środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Wychowała pokolenia młodzieży - wspomnienie o śp. Romie Łobos

08.02.2015 11:34 | 0 komentarzy | eos

Można było ją kochać, co zdarzało się uczniom zauroczonym pięknymi nauczycielkami, lub nienawidzić, jak w przypadku jej politycznych przeciwników. Nikt jednak, kto poznał dr Romę Łobos, nie mógł pozostać wobec niej obojętny.

Wychowała pokolenia młodzieży - wspomnienie o śp. Romie Łobos
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Żyła pracą naukową i szkołą, na drugim miejscu stawiając życie osobiste. Z równie wielką swadą potrafiła opowiadać o swym rodzinnym Samborze i Kresach, jak i o gotowaniu makaronu, który gdy tylko zaczynał kipieć przelewała do coraz większego garnka. – Mówiła o historii, której nigdy wcześniej nie uczono nas w szkole, była niezwykle oczytana i inteligentna. W niełatwych czasach ukończyła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim i zrobiła doktorat. Była jednym z pierwszych nauczycieli szkół średnich z tytułem naukowym w Raciborzu. Znała się na polityce, gospodarce, a nawet ekonomii – wspominają wszechstronne humanistyczne wykształcenie dr Romy Łobos pracownice Zespołu Szkół Ekonomicznych w Raciborzu.

Wierna nauce i „Ekonomikowi”

Pomimo że mogłaby się swobodnie odnaleźć w każdym ośrodku naukowym w Polsce, wybrała Racibórz i „Ekonomik”, któremu pozostała wierna na całe życie. Pracowała w raciborskiej szkole nieprzerwanie 46 lat, po czym stale odwiedzała jej mury, a przede wszystkim uczących tam ludzi.

– Otrzymywała propozycje pracy na uczelni, zawsze jednak odmawiała. Chętnie wspomnieniami wracała do czasów krakowskich, a nawet je idealizowała, jednak związana była przede wszystkim ze swoją mamą i Raciborszczyzną. Sambor zaważył na jej losach, ale z wyboru była raciborzanką – przyznaje jej uczeń, dyrektor Gimnazjum nr 3 im. Augustyna Weltzla w Raciborzu dr Norbert Mika.

W szkole organizowała wiele akademii, nawet potem, gdy przeszła na emeryturę, ciągle mogły na nią liczyć młodsze koleżanki. – Pani Roma pomogła mi w przygotowaniu scenariusza na 60-lecie szkoły oraz na 20-lecie ogłoszenia stanu wojennego. Zrobiła to z życzliwości i zupełnie bezinteresownie, a uroczystości odniosły wielki sukces – wspomina polonistka Violetta Man.

Osoba o tak szerokich horyzontach i mocnej osobowości, a przy tym niezależna i bezkompromisowa nie zawsze znajdowała akceptację innych. – Była w pewnym sensie autsajderką, miała swój świat, a różnice w poglądach często dzieliły ją z ludźmi – tłumaczy Violetta Man.

O odwadze dr Romy Łobos, która przymnażała jej wrogów, przypomina dr Norbert Mika. – Nie tylko sama się izolowała, ale też izolowało ją raciborskie środowisko partyjne, gdyż nie mieściła się w jego politycznych ramach. – Znałem jej opinie na temat wielu osób. Z niektórymi zgadzałem się, z innymi nie – nie do końca miała rację. Często ocena była wynikiem jednej sytuacji, która zaważyła na jej opinii. Ona czuła, że jest alienowana i głośno o tym mówiła. W latach 80., gdy była na grobie ojca, na cmentarzu Jeruzalem dwóch esbeków zaczęło ją popychać powtarzając „stara jędza”. Tak się wystraszyła, że biegiem wróciła do domu – opowiada dyrektor Mika.

Uczyła historii i patriotyzmu

Talent pedagogiczny pozwalał jej dostrzec utalentowanych uczniów, zachęcać i wspierać ich w poszerzaniu wiedzy. Do grona tych wyjątkowych wychowanków należał dr Norbert Mika.

– Pani dr Roma Łobos ukierunkowała mnie w życiu, zachęciła do historii, do jej studiowania, choć początkowo nie miałem tego w planach. Nieustannie słyszałem: „Norbert, ty musisz studiować historię, a jak studiować historię, to tylko w Krakowie, na ujocie” i zawsze dodawała: „Norberta traktuję, jak syna” – wspomina ciepłe relacje dr Mika.

