JSW walczy o przetrwanie. Kurs akcji spółki już ponad 100 zł niżej niż podczas debiutu
Aż 7,7 tysiąca złotych - tyle już stracił drobny inwestor, który w 2011 roku zapisał się na maksymalny pakiet akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej i do dziś się ich nie pozbył. Jedna z największych w historii ofert prywatyzacji spółki Skarbu Państwa przez giełdę okazała się totalną porażką. A może być jeszcze gorzej. Analitycy przepytanie przez Money.pl mówią wprost: "firma walczy o przetrwanie". I zalecają pozbywanie się jej akcji.
Ponad 160 tysięcy osób zapisało się w 2011 roku na akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Płacili po 136 złotych za papier. Większość decydowała się na możliwie największy, dostępny przydział, czyli 75 akcji, wykładając w sumie 10,2 tysiąca złotych. Wczoraj kurs JSW osiągnął kolejne, historyczne minimum na poziomie 33,36 złotego. To oznacza, że wartość wspomnianego pakietu akcji spadła do 2502 złotych. Ci, którzy od 2011 roku nie sprzedali akcji JSW, liczą więc straty sięgające 7,7 tysiąca złotych.
Kurs JSW od debiutu w 2011 roku
A to prawdopodobnie nie koniec. Ostatnio analitycy banku inwestycyjnego Espirito Santo prognozowali, że kurs JSW spadnie do 27,20 złotego za akcję. Jeżeli ten scenariusz się spełni, dla drobnych inwestorów będzie to już oznaczało gigantyczną stratę w wysokości 80 procent zainwestowanych środków.
Kłopoty akcjonariuszy kopalni JSW wpisują się w obraz ogromnych problemów całej branży górniczej w Polsce. Ceny węgla dramatycznie spadają, spółki mają fatalne wyniki finansowe, a dodatkowo szybka restrukturyzacja w całym, sektorze - wciąż z najważniejszą rolą państwa i związków zawodowych - wydaje się w tej chwili nierealna.
- Podstawowym czynnikiem, który stoi za spadkiem cen akcji JSW, jest wyraźna przecena węgla koksującego, który stanowi 70 procent wydobycia w spółce - tłumaczy w rozmowie z Money.pl Zbigniew Porczyk, analityk DM Trigon. - Jeszcze w 2011 roku jego cena dochodziła nawet do 300 dolarów za tonę, teraz to około 120 dolarów. Nie ma się co oszukiwać. Przy tym poziomie cen około 40 procent kopalń na świecie jest nierentownych. A o JSW można śmiało powiedzieć, że walczy o przetrwanie - dodaje.
Fatalne wyniki, zła prognoza
Jak zauważają analitycy banku Espirito Santo, w drugim kwartale tego roku JSW sprzedawała węgiel po cenie i tak kilkanaście procent powyżej średniej, bo po 134 dolary za tonę. Ich zdaniem jednak ta kwota jest nie do utrzymania, a to będzie miało negatywny wpływ na wyniki w kolejnych kwartałach. Na rynku węgla koksującego, wykorzystywanego np. w hutnictwie, mieliśmy do czynienia ze gwałtownymi spadkami cen, które wynikały m.in. z obaw o spowolnienie gospodarcze i spadek popytu w Chinach. W tym samym czasie kopalnie zwiększały wydobycie, a coraz większa podaż dodatkowo miała negatywny wpływ na ceny. I chociaż teraz wygląda na to, że ceny surowca się ustabilizowały, to według analityków nie ma co spodziewać się odbicia przed 2016 rokiem.
O tym, że kondycja JSW już teraz jest fatalna, inwestorzy mogli przekonać się, gdy spółka opublikowała wyniki finansowe po drugim kwartale. Strata netto wyniosła 253 miliony złotych. Co również niepokojące, problemy geologiczne spowodowały spadek wydobycia: łącznie produkcja węgla wyniosła w pierwszym półroczu 5,7 miliona ton, czyli o 1,1 miliona tony mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Mówiąc krótko, spadły przychody, spadło wydobycie, a koszty się nie zmieniły.
A cięcie kosztów w branży górniczej zawsze przychodzi z ogromnym trudem. Władze kopalń muszą liczyć się ze sprzeciwem rzeszy związkowców, czy strajkami, bo nikt nie chce tracić uzyskanych przywilejów. Nie ukrywał tego nawet prezes JSW Jarosław Zagórowski. - Dziś 50 procent kosztów stanowią te związane z pracą. Cały system normujący relację między pracodawcą a pracownikiem został stworzony 24 lata temu, kiedy powstał ponadzakładowy układ pracy dla górnictwa. W całej branży jest 25 różnych elementów pozapłacowych, a często nawet i więcej. Problem w tym, że to zostało ustalone w zupełnie innej sytuacji gospodarczej, kopalnie były wtedy w pełni państwowe. Ceny węgla również były odgórnie sterowane - stwierdził prezes JSW w majowej rozmowie z Money.pl.
Zakup kopalni nie spodobał się akcjonariuszom
Spadek cen węgla to nie jedyny problem, z którym walczy teraz JSW. Spółka kupiła niedawno od zmagającej się z gigantycznymi problemami finansowymi Kompanii Węglowej kopalnię Knurów-Szczygłowice, za którą musiała zapłacić prawie 1,5 miliarda złotych.
Spółka postanowiła sfinansować zakup długiem i w tym celu wyemitowała obligacje. To nie spodobało się posiadaczom akcji. Tym bardziej, że zdaniem części analityków JSW przepłaciła co najmniej kilkaset milionów złotych. Zwłaszcza, że zakup Knurowa to nie koniec wydatków. Jak szacują władze spółki, do 2020 roku JSW będzie musiała zainwestować w kopalnię jeszcze 1,36 miliarda złotych.
Takie wydatki bardzo mocno obciążają spółkę, jeżeli chodzi o jej zadłużenie. - Zakup kopalni zdecydowanie zmienia ryzyko bilansowe, gdyż zamiast gotówki netto 1,73 miliarda złotych na koniec 2013 roku, JSW będzie miała ponad 1,1 miliarda złotych długu na koniec 2014 roku - wyliczyli analitycy DM PKO BP. - Kolejne kwartały bez poprawy cen węgla pogrążą wyniki i spowodują przyrost długu. W scenariuszu płaskich cen węgla na poziomie 130 dolarów za tonę dług zbliży się do 5 miliardów złotych w ciągu dwóch lat. Oznacza to, że zapotrzebowanie JSW na kapitał może być bardzo wysokie - oceniają w swojej ostatniej rekomendacji.
źródło: Łukasz Pałka, Money.pl