Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Antybiotyk i lek na serce rośnie na polu

27.08.2014 08:27 | 3 komentarze | abs

Rolnik z Marklowic – Piotr Burszczyk postawił na uprawę czosnku.

Antybiotyk i lek na serce rośnie na polu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

58-letni Piotr Burszczyk, radny z Marklowic, rolnikiem jest z wykształcenia i z zamiłowania. Na roli gospodarzy już od 40 lat, uprawiając 50 hektarów pola. W tym roku po raz pierwszy postanowił spróbować uprawy czosnku.

Miłość do ziemi ma w genach, bo rolnikiem był jego dziadek i pradziadek. Pan Piotr uprawia głównie pszenicę, rzepak i kukurydzę. – Całe życie zajmowałem się ogrodnictwem – mówi. - Miałem szklarnie, w których uprawiałem warzywa, kwiaty, ale ze względu na szkody górnicze musiałem z tego zrezygnować. Spróbowałem więc uprawy czosnku.

Palce bolały

Namówił go do tego znajomy z Kietrza, który czosnek uprawia od lat. – Miałem wątpliwości, bo to bardzo trudna i kosztowna uprawa – mówi marklowiczanin. – Jest przy tym masa ręcznej roboty. Ale nie przypuszczałem, że aż tyle.

Najpierw trzeba było kupić dobry materiał nasadzeniowy. Rolnik szukał go przez internet i znalazł w Bielsku. Do uprawy potrzebował kilkaset kilogramów czosnku. Następnie każdą główkę trzeba było rozebrać na pojedyncze ząbki. – I to najgorsza robota – mówi Piotr Burszczyk. – Rozrywaliśmy te główki przez cztery tygodnie i to całą, sześcioosobową rodziną. Robotę na długie, zimowe wieczory mieliśmy zapewnioną. Nie sądziłem, że to aż tak pracochłonne. Palce bolały, zapach czosnku rozchodził się w całym domu, ale co robić. Jak chcesz coś mieć, to musisz to odpracować. Do rozrywania główek czosnku owszem, są specjalne maszyny, ale bardzo drogie. Potrafią kosztować i kilka tysięcy euro.

Nawet dziki nie lubią tego zapachu

Do sadzenia pan Piotr kupił już specjalną maszynę, która wyglądem przypomina sadzarki do ziemniaków. Ziemię trzeba było nawieźć specjalnymi, bezchlorkowymi nawozami. Część czosnku zasadzono jesienią ubiegłego roku, część w marcu tego roku. W sumie na 2 hektarach pola.

Kolejnym etapem była ochrona uprawy przed szkodnikami i chwastami. Oprysk przed chwastami nie działa zbyt długo, dlatego zagony trzeba pielić ręcznie i pilnować, by pole się nie zachwaściło, bo to największy wróg czosnku. – Natomiast z gryzoniami problemu nie ma, bo większość z nich nie znosi zapachu tego warzywa, czosnku nie lubią nawet dziki – śmieje się rolnik.

Posadzone ząbki czosnku zaczynają kiełkować po 2-3 tygodniach. Zakwitające kwiaty czosnku posadzonego jesienią trzeba usuwać, bo osłabiają zawiązujące się cebule.

Tylko wieczorem

Czosnek zbiera się w lipcu, sierpniu. Oczywiście i do jego wykopywania są specjalne kombajny, nawet takie, które od razu wiążą czosnek w pęczki, ale ich cena jest zabójcza. Dlatego rolnik spróbuje zmodyfikować maszynę do wykopywania ziemniaków. Po zebraniu czosnek trzeba będzie dosuszyć. Nie na słońcu, ale w miejscu przewiewnym i zadaszonym.

- Zobaczymy jaki będzie plon, bo czosnek uprawiam po raz pierwszy. Na razie jest dobrze, pogoda sprzyja. Czosnek lubi wilgoć, a w tym roku z deszczem nie ma problemu. Gdy jest susza czosnek koniecznie trzeba nawadniać. Jeśli wszystko będzie dobrze, to w następnym sezonie chciałbym czosnkiem obsadzić większy areał – około 5 hektarów, i bardziej zmechanizować uprawę – dodaje radny.

A osobiście lubi pan to warzywo? – pytamy. – Mam problemy z sercem, a czosnek ma na te dolegliwości korzystny wpływ.  Generalnie w domu jemy dużo czosnku. Ja lubię najprostszy wariant: czosnek przeciśnięty przez praskę i rozsmarowany na chlebie z masłem, czy na toście – mówi pan Piotr. – Oczywiście, chcąc wyjść do ludzi trzeba jeść czosnek wieczorem, by następnego dnia nie było już specyficznego zapachu – uśmiecha się.

(abs)