środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

„Gmina zyska, a ja stracę”, czyli jak radny widzi publiczny interes

12.01.2015 14:27 | 12 komentarzy | art

Radny Bolesław Lenczyk obawia się, że straci finansowo na oszczędnościach jakie może zyskać gmina.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na przedświątecznych posiedzeniach rady gminy wójt Daniel Jakubczyk a także radna Dominika Styrnol zaproponowali by rozważyć możliwość przesyłania radnym materiałów sesyjnych w formie elektronicznej. Dzięki temu można byłoby zaoszczędzić. Na każdą sesję zużywanych jest kilka kryz papieru. - Jednostkowo to może niedużo, ale w skali roku czy kadencji rezygnacja z drukowania materiałów sesyjnych przyniesie niemałe oszczędności – argumentował wójt Daniel Jakubczyk. - Oczywiście jest to temat do dyskusji, bo rozumiem, że nie wszyscy radni są w stanie odbierać pocztę elektroniczną – zaznaczył. Propozycja zbulwersowała radnego Bolesława Lenczyka, sołtysa Kolonii Fryderyk. - To oznacza, że ja sobie te materiały będę musiał sam drukować. Czyli gmina zaoszczędzi, a ja stracę – skwitował propozycję zdziwiony Lenczyk.

Radnemu wpadałoby przypomnieć kilka zasadniczych spraw. Pieniądze do budżetu gminy nie spadają z nieba. Pochodzą od mieszkańców, którzy różnymi daninami czy to w formie podatków lokalnych czy podatków od zarobionych pieniędzy, przekazywanych gminie przez budżet państwa zasilają budżet gminy. Z tychże publicznych środków radny otrzymuje dietę. - Dieta to wynagrodzenie radnemu kosztów oraz czasu jakie ten ponosi w związku ze społeczną działalnością. Dlatego radny nie powinien się bulwersować tym, że poniesie koszty drukowania materiałów sesyjnych – mówi Grzegorz Wójkowski, prezes katowickiego stowarzyszenia Bona Fides, zajmującego się podnoszeniem jakości życia publicznego w Polsce. Sam pomysł wysłania materiałów sesyjnych w formie elektronicznej uważa za coś zupełnie naturalnego. - Takie postępowanie w XXI wieku powinno być normą i wiele samorządów z takiej formy przesyłu materiałów już korzysta. Oczywiście, że dla radnych jest to nowość, ale z doświadczenia wiem, że z czasem radni przyzwyczajają do takiej formy i później już nawet nie widzą potrzeby drukowania materiałów – mówi Wójkowski.

 

Artur Marcisz