Dawid Wacławczyk: Felieton Orężem Naszym…
Wraz z nowym rokiem jestem coraz bardziej zadowolony z poczynań ekipy raciborskiego UM, kierowanego przez prezydenta Mirosława Lenka i z wspierającego jego działania PR'owe Raciborskiego Centrum Kultury. Nie, nie pomyliło mi się i nie zjadłem słowa "nie" przed słowem "zadowolony". Jestem naprawdę zadowolony!
I to nie z jednej, ale z dwóch przyczyn! Nie jestem, co prawda przyzwyczajony do tego typu emocji, więc podchodzę do nich nieśmiało i z lekkim sceptycyzmem wewnętrznym, no ale fakty pozostają faktami. Sztab prezydenta okazuje się nie być jednak zupełnie głuchy na głos ludu. I to zarówno ludu fizycznego, który dał o sobie znać podczas słynnej rundy wyborczo - kolędniczej, jak i ludu internetowego, który daje o sobie znać pod każdym artykułem medialnym. Co więcej - śmiem twierdzić, że nie jest on już głuchy nawet na głosy felietonistów, co do których sam pozostaje przecież w opozycji! Robię to w rozbiciu wewnętrznym i z lekkim poczuciem winy, gdyż popadam w pewną niezgodę z moimi kolegami - felietonistami z NaM'u: Leszkiem Szczasnym ("Władza czyni głuchym") i Maciejem Nowakiem ("Król jest nagi"). Nie mniej jednak mogę w tym miejscu zadać publiczny kłam naszym oponentom, którzy twierdzą, że jesteśmy przefelietonizowani, a publiczne obnoszenie się ze swymi postulatami i tak nic nie wnosi do raciborskiej rzeczywistości. Otóż chyba jednak wnosi! I to zarówno pisanie felietonów, jak i komentarzy w lokalnych portalach internetowych…
Od kilku lat żyję w przekonaniu, że raciborzanie, prasa i media swoje, a nasz prezydent i tak swoje (swoje?). Gdy wszyscy wołają: "pali się", prezydent mówi: "to wołający mają zapałkę przed oczami". Gdy wszyscy proszą: "potrzeba zmian", to prezydent mówi "jest super, a opozycja krzyczy, bo chce stanowisk". Do dziś wydawało mi się, że kiedy na Racibórz spadnie bomba wodorowa, to prezydent powie, że to prezent od zaprzyjaźnionych miast partnerskich, którego opozycja nie potrafi docenić. A nawet, jeśli pomyśli, że może jednak coś w tym jest, to i tak przewodniczący zabroni mu się odzywać i posadzi na miejsce.
A jednak dziś zrewidowałem swoje poglądy…
Najbardziej zadowolony jestem z faktu, o którym dowiedziałem się dzisiaj - tj. 7 stycznia. Wstaję, przeciągam się, piję kawę, włączam komputer i … dowiaduję się, że oto Raciborskie Centrum Kultury postanowiło zorganizować koncert na raciborskim rynku. Data, przypomnę - 10 stycznia, czyli w dniu XVIII finału WOŚP. Słownie: za około 3 dni, lub jak kto woli - za 72 godziny. Na razie jest program, ale podobno ma powstać jeszcze plakat. Nie wiem, czy zawiśnie przed, czy po imprezie (w sumie to też miałoby jakiś sens promocyjny), ale podobno będzie. Super, myślę sobie. W końcu RCK zabiera się za rzeczy, do których jest stworzony, do których ma ludzi, sprzęt i umiejętności. Tylko, dlaczego dopiero dziś? Robię cichą analizę…
Jeszcze w listopadzie, kiedy sztab zajmujący się od kilkunastu lat zbiórką na rzecz WOŚP ogłaszał zebrania dla wolontariuszy, RCK i UM milczały jak grób. Jeszcze w końcu grudnia 2009 roku, kiedy w prasie pojawiały się kolejne informacje o zebraniach wolontariuszy, UM i RCK nie reagowały (wyczekiwały?). Jeszcze w sylwestra, kiedy lud Raciborza zajęty był obserwowaniem sztucznych ogni, nikt z UM i RCK nie śmiał zakłócać jego świętego spokoju. Jeszcze w zeszłą niedzielę nikt nic nie wyjawiał. W poniedziałek oferta dotyczyła zorganizowania WOŚP'owego koncertu kolęd ;) We wtorek nastąpił jednak punkt zwrotny: dzień wcześniej jeden z lokalnych portali podał, że podczas tegorocznego WOŚP'u nie będzie w zasadzie żadnych większych akcji kulturalnych, a jedynie mały koncert, jaki