Komornik w urzędzie w Pszowie: Konto już zajęte. Budynki wkrótce?
Komornik zajął konto urzędu miasta w Pszowie. Nieoficjalnie mówi się, że na wniosek sądu zabezpieczył kwotę ponad 4 mln zł. Sprawa ma związek z byłym wykonawcą rynku, który uważa, że nie otrzymał zapłaty za inwestycję. - Faktura została w całości uregulowana - utrzymuje miasto. - Nie ma tych pieniędzy na naszym rachunku - mówi z kolei były wykonawca.
Komornik zajął konto urzędu. Zabezpieczył 4 mln zł
Nieoczekiwanie do Urzędu Miasta w Pszowie wpłynęła informacja, że Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał nieprawomocne orzeczenie, na podstawie którego komornik zabezpieczył na koncie urzędu kilkumilionową kwotę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to kwota ponad 4 mln zł. Miasto nie może z nich korzystać. Władze Pszowa nie kryją zaskoczenia. Między innymi z faktu, że o niczym wcześniej nie wiedziały. - Postępowanie było prowadzone zupełnie zaocznie. Dowiedzieliśmy się o wynikach tego postępowania dopiero w momencie, kiedy komornik zablokował konto. Nikt nas o nic nie zapytał. Nie wiedzieliśmy, że takie postępowanie w ogóle się toczy. Opierało się tylko na dowodach, które przedstawił powód - mówi wiceburmistrz Marek Hawel.
Komornik musiał
Piotr Sikorski, rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Katowicach potwierdza, że doszło do zabezpieczenia środków. - Ze względu na dobro postępowania nie mogę udzielić więcej informacji. Mogę jedynie przekazać, że było to zabezpieczenie, a nie postępowanie egzekucyjne. Bo czym innym jest postępowanie zabezpieczające, a czym innym egzekucyjne. Jeśli uprawniony ma tytuł do zabezpieczenia, a w tym wypadku miał, to komornik jest zobowiązany dokonać takiego zabezpieczenia - tłumaczy rzecznik.
Początkowo, 27 lutego, zostało zablokowane całe konto. Od 2 marca, po interwencji miasta - tylko sporna kwota.
Pieniędzy nie ma...
Cała sprawa toczy się na wniosek byłego wykonawcy rynku, z którym miasto po wielu perturbacjach zerwało umowę z jego winy. Teraz były wykonawca twierdzi, że nie otrzymał pieniędzy za wykonaną w ponad 90 procentach inwestycję. - Nie dostałem pieniędzy. Podstawą zapłaty jest uznanie na rachunku. A u nas do tej pory pieniędzy na rachunku nie ma - ubolewa były wykonawca.
... a faktura uregulowana
Miasto podkreśla, że nie ma żadnego długu. Wyjaśnia, że kiedy wykonawca został wyrzucony z placu budowy, doszło do inwentaryzacji i wyceny tego, co zostało zrealizowane. Dało to kwotę około 4 mln zł. Były wykonawca zaakceptował wyliczenie i wystawił fakturę. - Całość zobowiązań została zapłacona. Fakturę uregulowaliśmy w 100-procentach - zapewnia wiceburmistrz Pszowa.
Urząd marszałkowski potwierdził
O co w takim razie chodzi? O to, że pieniądze niekoniecznie trafiły na konto wykonawcy, tylko w pierwszej kolejności do wierzycieli i cesjonariuszy. Czyli w dużym uproszczeniu do podmiotów i osób, którym wykonawca był winien pieniądze - na przykład za zakup urządzeń czy materiałów budowlanych. - Rozważaliśmy prawnie, co w tej sytuacji zrobić. Na bieżąco konsultowaliśmy wszystko z urzędem marszałkowskim, ponieważ na realizację inwestycji otrzymaliśmy środki unijne. Urząd marszałkowski także potwierdził nam ścieżkę rozwiązania tego problemu - wyjaśnia wiceburmistrz.
Umowy nie ma, więc cesji do umowy też nie
Były wykonawca widzi to jednak inaczej. Uważa, że pieniądze powinny trafić w całości na jego konto. W jego ocenie miasto naruszyło m.in. przepisy prawa cywilnego i upadłościowego - z uwagi na ich niewłaściwą interpretację (przypomnijmy, że w trakcie trwania inwestycji były wykonawca ogłosił stan upadłości z możliwością zawarcia układu). - Doszło do sytuacji, że miasto dokonało płatności na podstawie cesji, które były cesjami do umowy. Ale przecież miasto od tej umowy odstąpiło. Więc tym samym tej umowy nie ma. Taka jest opinia Sądu Najwyższego - podkreśla były wykonawca. - Miasto, ze względu na opinie radców prawnych, dokonało takiej a nie innej formy płatności. Poprzelewali środki, ale nie do mnie. Natomiast my posiadamy opinie doktorów, którzy wykładają prawo, a w ich ocenie nastąpiła bezskuteczność tej płatności. No i sąd wydał nakaz zapłaty - tłumaczy były wykonawca.
