środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Lubomia: Dziewczyny sprzedają swoje ciała za „działkę”

19.03.2015 13:27 | 4 komentarze | art

Wójt Czesław Burek jest zszokowany naszymi artykułami o dopalaczach i narkotykach. Zapowiada walkę z problemem.

Lubomia: Dziewczyny sprzedają swoje ciała za „działkę”
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na ostatnim posiedzeniu rady gminy, które odbyło się 13 marca włodarze gminy zadeklarowali, że postarają się z tym problemem zmierzyć. - W ciągu ostatniego tygodnia mieliśmy dużo zgłoszeń jeśli chodzi o problem szczególnie z dopalaczami. Dotyka on ludzi głównie w wieku od 13 do 30 lat. Niestety obserwujemy, że problem ten bardzo się nasila. Bardzo – powiedziała podczas sesji Irena Koczwara, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej, odpowiadając na pytanie przewodniczącego rady gminy Andrzeja Godoja o to czy dopalacze i narkotyki przewijają się w pracy OPS. Jak dodaje Koczwara częściej są to osoby objęte pracą socjalną, niż osoby korzystające ze wsparcia finansowego Ośrodka. I podaje przykład: - Nasz asystent rodziny ma pod swoją pieczą 9 rodzin, które codziennie odwiedza. W 8 z nich problem narkotyków jest obecny – mówi Koczwara. 

Młodzież nie wierzy w negatywne skutki używania dopalaczy

Z jej obserwacji wynika, że młodzież decyduje się na eksperymenty z dopalaczami czy narkotykami, bo nie ma świadomości jak bardzo są one szkodliwe. - Oczywiście oni mają wiedzę o szkodliwości, wiedzą o skutkach ubocznych. Ale się nimi nie przejmują. Uważają, że skoro są młodzi, to ich zdrowie jest na tyle dobre, że nic im nie zaszkodzi. A skala zjawiska jest – nie ma co ukrywać - duża, więc młodzi wychodzą dodatkowo z założenia, że jeśli ten czy tamten kolega spróbował i nic pozornie mu nie dolega, to przecież ja też mogę spróbować. Do tego dochodzi presja środowiska. Nastolatek z reguły robi to co grupa, w której się obraca. Mało jest wśród nastolatków na tyle silnych osobowości, które potrafią się oprzeć presji grupy i powiedzieć: „nie, ja nie chcę” – uważa Koczwara.

Normy moralne nie działają

Szefowa OPS wyjaśnia również, że używanie środków psychoaktywnych to nie tylko domena nastoletniej młodzieży. Zdarzają się sytuacje, że problemy dotykają całych rodzin, np. takich w których jest żona, dziecko i uzależniony mąż. - Nasz asystent rodziny był świadkiem kiedy bezrobotny mąż kłócił się z żoną o ostatnie pieniądze, które potrzebne były mu na zakup dopalacza. Ów mąż w ogóle nie przejmował się obecnością naszego pracownika. W końcu zabrał żonie telefon, wybiegł i jak się później okazało sprzedał go by mieć na „działkę”. Świadkiem kłótni było małe dziecko, które na całą awanturę w ogóle nie reagowało, co może świadczyć o tym, że już widziało wcześniej takie sceny. To jest dramat. W takich sytuacjach staramy się pomóc przede wszystkim matce i dziecku. Ten mężczyzna jest niestety już w takim stanie, że żadna siła na niego nie działa. Jeśli on sam nie znajdzie w sobie woli do leczenia uzależnienia, to nikt mu nie pomoże  – nie kryje obaw Koczwara.

Formy wynajdowania środków potrzebnych do zapłacenia za narkotyk czy dopalacz przybierają różne, czasem bardzo dramatyczne formy. Według jednego z naszych rozmówców, młodego mieszkańca Lubomi, który doskonale orientuje się w środowisku miejscowej młodzieży, dziewczęta, które nie mają już pieniędzy, a potrzebują zdobyć „działkę” nie mają oporów by płacić swoim ciałem. - Szybkie „numerki” np. w ubikacjach lokali to norma. Jeden właściciel wkurzył się na takie praktyki do tego stopnia, że niektórym osobom zakazał wstępu do swojego pubu – opowiada nasz rozmówca.

Porażka wszystkich

Podczas posiedzenia rady gminy wójt Lubomi Czesław Burek przyznał, że nasze dwa wcześniejsze artykuły o dopalaczach i narkotykach go zszokowały. - Dopiero prasa nam ten problem uświadomiła, choć niektórzy z nas o tym wiedzieli, ja przyznam nie bardzo. Przeprowadziłem rozmowy z pewnymi organami i osobami, które mają kontakt z różnymi instytucjami. Nazwisk dla dobra sprawy nie chcę ujawniać. Wyznaczyłem również odpowiedzialną osobę z urzędu gminy, która będzie tę sprawę monitorować i współpracować z organami ścigania. Musimy tak zwaną sztamę temu problemowi postawić, choć walkę z nim utrudnia to, że część tych substancji jest legalna. Muszą się też włączyć szkoły, a zwłaszcza rodzice – mówi wójt. Również radni przyznają, że tematem trzeba się zająć. - Jako rada gminy musimy się z tym problemem zmierzyć. Jest to porażka wielu instytucji: od rodziny, przez szkoły, ośrodki kultury, kluby sportowe aż po kościół. Niestety ziarno chwastu padło tu na podatną glebę – przyznaje Andrzej Godoj, przewodniczący rady gminy. A wiceprzewodnicząca rady Krystyna Kuczera dodaje: - Kiedyś uważałam, że nagłośnienie tego problemu przyniesie odwrotny skutek, że problem ten będzie narastał, bo zapoznają się z nim osoby, które nie miały z nim do tej pory do czynienia. Dzisiaj musimy jednak powiedzieć że problem dalej istnieje, choć na pewno nie tylko na terenie naszej gminy. My musimy jednak zająć się naszą gminą – mówi Kuczera. Zaproponowała by 25 marca odbyło się posiedzenie komisji oświaty i zdrowia, w którym weźmie udział dyrektor wodzisławskiego Sanepidu, dyrektorzy szkół, przedstawiciel policji, a także zainteresowani tematem radni. - Pewnie rozwiązań nie znajdziemy, ale przynajmniej będziemy szerzej zorientowani na temat problemu narkotyków i dopalaczy – uważa Kuczera.

Artur Marcisz

Ludzie:

Czesław Burek

Czesław Burek

Wójt Gminy Lubomia