mieliśmy zrobić dla wolontariuszy na Przystanku Kulturalnym "Koniec Świata". Pod artykułem pojawiła się jak zwykle fala krytyki - w zasadzie nie wiadomo dokładnie pod czyim adresem, ale jak nie wiadomo, kogo lać, to wiadomo, że leje się tych, których się zna. Trochę Wacławczyka, który kiedyś robił orkiestrę (tj. działania kulturalne wokół niej), trochę jakichś magicznych "Onych", ale najwięcej oczywiście prezydenta, UM i RCK. Przypomnijmy: rok temu zdecydowały one wydać mnóstwo pieniędzy na koncert na rynku, przyklejając go do zbiórki WOŚP, organizowanej przez sztab. Impreza była chyba udana, choć wiarygodność i motywację wspomnianych instytucji oceniano wtedy na różne sposoby. To nie jest zresztą ważne, gdyż ważniejsze jest to, że obie instytucje zapomniały najwyraźniej, że "ten, kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera". Także koncerty na rynku ;)
Najważniejsze jest jednak to, że 2 dni po włożeniu kija w mrowisko okazuje się, że RCK potrafi! Nie wiem, co prawda ile to wszystko będzie kosztować podatników. Wolę nie pytać. Cierpię też nad programem merytorycznym montowanym na szybko, który jest żywcem zakupiony od agencji, która w tym terminie mogła zaoferować tylko to, co nie sprzedało się nigdzie indziej. Zastanawia mnie też, czy ogłaszanie dużej, drogiej imprezy na 3 dni przed jej startem (gdy media drukowane ogłosiły już wielką klapę) jest na pewno profesjonalne. Ale to osobny temat. Ważne jest jednak to, że opinia społeczna w Naszym Mieście ma jednak jakieś pole rażenia. I należy mieć nadzieję, że w roku wyborczym to pole będzie się powiększać. Czyli - jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej ;)
Nie jest to jednak jedyny przypadek wrażliwości naszej władzy na potrzeby ludu i głos felietonistów. Przypatrzmy się na przykład sprawom uchwalania ostatniego budżetu. Najpierw prezydent jedzie na tourne kolędowe po dzielnicach Raciborza. Częściej dostaje baty, niż słowa uznania. Ale oczywiście obiecuje, że uwzględni uwagi mieszkańców i zrobi co tylko będzie w jego mocy. Oczywiście nie ma to specjalnego wpływu na przebieg prac nad budżetem, bo i po co. W Raciborzu obiecywanie różnych spraw, ani nawet przyjmowanie różnorakich planów i strategii nie przekłada się ani na budżet, ani w zasadzie na nic. Tym razem jest podobnie: budżet się pisze, pracują nad nim stałe komisje RM. Budżet jest w zasadzie gotowy, ale … nie pojawia się na ostatniej sesji. Temat ginie i już. Nie wiem do końca dlaczego, ale wiem co wydarzyło się w międzyczasie. Światło ujrzał felieton Macieja Nowaka pt. "Król jest nagi", który zasugerował, że z objazdu prezydenta i tak nic nie wyniknie. Ot, nieudana próba autopromocji przed zbliżającymi się wyborami i tyle. Ale nie! Tydzień później dowiadujemy się z prasy, że oto prezydent wprowadził ponad 50 poprawek do budżetu, wychodząc naprzeciwko potrzebom zgłoszonym przez mieszkańców dzielnic. Nie wiadomo, dlaczego nie zrobił tego wcześniej tj. przed posiedzeniami komisji a już po spotkaniach. Czyżby jednak poruszył go dopiero felieton i widniejące pod nim komentarze? Jeśli tak, to należy się cieszyć i starać się przeforsować jak najwięcej dobrych rozwiązań obywatelskich. Szanse rosną w tempie wprost proporcjonalnym do zbliżających się wyborów ;)
Tym optymistycznym akcentem, życząc publiczności i aktorom raciborskiego teatru wielu sił na nadchodzący rok, kończę i popadam w dalsze ukontentowanie!
Dawid Wacławczyk
RSS Nasze Miasto
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
54 komentarze
I bardzo roztropnie zrobił PiS z Rapnickim. Tego Pana , to można tylko olewać. Wojnar, Frączek, Rapnicki to ludzie o różnych nazwiskach ale po tych samych pieniądzach.
