Pod rolnikiem dołki kopią
Coraz rzadziej właściciele pól użyczanych rolnikom pod uprawę zaglądają do przepisów prawa. Częstą praktyką jest odbieranie możliwości pracy na polu bez rocznego okresu wypowiedzenia.
– Sam zetknąłem się z takim przypadkiem na polu, które uprawiam przy ul. Plebiscytowej w Świerklanach. W chwili gdy podjechałem na pole z zamiarem jego zaorania dowiedziałem się, że na polu bez mojej wiedzy rozpoczęły się prace budowlane. Właściciel terenu z uśmiechem na ustach poinformował mnie o tym, że ja jako użytkownik nie mam możliwości decydowania o inwestycjach dokonywanych na działce. To błąd i działanie niezgodne z prawem – informuje Grzegorz Wolny, delegat Izby Rolniczej z siedzibą w Katowicach. Grzegorz Wolny ze Świerklan obrabia ponad 100 ha roli, ma własne gospodarstwo hodowlane oraz firmę usługową. Do pracy na roli nie zniechęcił go nawet tragiczny wypadek, kiedy w 2011 roku stracił rękę. Teraz w związku z własnymi doświadczeniami postanowił nakreślić problem nieznajomości prawa przez właścicieli gruntów.
Według orzeczeń sądowych, w przypadkach użytkowania gruntu bez pisemnej umowy, mają zastosowanie przepisy o dzierżawie na czas nieokreślony. Art. 704 Kodeksu Cywilnego stanowi, że „W braku odmiennej umowy dzierżawę gruntu rolnego można wypowiedzieć na jeden rok naprzód na koniec roku dzierżawnego”. – Uprawiam rolę m.in. w Warszowicach, Świerklanach, Marklowicach, gminie Mszana. Jako, że rolnicy często nie mają umowy z właścicielami użytkowanych gruntów, jest to wykorzystywane negatywnie. Spotykamy się z tym, że właściciele nie informują nas o działaniach podejmowanych na polach. Chcę uczulić zarówno rolników, jak i właścicieli, że takie działanie jest niezgodne z prawem. Konsultowałem te informacje z prawnikami i prezesem izby rolniczej. Każdy mówi jednoznacznie: jeżeli rolnik użytkuje grunt na podstawie umowy czy nie, właściciel ma na rok wcześniej poinformować rolnika o planowanych na tej nieruchomości działaniach, czy zakończeniu rolniczej działalności na tym terenie. W moim przypadku zdenerwowało mnie to, że pole leżało odłogiem i zacząłem tam działać po uzgodnieniach z właścicielem. Na szczęście nie było tam siewów, bo wtedy mogłyby zostać zniszczone plony. Apelujemy o więcej empatii i zdrowego rozsądku, bo rolnicy często poświęcają dużo czasu i pracy nad gruntem, a właściciele często tego nie szanują – apeluje Grzegorz Wolny, który uważa, że tego typu działania są wynikiem niezdrowej konkurencji między rolnikami, która i tak do niczego nie prowadzi.
(ska)