Chciał, żeby pracownicy mieli wypłaty
Były wykonawca podkreśla, że w zaistniałej sytuacji i tak wykazał się dobrą wolą, ponieważ wstrzymał realizację nakazu ze względu na dobro pracowników urzędu. - Zajęcia komornicze były dokonane 27 lutego po godzinie 12.00. Specjalnie dopiero wtedy, bo budżetówka wypłaca wynagrodzenia ostatniego dnia miesiąca. Więc nie chciałem dopuścić do sytuacji, że pracownicy nie otrzymają wypłat. Mimo że miałem nakaz wydany wcześniej - tłumaczy.
Ale to nie wszystko. - Czekamy na oficjalną informację z banku, jednak z powziętych przez nas do tej pory informacji wynika, że kwota z nakazu nie jest zabezpieczona w pełni. Podobno na rachunku bankowym miasta są tylko 2 mln zł. Jeśli faktycznie się to potwierdzi, rozszerzymy zajęcia komornicze o część nieruchomości i ruchomości urzędu. Na razie jesteśmy cierpliwi i stosujemy taryfę ulgową - wyjaśnia były wykonawca.
Burmistrz Katarzyna Sawicka-Mucha podkreśla, że były wykonawca nie może wiedzieć, jakie środki są zgromadzone na koncie urzędu. I że nie ma racji mówiąc o zajmowaniu ruchomości i nieruchomości należących do miasta. - Mogę zapewnić wszystkich, że nie dojdzie do żadnego zajmowania. Mam nadzieję, że cała sprawa jak najszybciej się wyjaśni i pieniądze, które zabezpieczył komornik zostaną odblokowane - informuje.
Walczę o to, co mam
Przedsiębiorca dodaje, że jest zaskoczony postawą miasta. - Chyba duma miasta nie pozwala na to, by wziąć telefon, zadzwonić do mnie i spróbować się dogadać. Jesteśmy otwarci na rozmowy. Oczekujemy, że miasto obudzi się i zacznie prowadzić merytoryczne ustalenia. Na podstawie dotychczasowego zachowania miasta Pszów przy realizacji inwestycji miejskich można stwierdzić, że praktyką miasta stało się niedotrzymywanie warunków umowy, a także zasad współżycia społecznego. Wystarczy przeanalizować lata ubiegłe, bowiem nie jest to pierwsza tego typu sytuacja, gdzie wykonawcy inwestycji miejskich kierują sprawy do sądu. W sytuacji, gdy moja działalność jest jedynym, co mam, nie powinien dziwić fakt, że walczę o swoje. Stan faktyczny sprawy jest bardzo skomplikowany, dlatego najwłaściwsze będzie oddanie jego ocenie właściwemu sądowi - informuje.
Miasto przekonane o niewinności
Teraz ruch należy do miasta. - Dopiero teraz mamy szansę zareagować. Nasza obsługa prawna już się tym zajmuje. Przygotowujemy szeroki materiał, mamy szeroką dokumentację - zapewnia wiceburmistrz Marek Hawel.
Władze miasta są przekonane, że nie mają żadnych zaległości płatniczych. - Jesteśmy pewni swojej niewinności. Nie rozumiemy, dlaczego jesteśmy tak traktowani. Całość zobowiązań zapłaciliśmy. Jeśli przez niuanse prawne ktoś miałby się wzbogacić, byłaby to duża niesprawiedliwość. Będziemy wyjaśniać sprawę - puentuje wiceburmistrz.
Magdalena Kulok, Adrian Czarnota
Sąd twierdzi, że przedsiębiorca musiał mieć mocne argumenty
Jak udało nam się ustalić, sprawa w połowie stycznia trafiła do Sądu Okręgowego w Gliwicach. Została zarejestrowana w X Wydziale Gospodarczym pod sygnaturą X GC 16/15. Do gliwickiego sądu miała wpłynąć 14 stycznia 2015 roku. – Rzeczywiście jest taka sprawa – potwierdza w rozmowie z Nowinami Wodzisławskimi sędzia Tomasz Pawlik z Sądu Okręgowego w Gliwicach. – To spraw cywilna pomiędzy mieszkańcem powiatu wodzisławskiego a gminą Pszów. 19 lutego wydano nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym. Nakaz jest od chwili wydania tytułem zabezpieczenia – dodaje sędzia.
