Sobota, 5 października 2024

imieniny: Igora, Apolinarego, Placyda

RSS

Pełna sala na spotkaniu z Andrzejem Stasiukiem

30.09.2014 14:31 | 1 komentarz | ż

- W poniedziałkowy wieczór Biblioteka w Raciborzu zgromadziła dużą, jak na spotkanie autorskie publiczność, a to za sprawą gościa, który przybył w nasze progi z Beskidu Niskiego… Mowa oczywiście o Andrzeju Stasiuku, którego zaprosiliśmy w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki, od lat działającego w bibliotece - pisze Marta Rajchel z raciborskiej biblioteki.

Pełna sala na spotkaniu z Andrzejem Stasiukiem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wizyta pisarza zbiegła się z premierą jego najnowszej książki „Wschód” i od tej kwestii zaczęła się fascynująca opowieść Andrzeja Stasiuka. Na początku sprawiał wrażenie nieco onieśmielonego wpatrującymi się w niego z wyczekiwaniem dziesiątkami par oczu. Przyznał, że takie spotkania nie są dla niego łatwe. W ogóle nie przepada za zgiełkiem towarzyszącym wszelkiemu odbieraniu prestiżowych nagród.

Zdecydowanie najlepiej czuje się w swoim domu na wsi. Oczywiście szczerze wyznał, że wszelkie wyróżnienia, nagrody i spotkania z czytelnikami wiążą się z zarabianiem pieniędzy i to jest na pewno ważny czynnik, dla którego w ogóle bywa na tego typu imprezach. Pisarz nie wytrzymał nawet na rozdaniu nagród Nike, kiedy to zaraz po odebraniu nagrody zaszył się w domu, zostawiając żonę, która dopełniła formalności. Nie ma to nic wspólnego z kreowaniem się na wielkiego, niedostępnego pisarza.

Rozmowa z czytelnikami, bo taką właśnie formę przybrało spotkanie w Raciborskiej Bibliotece, rozpoczęła się od najnowszej powieści „Wschód”, która jest zdecydowanie najbardziej autobiograficzna. Akcja dzieje się w rodzinnych stronach Andrzeja Stasiuka (okolice Sokołowa Podlaskiego) wiele jest w niej o rodzicach pisarza i o nim samym. Czytelnicy osobiście dziękowali za osadzenie akcji właśnie na terenach wschodnich, z których wielu z nich pochodzi. Twierdzili, że fakty tam przedstawione są zgodne z opowieściami ich dziadków i pradziadków i stały się dla nich prawdziwym powrotem do przeszłości. Pytano także o natchnienie i inspiracje, które popychają do zajęcia się pisaniem.

Autor z rozbrajającą szczerością i uśmiechem na ustach przyznał, że zainspirowało go zwyczajne lenistwo… Nie mógł patrzeć na ojca, który codziennie przez 30 lat wstawał o świcie i wędrował do fabryki FSO, w której pracował. W szkolnej ławie też trudno mu było wysiedzieć. Gnębiło go nieznośnie poczucie marnotrawstwa czasu. Wolał spędzać długie godziny podróżując po okolicy i czytając wszystko, co wpadło mu w ręce. Andrzej Stasiuk twierdzi, że od nałogowego czytania do pisania istnieje płynna granica. Nadchodzi bowiem taki czas, szczególnie w młodości, kiedy ma się odwagę sięgnąć po pióro i wylać na papier to, co siedzi w głowie. Zwykle wychodzą z tego niesamowite gnioty i tylko kolejne próby, niezrażanie się krytyką mogą sprawić, że człowiek zasłuży na miano pisarza.

Autor „Opowieści galicyjskich” nie czeka na natchnienie. Wstaje rano, pije kawę i pisze. Chwile natchnienia zdarzają się niezwykle rzadko. Są to momenty, kiedy jesteśmy niezwykle zadowoleni z tego, co napisaliśmy i mamy wrażenie, jakby ktoś zrobił to za nas. Postawienie kropki na ostatniej stronie książki stanowi dla niego niesamowitą ulgę. Zwykle jest już wtedy tak zmęczony, że jak najszybciej chce się odciąć, zamknąć, zapomnieć. Nie czyta swoich książek, nie poprawia ich, bo wie, że nie byłby zadowolony. Pisze, nie myśląc zbytnio o czytelniku i laurach. Nie przejmuje się już złą krytyką, bo rzadko ją czyta. W ogóle mało czyta o sobie. Twierdzi, że nie warto, bo „dobre recenzje demoralizują, a złe wkurzają”.

Mimo ciężkiej pracy, jaką trzeba włożyć w pisanie Andrzej Stasiuk puentuje, że fajnie jest być pisarzem. Szczególnie, kiedy po skończonej książce, można się zaszyć w domu z butelką czerwonego wina… Raciborzanie jednak nie dali tak szybko uciec pisarzowi i utworzyli długą kolejkę oczekujących na autograf, czy pamiątkowe zdjęcie. Kto wie, może kiedyś odnajdziemy w książkach A. Stasiuka coś z literackiej podróży po Śląsku?

źródło: MiPBP w Raciborzu