"Nie będę jego wyborcą" - przepraszam ;)
Nie ma żadnej ekipy znikąd, po prostu ktoś sobie jaja robi i tyle. Albo marzy o raju pod blokiem. A Rapnicki startuje zawsze z komitetów prawicowych i ma zawsze ten sam program, te same postulaty, więc nie sądzę, że to jakaś specjalna zmiana barw przed wyborami. Raczej poszukiwanie dobrego partnera. W końcu nie idzie z PiS'u do SLD, ani do Wonjara czy Lenka, tylko do kolegi z "Solidarności". Sam niewiele zdziałał, PiS go olało po przegranych wyborach, kiedy nie wszedł do RM (choć nagonił im bardzo dużo głosów), więc poszedł do NaM'olnych. Nie będę jego wyborcom, ale też śmieszy mnie to co tu niektórzy wypisują. Rozbawiło mnie najbardziej stwierdzenie, że za takie pieniądze, to kazdy by pracował. Słyszałem, ile się zarabia w RCK. Ja bym za to nie pracował na pewno...
I to mnie właśnie wkurza w polityce i w naszych lokalnych politycznych karłach. "Nie domyślajcie się kto to taki","Ujawnimy go w odpowiednim czasie", "Mamy kandydata ale nie powiemy kto to taki", "My", a tak naprawdę nikt nie wie kim są ci "My:... To już na wstępie wali stęchlizną i nieuczciwością na odległość. Kolejni którzy nas wyborców mają za debili. Przy wszystkich swoich niedoskonałościach i co by nie mówić o NaMolnych to przynajmniej są przejrzyści. Wystarczy przeczytać od deski do deski ich stronę i wszystko wiadomo. W dupie mam te wybory i nie dam się zrobić w ciula kolejnej tajemniczej ekipie z nikąd.
"My mamy bardzo dobrego kandydata" - My, czyli kto? Skoro chcecie startowac i liczycie na nasze głosy to bardziej transparentnie proszę.
Jest kilka osób w mieście, które co wybory to startują z innych ugrupowań. To się nazywa polityczna prostytucja. Marek Rapnicki też należy do tego kameleonowego grona.
Proszę nie odgadywać kim jest ta osoba , p[onieważ obecnie przebywa na rocznym kursie zarządzania w Niemczech. Skoro od lat sami nie potrafimy to uczmy się od lepszych.
A Pan Marek Rapnicki to człowiek bez ambicji. Co wybory to działa w innym ugrupowaniu. Przecież był już radnym powiatu i musiał odejść. W RCK chciano się go pozbyć a on został przywrócony przez sąd. Jaka z niego gwiazda? Co pokazał w ostatnim czasie? Do pracy chodzić każdy potrafi i to za takie niezłe wynagrodzenie.
"My mamy bardzo dobrego kandydata w średnim wieku, znającego się na zarządzaniu, projektach unijnych," Czy to nie czasem Jurek UPR Staroń obecnie w PO .
Moralność Rapnickiego, to nic innego jak dulszczyzna. Aż dziw bierze, że NaM w swoje szeregi włączył Marka Dulskiego Rapnickiego.
A czy Wojnar lub Frączek mają jakąkolwiekm - moralność?
Nowy kandydat na prezydenta jest czowiekiemm konkretnym, mądrym, wykształconym i zdecydowaniem w2 działaniu. Nie będzie na pewno ulegał jakimkolwiek opcjom politycznym.Rozpocznie od doboru właściwych współpracowników w Urzędzie Miasta. Być może niektórzy tam za długo siedeża i popadli już w rutynę?
Wolę moralność Rapnickiego niż Frączka czy Wojnara...
Za moralność w NaM odpowiada Marek Rapnicki. Zatem wszystkie chwyty dozwolone.
A nie mieszka w Tworkowie czasami? ;)
Do Nowy Racibórz. Skoro "na pewno wygra" to mam nadzieję, że ze składnią i ortografią radzi sobie nieco lepiej niż jego wyborczy adwokaci. Jest jeszcze jeden warunek - muszą go zaakceptować wyborcy, a wymienione walory, które rzekomo posiada wasz idealny kandydat bywają nieprzekonywujące i niewystarczające. Wystarczy zerknąc na statystyki z poprzednich wyborów. Kto jednak zabroni wam wiary w sukces?
Wojnara chcecie wystawić? Przeeeeestań...
Robert Myśliwy - to osoba nieznana w Raciborzu.N iczego n ie zrobił i nie dokonał dotychczas. Nie słowa i deklaracje ale konkretna działalniość , choćby w swoim środowisku zamieszkania, nowe inicjatywy wcikelane w życie I.T.P.
