystać. Są też niewolnicy, którzy wiedzą o tych uprawnieniach, ale nie zamierzają zmieniać swojej sytuacji życiowej. Uważają, że bez swojego pana będzie im gorzej. Zresztą imamowie utrzymują ich w przekonaniu, że jeśli teraz pomęczą się, po śmierci trafią do raju. Po prawdzie imamowie mówią to, co każe im władza, której zależy na utrzymaniu niewolników w ryzach. - Mauretańczycy osiągnęli to, o czym plantatorzy w Stanach Zjednoczonych mogli pomarzyć, mianowicie przekonanie wśród niewolników, że ich stan jest czymś naturalnym, od pokoleń, czego nie ma sensu i potrzeby zmieniać – mówi podróżnik.

Tomasz Raudner

 

Więcej zdjęć i informacji o wyprawach w serwisie Piotra Kowalczyka i Tomasza Olesia globtroterzy.net.


Cztery typy okryć ciała kobiet:

burka okrywa pełna, nawet oczy przesłonięte są siatką

hidżab przeciwieństwo burki, chusta osłaniająca włosy i szyję, pozostały strój może być dowolnie skomponowany

czadoro hidżab przechodzący w szatę osłaniającą całe ciało, najczęściej występujący w Iranie

nikab burka z wyciętym paskiem na oczy, zamiast siatki

Kasty w Indiach:

• pracownicy krematoriów

• czyściciele toalet, kanałów ściekowych

• drobni rzemieślnicy, pucybuci

• zarządcy

• szlachta

• władcy

• kapłani, bramini