środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Po pierwsze nie szkodzić! - senator Kloc pisze do premier Kopacz

02.02.2015 10:10 | 12 komentarzy | tora

Izabela Kloc napisała list otwarty do premier Ewy Kopacz w sprawie sytuacji w górnictwie. Pyta szefową rządu, czy w ogóle wie, co się dzieje w tej branży przemysłu. Poniżej list w całości.

Po pierwsze nie szkodzić! - senator Kloc pisze do premier Kopacz
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Szanowna Pani

Ewa Kopacz

Premier RP

 

List otwarty do Premier RP Ewy Kopacz

Uprzejmie proszę: Primus non nocere!

Zwracam się do Pani, jako Premiera Rządu RP, nie tylko jako Senator Ziemi Śląskiej, ale jako osoba żywo zainteresowana losami Polski i polskiego przemysłu.

„Primus non nocere” – te słowa musi Pani przecież znać. W imieniu, swoim i wielu Polaków, uprzejmie Panią proszę – niech Pani zacznie te słowa stosować w życiu publicznym!

Kilka tygodni temu przyjechała Pani na Śląsk, oznajmując, że górnictwo zostało uratowane. W jaki sposób? Gołym okiem widać, że uratowany został tylko czas do wyborów. Potem się zobaczy.

Od mieszania łyżeczką, herbata nie będzie słodsza. Największą spółkę wydobywczą w Europie postanowiono podzielić. Kilka kopalń kupi więc Węglokoks, który do tej pory sprzedawał węgiel m.in. Kompanii. Bardzo proszę o udzielenie odpowiedzi, co to zmieni? Bo oprócz odsunięcia w czasie problemów, chyba nic. Chyba, że stosuje Pani strategię swojego poprzednika. Czyli odsuwania problemów jak najdalej od siebie. Bo ktoś, kto obserwuje polską rzeczywistość nieco z boku, mógłby odnieść wrażenie, że największymi polskimi problemami jest makijaż Pani Premier na okładce jednego z pism, czy radosne trele „psiapsiółek” podczas obrad rządu. Ot, mamy kabaret zamiast prawdziwego rządu, a Platforma już tak daleko odjechała od problemów Polaków, że nie ma w ogóle szans, byście zeszli na ziemię. Tę ziemię. Przyznam, że jako kobieta, czuję jednak lekkie zażenowanie i ogromnie mi wstyd, że kobieta – Premier rządu mojego kraju tak perfekcyjnie wpisuje swój urząd w dosadny, ale niestety prawdziwy cytat byłego już ministra Sienkiewicza.

„Primus non nocere” – przede wszystkim nie szkodzić. W imieniu, swoim i wielu Polaków, uprzejmie Panią proszę – jeśli nie może Pani pomóc, niech przynajmniej Pani nie szkodzi!

Produkt Krajowy Brutto w prężnych, normalnie funkcjonujących gospodarkach składa się z trzech głównych sektorów: rolnictwa, usług i przemysłu. Polską domeną jest ostatnimi czasy wyłącznie rozwój prostych usług, niestety kosztem rolnictwa i przemysłu. Tymczasem to właśnie te państwa, które dysponują nie tylko myślą naukową, patentami, rozwiązaniami technicznymi, ale nade wszystko rozwijają i bronią przed konkurencją swój przemysł, są dziś światowymi potęgami. Niemcy w Europie, Chiny, Indie, Korea i Japonia w Azji, czy Stany Zjednoczone to państwa, które nie tylko produkują, ale eksportują swoją myśl technologiczną również poza swoje granice! A u nas? Nie mamy własnego przemysłu motoryzacyjnego, nie mamy polskich stoczni, bo sami je zlikwidowaliście, nie mamy przemysłu lekkiego, nie mamy polskich hut, bo większość sprzedaliście. Jedyne, co zostało nam z przemysłu ciężkiego, to górnictwo. Pokolenie naszych dzieci odziedziczy po was Polskę montowni, blaszanych marketów i banków drenujących Polaków z ostatnich zaskórniaków. Nie będzie polskiego przemysłu, bo większość zostanie przejęta przez obcy kapitał i najpewniej zlikwidowana, by pozbyć się konkurencji. Po okresie totalnych zaniedbań Donalda Tuska, który chyba nigdy nie pałał miłością do Polaków, sądziłam, że Pani, lekarz z wykształcenia zacznie choć trochę uzdrawiać tę schorowaną polską rzeczywistość. Coraz częściej jednak dostrzegam w Pani rządach syndrom lekarza przepisującego antybiotyk niezależnie od tego, czy to wirus, czy jednak bakteria. Bo może jednak pacjent wyzdrowieje.