Strona ma 14 dni na wniesienie tzw. zarzutu na postanowienie sądu. W praktyce ten termin będzie nieco dłuższy, bo termin liczy się od momentu dostarczenia gminie postanowienia. Co ciekawe, zajęcie przez komornika pieniędzy na koncie urzędu to zupełnie inne postępowanie, które toczy się równolegle do sprawy w gliwickiej okręgówce. Gdy gmina Pszów wniesie zarzuty na postanowienie sądu, sprawa trafi na wokandę. Wówczas spór zostanie rozstrzygnięty na normalnej rozprawie. Zarzut wniesiony przez gminę musi spełnić wymogi formalne, gmina może w nich żądać wstrzymania wykonalności takiego nakazu.
– W postępowaniu musiały zostać przedstawione przez przedsiębiorcę mocne dokumenty, skoro sąd wydał nakaz zapłaty. W takim wypadku nie wystarczą zapewnienia, że ktoś komuś jest coś winny. Taki nakaz nie upada nawet po wniesieniu zarzutów przez gminę. Dopiero po przeprowadzeniu rozprawy, w której sąd wydaje wyrok w którym w części utrzymuje nakaz lub go uchyla – wylicza sędzia.
Komentarze
16 komentarzy
gf-Jo bronia logiki, logika je prosto, som w tym fachu robia.biera robota, dowom cennik a także data rozpoczęcia i zakończenia roboty, moga się pomylić o pora dni, w cenniku jak się pomyla, to idzie na moja strata,jak coś nowego dochodzi, albo zmienio się koncepcja,to je aneks i koszty idą w góra.Gmina nie poradzi wycyganić, bo oni wszystko muszą robić na papier. Wykonawca dał cztery litery, bo nie umiał się wywiązać z umowy i jeszcze ma ale.Ile chciał przedłuaż umowę? 10-20 lat? ile idzie się bawić z rynkiem? To co robił wykonawca to już była przesada, po prostu przesada,dzieci z przedszkola by to lepiej i szybciej zrobiły,za komuny by to lepiej i szybciej zrobiły, przecież z tego rynku to każdy budowalniec się śmioł, jak z takim placem idzie się tak bawić tyla czasu?
@koło a Ty dalej ich bronisz. Zobacz, jeśli sąd nie miałby podstaw to by tego nie zrobił :) sam cytat dużo mówi: "– W postępowaniu musiały zostać przedstawione przez przedsiębiorcę mocne dokumenty, skoro sąd wydał nakaz zapłaty. W takim wypadku nie wystarczą zapewnienia, że ktoś komuś jest coś winny. "
gf-Poza tym sprawa z menelami, to są tzw umowy na gębę,a urząd nie da ci kasy na gębę,skoro dał kasę podwykonawcą, to znaczy że były na to odpowiednie papiery, faktury itp,bo inaczej kasy by z urzędu nie dostali.
gf-A czamu mosz mu dać sto, skoro on chce 50? Jak jedyn ci powie że za zamiatanie placu weźmie 100 zł a jo powiym że za ta sama robota wezma 50 zł i wynajmna se menela,co ta robota wykono za 50 zł, to wiadomo że psinco na tym zarobia. Trza umieć wycenić robota, skoro wykonawca wycynił tak robota, że pokrywo ona jedynie materiał i podwykonawców, to jego strata i musi brać swoja głupota na klata. Na wycenach i biznesie trza się znać,wykonawca się skompromitowoł i nadal nimo odwagi się do tego przyznać, że nie umioł wykonać poleconej mu roboty w terminie i do końca ją wykonać.
gf-Po za tym umowa była tako, że wykonawca mo skończyć w terminie a on nawet po roku od terminu nie umioł skończyć koncek placu, człowiek bez honoru, do tego mo jeszcze rozszczenia, nie dość że zawalił robota,bo konsek placu nie poradził zrobić,to jeszcze mo pretensje,jo bych takigo wykonawcy nawet za halangra nie chcioł, on samej sztrofy za spóźnieni mo tyla, że szkoda godaći jeszcze mo żale, przeca ten rynek to była kompromitacja jego firmy,wygroł przetarg,mioł termin,projekt, wiync o co mu chodzi? Umowa pewnie była, to w czym mo problem? Mało se zrobił gańby?