My mamy bardzo dobrego kandydata w średnim wieku, znającego się na zarządzaniu, projektach unijnych, , znający trzy języki zagraniczne, osiągnięte sukcesy w sferze gospodarczej i.t.p. To on n a pewno wygra. Wszyscy go znają w tym mieście.
Ujawnimy go w odpowiednim czasie. Na pewno wygra.
I na tym polega różnica miedzy Lenkiem, a Myśliwym. Ten pierwszy trafił na ciepłą posadkę. Ten drugi natomiast wie, iż to będzie ciężka praca - dlatego ma wokół siebie ludzi (świadomych tego, co robią), na których bedzie mógł liczyć.
Zobaczymy. Jakoś na Lenka chcieli...
Jeśli NaM wystawi Myśłiwego, to nie masz szans wygrać wyborów prezydenckich. Kandydat musi porwać starych i młodych, bo głosy tylko młodych nie wystarczą. A nie sądze by zdroworozsądkowi ludzie chcieli głosowac na nauczyciela.
@Stary Raciborzanin. Primo: pracujemy na lepszą przyszłość nas wszystkich. Secundo: Robert Myśliwy to mądry, uczciwy i kreatywny facet z zasadami, więc świetny kandydat na prezydenta miasta. Tertio: jestesmy świadomi, że rządzenie tym miastem nie ma nic wspólnego z "ciepłą posadką" - to raczej orka na ugorze.
Czy Wy młodzi zrzeszeni w NaM nie jesteści świadomi tego, iż pracujecie na ciepłą posadkę dla Roberta Myśliwego. Jeżeli wygra wybory na porezydenta to za cztery lata powie tak jak poporzednicy:" No trudno, chciałem, starałem się ale nie wyszło".
Życzyłbym sobie i temu miastu by ludzi u władzy lub do niej aspirujących można było łapać wyłącznie na takich "grzeszkach".
Dość wazeliny :> Możecie na mnie liczyć następną razą :D
dziękujemy za naukę ;)
Wierzę w ludzi i życzę wam powodzenia. No i chyba macie punkt do dopracowania na przyszłość :)
Życzę miłego wieczoru i więcej wiary w ludzi.
Ja również dziekuję za dyskusję.
A jednak demagogia... na tak ale ty jesteś w sieci na innych prawach.
I na koniec byś nie miała wątpliwości. Nazwy NaM w komentarzach mają prawo używać członkowie zarządu NaM (5 osób) tylko wtedy gdy wypowiadają się oficjalnie w imieniu stowarzyszenia. Gdy któryś z członków zarządu prezentuje własne zdanie powinien pisac pod swoim imieniem i nazwiskiem lub inna wymysloną przez siebie nazwą (takie prawo internetu).
Po co wiec NaM dorzuca te swoje komentarze po każdym felietonie? Starczyłoby je umieścić na waszej stronie. Tam można też wyjaśnić, skąd czerpiecie wzorce. Felietony same w sobie mają jakiś tam przekaz i nie traktujcie nas jak półgówków, żeby wyjaśniać tego typu komentami, o co niby w felietonach biega. O ile felietony czyta się zabawnie, niezależnie od tego, czy sie z nimi zgadzamy czy nie, te komenty działają mi mocno na nerwy. No cóż, też by mi było głupio na waszym miejscu :) ps. Ja nie teoretyzuję. Ja wyciagam wnioski, z tego co piszecie. Przepraszam, że nie są wam po drodze. I jak na razie- czynami nie porzpecie swoich słów, więc tak samo tylko i wyłącznie teoretysujecie... plagiatując :)
A propos "dulszczyzny" - "NaM nie występuje tutaj jako zwykły użytkownik internetu, ale jako jakaś tam siła polityczna. W związku z czym- obowiązują go nieco inne zasady niż nas" - w związku z powyższym, dalszą dyskusjęz tobą ";)" uważam za bezprzedmiotową.