Pani Premier! Czy wie Pani, co dzieje się obecnie w górnictwie? Nikt nic nie wie, każdy się zastanawia, co będzie dalej. Przestraszyła się Pani, że górnicy z Kompanii przyjadą do Pani, więc postanowiła ich Pani uprzedzić. Ale to nie koniec, tylko początek! Być może za chwilę będzie Pani musiała przyjechać do górników z Katowickiego Holdingu Węglowego. Od kilku dni patowa sytuacja dotyczy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jak sądzę, Pani nie wie o co chodzi w Jastrzębiu, dlatego w kilku słowach napiszę. Pewnie Pani doradcy powiedzieli Pani o dobrym prezesie i złych pracownikach. Tak mówi się ostatnio o sytuacji w JSW w mediach, tak mówi się i „na salonach” w Warszawie. Są i tacy, którzy mówią, że JSW SA jest spółką giełdową i dlatego nie można nic zrobić. Jakby zapomnieli, że ciągle w większości należy do nas, do mieszkańców naszego kraju! Chyba nie słyszała Pani, że ponad 8300 pracowników w 2011 roku wzięło kredyty, by kupić dwa pakiety akcji swojej firmy, która właśnie wchodziła na giełdę. Akcje wyceniane były na 136 złotych. Debiut giełdowy miał zapewnić pieniądze na inwestycje i modernizację spółki. Ale ani jedna złotówka z pozyskanych pieniędzy nie wpłynęła na podniesienie wartości spółki i jej rozwój, a akcje spadły do zaledwie 19 złotych! Cena węgla koksowego, w takim tempie nie spadała!

Czy wie Pani, co dzieje się z zarządami spółek giełdowych, których akcje spadają w takim tempie? Gdzie był minister? Gdzie był rząd? Gdzie była Rada Nadzorcza? W normalnej firmie takiego kierownictwa nie byłoby już od kilku lat! A dziś przedstawiciele pracowników Spółki, której są akcjonariuszami i współwłaścicielami, tych ludzi prezes – najemnik, sam kasujący co roku 1,5 miliona złotych, wyzywa od nierobów i pasożytów! Choć to oni stracili na akcjach JSW często równowartość samochodów i spłacają kredyty zaciągnięte na zakup akcji do dziś. Do kogo mogą mieć pretensje? Do cen w portach ARA? Do światowego rynku? Oczywiście, że nie! Od zarządzania jest przecież zarząd, który zamiast obserwować wskaźniki makroekonomiczne i myśleć na kilkanaście lat do przodu, zajęty jest doraźną walką z ludźmi, których, jak wygląda, chyba bardzo nie lubi. Czyżby syndrom Donalda Tuska był aż tak bardzo zaraźliwy?

Pani Premier, w 2014 roku JSW straciła 600 milionów przychodów, nie sprzedając prawie 1,5 miliona ton węgla koksowego typu 35 (hard). Dlaczego tak się stało? Wystarczy zapytać pracowników i akcjonariuszy spółki. Twierdzą, że spółka nie przygotowała wcześniej frontu robót, ściany nie były gotowe. Można zadać sobie pytanie, czy gdyby zarząd koncernu motoryzacyjnego nie przygotował nowych mocy przerobowych i w związku z tym, mimo popytu nie sprzedał tysięcy samochodów na nowych rynkach, co zrobiłby właściciel? Jak zareagowałaby Rada Nadzorcza?