Uczyła go patriotyzmu, pokazywała, co jest, a co nie jest wartościowe, co jest polskie, a co sowieckie. – Musiała być ostrożna, ale umiała tak wyartykułować swoje poglądy, że wzbudzała zaskoczenie w klasie. Pięknie opowiadała, potrafiła wyklarować najbardziej zawiły epizod historyczny. To nie był zwykły nauczyciel to był mistrz – podkreśla dobitnie raciborski historyk.

W tym okresie, jak mówi żartobliwie, nie miał czasu się zlumpić. – Pokazywała mi książki i wskazywała co powinienem przeczytać. To ona zapisała mnie do Biblioteki Pedagogicznej w Raciborzu, choć wtedy byłem uczniem, a nie studentem. Korzystałem z tej biblioteki bardzo często wymieniając książki co parę dni – wspomina długie wędrówki z domu do wypożyczalni.

Duże wrażenie na dr. Mice wywarła również mama pani Romy. – Była Ukrainką, ale nie nacjonalistką. Pamiętała czasy II Rzeczypospolitej, autorytetem był Piłsudski, w jej wypowiedziach  czuło się polski patriotyzm – opowiada o domu, w którym bywał częstym gościem.

Przecierała drogę raciborzan do wolności

Wspomnienia z Kresów i repatriacja pozostawiły trwały ślad w osobowości Romy Łobos. Angażowała się w tworzenie organizacji w mieście, jak Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej czy Stowarzyszenia Repatriantów Polskich, ale przede wszystkim w działalność wolnościową. Za jej przyczyną szkoła stała się kolebka „Solidarności”. – Była człowiekiem idei,  mądra i odważna w tamtych trudnych czasach przemian, ale i gotowa ponosić konsekwencje – twierdzi Violetta Man, wspominając o prześladowaniach, które nie ominęły pani doktor.

– Pod wpływem Romy Łobos wieszaliśmy z kolegą na oknach akademika transparenty, aby ukarać sprawców brutalnego pobicia członków „Solidarności” w Bydgoszczy. Nie miałem potem życia – dziś z uśmiechem opowiada o wręcz niebezpiecznych momentach dyrektor Norbert Mika.

Kiedy nastał stan wojenny, pierwsze kroki skierował do Romy Łobos. – Norbert, mój dom jest obserwowany, musisz uważać. Na studiach uważaj na esbeków, jesteś za bardzo szczery i otwarty, to może cię kiedyś zgubić – ostrzegała go. Zapytał więc, jak rozpozna, że to esbek. – Norbert, jesteś z pokroju tych, że esbeka i prostytutkę zawsze poznasz – stwierdziła z naciskiem.

Doświadczył tego już wkrótce, gdy w czasie stanu wojennego rozwieszał antykomunistyczne ulotki na ul. Odrzańskiej. Ruch na targowisku, a następnie mijający go człowiek przywołał słowa pani Romy. Ogarnął go silny niepokój. Torbę z ulotkami wrzucił do kosza, by już po chwili przekonać się, że ktoś idzie faktycznie za nim. Na pl. Wolności, mężczyzna zatrzymał go, wylegitymował, a następnie zapytał dlaczego chodzi wieczorem ulicami. Zorientowawszy się, że śledzący go esbek nie znalazł ulotek, odważnie odpowiedział: „Na zdrowie mi to wychodzi”. Nie poszedł jednak od razu do domu, tylko do pani Romy.

Przyjaźń, jaka ich łączyła przetrwała do końca. Dr Roma Łobos bywała w gimnazjum, a jej wystąpienia w auli cieszyły się popularnością wśród młodzieży, która chętnie przychodziła, by posłuchać jej wykładu. Dr Norbert Mika zawsze, gdy wracał wieczorami, patrzył czy w jej oknach palą się światła. Kilka dni temu jej dom tonął w ciemności. U celu swej drogi odebrał sms: „Pani Roma Łobos nie żyje”.

Ewa Osiecka


Dr Roma Łobos – historyk i pedagog

Urodziła się w 1934 r. w Samborze. W 1955 r. ukończyła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, w 1975 r. uzyskała tytuł doktora nauk humanistycznych. Od 1956 r. do 2002 r. pracowała w ZSE w Raciborzu. Współzałożyła raciborską „Solidarność”. Wielokrotnie za swą działalność i postawę była wyróżniana.