"szukacie w necie teoretycznych rozwiązań i jak dojdziecie do władzy- jesli, to na tym poziomie teorii pozostaniecie" - i pomyśleć, że to NaM zarzuca się nadmierne teoretyzowanie, a tu oczekiwanie by nie tylko w felietonach ale i w komentarzach pod nimi stosować przypisy. Czy ty nie przesadzasz z ta nadmierną naukowością, a i moralność u ciebie "dulszczyzną" wonia na odległość
Może starczyło napisać to samo innymi słowami, miast przepisywać cudze- swoja drogą bardzo ładne i zgrabne hasło? NaM nie występuje tutaj jako zwykły użytkownik internetu, ale jako jakaś tam siła polityczna. W związku z czym- obowiązują go nieco inne zasady niż nas :) Ja mogę być anonimowa, Wy nie :)
rozumiem, żę Myśliwy chwali konkretne poczynania Lenka a nie słowa??? Ja cały czas pozostaję przy poziomie werbalnym waszego przekazu! Śmiem twierdzić, że macie wystarczająco inteligencji, a nawet całkiem jej sporo :), by wiedzieć, z których stron www skorzystać, by wasz program wyglądał mądrze. Mówię też jednocześnie, iż przepisywanie cudzych zdań, nieco je modyfikując, nie jest do końca uczciwe. piszę, żę przepisywanie mądrych zdań nie świadczy o tym, że będziecie umieli wprowadzić je w życie. Jednym słowem, nie zadaliście sobie zbyt wiele trudu przy opracowywaniu waszego programu, zżynając cudze słowa...
Rozumiem, że oczekujesz by komentarze internetowe opatrzone były przypisami. Bardzo nowatorski pomysł. Gratuluję zdrowego rozsądku.
Tylko że od czasów Hegla i Schpenhauera co nieco się zmieniło i dobrym zwyczajem stało się podawanie źródła, z którego się czerpie. Inaczej mówiąc- jest to wyraz uczciwości. Oczywiście, zgadzam sie ze stwierdzeniem, iż należy korzystać z dobrych rozwiązań. Nie należy jednak udawać, iż się je samemu wymyśliło. Chyba uczą tego m.in. na politologii i na filozofii???? A tak to niestety wygląda. I odważę się zauważyć, że moja demagogia to nie ta sama demagogia, co wasza, dlatego, że ja nie prowadzę kampanii, a wy robicie z cudzych cytatów swoje pijarowskie narzedzia. Na samym wstępie już nie jesteście do końca uczciwi. Co będzie później?
Gdy Lenk korzysta z opracowanych w innych samorządach materiałów i dobre wzorce wprowadza u nas to NaM (Robert Myśliwy) mówi, że to "duży plus dla prezydenta", a nie "plagiat" droga koleżanko ":)" O plagiatach wtedy krzyczą jak czytamy radni PiS, więc trochę więcej rzetelności droga ":)"
"Opozycja nie zostawiła na prezydencie suchej nitki, krytykując przygotowany na jego zlecenie materiał. - To zły materiał, a dyskusja spłycona - mówił radny Grzegorz Urbas. - To w jednej czwartej plagiat. Mowa w nim, że maleje liczba pasażerów, ale nie wskazano, jaka jest skala tego zjawiska - komentował radny PiS Tomasz Kusy, dodając, że "manipulowano danymi" i odmówiono mu dostępu do informacji szczegółowych. Radny Robert Myśliwy (niezależny) podkreślił, że to duży plus dla prezydenta, iż pyta rajców o zdanie, ale przypomina to jednocześnie wołanie o pieniądze. - Trzeba raczej na nowo przeanalizować potrzeby w zakresie transportu, rozkładu jazdy i czy możliwości aplikowania szefa PK o środki unijne."
Skoro takiej się spodziewałaś to jekiej byś oczekiwała? Proponuję sprawdzić w leksykonie słowo "plagiat" i "definicja encyklopedyczna", bo dotychczas sama w swoich komentarzach demagogią nie gardzisz powtarzając jak mantrę "cudze programy". Skoro cytujesz Schopenhauera to warto też sięgnąć po Hegla - znajdziesz tam wiele zapożyczonych od innych pisarzy fragmentów. W tamtym czasie dominowało przekonanie, że skoro ktoś coś najpełniej wyraził i dokładnie tak jak by tego chciał aktualnie piszący to tekst ten po części staje się jego tekstem, bo oddaje dokładnie to co sam chciał napisać. Czy nazwiesz Hegla plagiatorem? W nawiązaniu do tego nasuwa się pointa, że skoro są dostępne bardzo dobre lub noskonałe rozwiązania nalezy z nich korzystać a nie silić się na wymyślanie czegoś nowego. Władze Raciborza od wielu lat idąc prezentowanym przez ciebie tokiem myślenia silą się na wymyślanie czegoś "nowego" i jakoś wymyślić nie są w stanie, a może wystarczy rozejrzeć się wokół i skorzystać z rozwiązań, które świetnie sprawdziły się w innych samorządach.