W Jastrzębskiej Spółce Węglowej SA mamy właśnie analogiczną sytuację. Czyż nie jest patologią w Polsce to, że to pracownicy i współwłaściciele zarazem, widząc tę niegospodarność domagają się zmian, zaś rząd, który powinien dbać o nasz wspólny interes, w ogóle tego nie dostrzega?

Jastrzębska Spółka ratowała Kompanię, kupując za 1,5 miliarda jedną z kopalń, wpłacając, z tytułu dywidend i transakcji kapitałowych do publicznej kasy miliardy złotych, nie licząc wpływów z VAT, podatków PIT i CIT. Dziś niezorientowani w temacie górnictwa Polacy mają jednak wciskaną przez rządową propagandę wizję górniczych przywilejów, wynagrodzeń i deputatów. Nie mogą jednak usłyszeć, że ci pracownicy nie walczą wyłącznie o swoje miejsca pracy!

Jeśli celem polskiego rządu, jest „wygaszanie” kopalń, to za kilka lat elektrownie będą kupowały węgiel z kopalń pracujących w Polsce, ale należących do Niemców, Czechów, czy Rosjan. Oddamy kolejną, jedną z ostatnich polskich branż, w obce ręce! Polacy będą pracować w kopalni należącej do spółki zarejestrowanej w raju podatkowym, wydobywać będą węgiel z własnej, polskiej ziemi, ale pieniądze z jego sprzedaży będą płynąć gdzieś daleko! A gdy wreszcie zlikwidowane, sprzedane i „wygaszone” zostanie polskie, należące do wszystkich Polaków górnictwo, na rynku znów zapanuje koniunktura i krociowe zyski będą zasilały konta rosyjskich, czeskich i niemieckich koncernów. Sprzedamy nasz polski węgiel, czarne złoto za przysłowiową garść srebrników.

Ktoś powie, „wolny rynek na tym polega”. Nie Pani Premier! Dziś wolny rynek polega na tym, że istnieje wspólnota narodów i to całe państwa między sobą konkurują! Koreańczycy wspierają swój przemysł, podobnie Japończycy, Niemcy, Hiszpanie i Francuzi! Wszyscy, tylko nie my! Bo boimy się, że ktoś powie o nas, że jesteśmy nacjonalistami! Czy nie są gospodarczymi patriotami i nacjonalistami Niemcy, którzy chronią swój przemysł, dotując go nawet, byle tylko uchronić przed konkurencją z zewnątrz? Dotowali stocznie, które przetrwały złe czasy i obecnie mają się świetnie. My ich już nie mamy, bo Donald Tusk je zlikwidował. Bał się, że ktoś o nim powie, że jest nacjonalistą.

Czyż nie są nacjonalistami Włosi, którzy chronią włoskie fabryki? Czy nie są nacjonalistami Francuzi, których interesuje wyłącznie przemysł i przedsiębiorstwa, należące do francuskich rodzin? Czyż nie są nacjonalistami Węgrzy, chroniąc się przed drenażem swoich własnych kieszeni przez obcy kapitał? Dlaczego zatem tylko my, w naszym kraju sprzedajemy wszystko, co nasze i uznajemy, że tylko ktoś z zagranicy będzie lepszym gospodarzem? Przecież polski rząd jest opłacany z podatków Polaków! Powinien dbać o polski, a nie zagraniczny interes!

Niech Pani kieruje się dobrymi wzorcami i zacznie być wreszcie nacjonalistką, jak Angela Merkel, Manuel Valls, czy David Cameron! A jeśli jednak Pani nie potrafi, albo nie chce, to uprzejmie proszę raz jeszcze. Primus non nocere!

 

Z poważaniem

Izabela Kloc

Senator Ziemi Śląskiej



Ludzie:

Izabela  Kloc

Izabela Kloc

Senator VIII kadencji, posłanka na Sejm V, VI, VII i VIII kadencji, od lipca 2019 europosłanka.