A dodatkowo jak sie umawiolech z Toba na 100 to Tobie bych doł 100, a nie że po 50 zł ;)
Ja a jo by mu dol 100 ;) przeca urząd zapłacił wierzycielom itd. a wykonawca nie dostol niby nic ;)
gf-Jo bych się nie sprzeciwioł tymu, jak byś żulowi doł 50 i mie 50,dyć jak byś mi doł 100 zł a jo bych żulowi odpolił 50 zł, to przeca na to samo wynda, co za różnica do mie?
@koło umowa je umową. Jeśli jo by chcioł żebyś mi pozamiatoł plac, i padołbyś mi że zrobisz to za 100 zł, wzion byś jakiego żula spod sklepu i on by to zrobił za 50 to komu jo mom zapłacić ? Tobie czy jymu ? Jo mom umowa z Tobą i kasa mom dać Tobie, jak żech jom doł żulowi, to dali możesz ode mnie ta kasa chcieć czy ni ? Jo się umawiom z Tobom, a czy Ty ta kasa dosz żulkowi, to mie to nie interesuje, bo stronom umowy dla żulka żeś je Ty a nie jo :) To je proste!
Człowiek, który mioł by szczere intencje, to nie miołby nic przeciwko temu, że urząd płaci podwykonawcom za zrobiono robota, bo skoro on też mioł zamiar uregulować rachunki z podwykonawcami, to o co w takim razie wykonawcy chodzi?
gf-Czamu absurd? Wykonawca zawinił, a czym zawinili podwykonawcy? Czy źle swoja robota zrobili? Kowol zawinił a cygona mają powiesić? Ty wiysz wiela tyn wykonawca firm zbankrocił? To tak jak z tymi autostradami, robota zrobiona a podwykonawcy kasy nie mają, mimo że uczciwe swoja robota zrobili. Jak by wykonawca dostoł te 4 balony, to raczej w Polsce już go nima a z podwykonawców by się śmioł, że są frajerami., a kasa wypłacić z konta i dać na konto brata, mamy,taty to bardzo prosto. O co chodzi temu gościowi? Skoro chce być uczciwy wobec podwykonawców, to jako różnica czy kasa pójdzie od niego na ich konta, czy od urzędu miasta. Dyć to według uczciwości bez różnicy,bo wykonano robota i tak trza zapłacić, bez różnicy czy zapłaci za to wykonawca czy też inwestor.
Oczywiście każdy miał możliwość zmiany tego co jest podczas wyborów. P. Mucha napluła wyborcom w twarz, wzięła sobie p. Hawla, a ludzie się dziwią czemu dzieje się to co się dzieje. Dla mnie absurdem jest płacenie kasy podwykonawcom, a nie wykonawcy. Kto to w ogóle wymyślił ? Szkoda naszego miasta, które przez takich rządzących (którzy chcą np. podnieść diety radnym) upada co raz niżej.
Problem polego na tym, że pszów nie umioł sprzedać tego terenu, bo przeca chcioł sprzedać plac po mega astrze, moim zdaniem mógł cały ten rynek sprzedać a zostawić yno ten mały ryneczek, bo co tam niby na tym placu idzie robić? Większość ludzi i tak koncentruje się na PKSie albo na torgowisku,a nie na rynku, bo co mają robić na rynku? Na droga zaglądać? Piwa napić się nie idzie,bo sztrofa idzie dostać, sklepów tam czynnych po 20 brak, a na PKSie je biedrona, żabka itp, zawsze piwa idzie się na torgu napić, pogodać itp. Jak chcą aby rynek mioł sens,to niech radni pozwolą tam piwa się napić, bo inaczej bydą tam pustki.
Nie wiem czemu wszyscy na ten niedorobiony plac mówią rynek? ;] Wymyślili sobie rynek, by wieś mogła się poczuć miastem, a rządzącym w Pszowie słoma z butów wystaje...
Do tego co działo się wcześniej w Pszowie i co dzieje się obecnie, w związku z przebudową rynku potrzebna jest odpowiedź na pytanie: dlaczego miasto wystąpiło w roli żyranta (cedenta) dla wykonawcy robót na kwotę 4 mln złotych??? Kto jej udzieli, może Rada Miejska jako organ kontrolny...
Myślałem ,że nowa burmistrzowa zrobi porządek z tym bajzlem rozliczy byłe władze za bezmyślne decyzje. Największym grzechem była zgoda na ratowanie upadłej kopalni rydułtowy, podanie jej kroplówki w postaci połączenia z Anną teraz większa Anna zostaje pomału wygaszana ,a mała rydułtowy przy nieudolnej logistyce funkcjonuje w najlepsze