Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Genowefa Arciemowicz: pozbawiono mnie prawa głosu

27.05.2014 13:42 | 10 komentarzy | żet, eos

Wybory do Parlamentu Europejskiego w Raciborzu nie obyły się bez incydentów. Raciborzanka rozważa odwołanie się do Komisarza Wyborczego w Katowicach lub do Sądu Najwyższego w Warszawie.

Genowefa Arciemowicz: pozbawiono mnie prawa głosu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przedstawiciel komisji wyborczej przy „Piętnastce” odmówił Genowefie Arciemowicz karty do głosowania. Twierdził, że głos oddała już wcześniej.

Pani Genowefa, znana raciborzanom organizatorka wyjazdów Polaków ze Wschodu do Polski, zdecydowała się na głosowanie za namową rodziny, dlatego do swego lokalu wyborczego poszła po 20.00. Ku swemu zdziwieniu usłyszała, że już była i że jej podpis widnieje na liście. Podejrzewa, że ktoś pomylił się i wpisał się za nią, ale nie pozwolono jej sprawdzić, czyj podpis figuruje przy nazwisku. Twierdzi, że próbowano wyprosić ją z lokalu wyborczego, straszono policją. W końcu sama poprosiła o jej wezwanie. Według niej policjanci, porównali jej podpis na liście z tym w dowodzie osobistym. – Nie stwierdzono, że to mój podpis – mówi Genowefa Arciemowicz.

Do zdarzenia doszło wieczorem 25 maja w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 10 w Raciborzu przy ul. Słowackiego 48 (Szkoła Podstawowa nr 15). Fakt potwierdza Mirosław Szymański z KPP w Raciborzu. – Starsza osoba przyszła wieczorem zagłosować. Na miejscu okazało się, że nie jest to możliwe bo jej podpis widnieje już na liście. Członek komisji wyborczej rozpoznał tę osobę i stwierdził, że oddała swój głos wcześniej – mówi. Policjanci przychylili się do opinii członka komisji wyborczej, pouczyli panią Genowefę i odjechali.

– Jestem oburzona takim traktowaniem: kłamstwem, bezczelnością oraz pozbawieniem mnie prawa głosowania – dodaje raciborzanka.

O to, jak mogło dojść do zdarzenia zapytaliśmy odpowiedzialnego za organizację wyborów w Raciborzu Sekretarza Miasta Tomasza Kaliciaka. - 21 maja było szkolenie dla wszystkich członków obwodowych komisji wyborczych w Raciborzu, które prowadziłem ja i pracowniczka urzędu. Zwracaliśmy uwagę członkom komisji na miejsce, w którym wyborca się podpisuje. Zalecaliśmy przykładanie kartki, aby uniknąć sytuacji, w której wyborca odbierając kartę do głosowania podpisze się w polu przydzielonym innej osobie. Jeśli członek komisji nie dopilnuje tego, może dojść właśnie do takiej sytuacji, choć w tym wypadku trudno wyrokować. Przyczyna błędu jest oczywista, ale weryfikacja tego jest bardzo trudna. My jako wydział organizacyjny nie mamy prawa prowadzić wewnętrznego dochodzenia w tej sprawie. Przechowujemy materiały wyborcze, ale dostęp do nich może uzyskać tylko prokuratura, komisarz wyborczy lub Sąd Najwyższy - powiedział nam T. Kaliciak.

Sekretarz Miasta dodaje, że podczas niemalże każdych wyborów dochodzi do tego typu zdarzeń, ale każdorazowo są to pojedyncze przypadki, które - choć dotkliwe dla osób, które tracą w ich efekcie prawo głosu - nie ważą na wyniku wyborów w skali całego województwa. Jego zdaniem wpływ na powstawanie tego typu sytuacji może mieć również sposób kompletowania komisji wyborczych, w którym udział biorą komitety wyborcze partii politycznych. - Zaangażowanie członków komisji wyborczych jest różne. Są osoby, które interesuje wyłącznie aspekt finansowy pracy w komisji, a są też osoby, które czują, że zasiadając w komisji wyborczej mają do wypełnienia misję publiczną - mówi.

O opinię w tej sprawie skierowaliśmy się również do biura Barbary Suchowskiej, komisarza wyborczego w Katowicach. – Takiej osobie przysługuje prawo napisania skargi do komisarza, który następnie się do niej ustosunkuje oraz – w ciągu 7 dni od ogłoszenia wyników wyborów – wystosowanie protestu do Sądu Najwyższego w Warszawie. Takie przypadki się zdarzają – usłyszeliśmy.

Genowefa Arciemowicz rozważa odwołanie się do Komisarza Wyborczego w Katowicach lub do Sądu Najwyższego w Warszawie.