Nie da się spać w garniturze. Teraźniejszość lubi piżamę [FELIETON]
W pewien niedzielny poranek znalazłam zgubiony pantofelek. Leżał na trawie jak wyrzut sumienia po imprezie. Ciekawiło mnie, czy Kopciuszek dotarł bezpiecznie do domu. I dlaczego książę nie podniósł pantofelka? - odpowiedzi w swoim najnowszym felietonie szuka Barbara Musiałek.
Niespodziewane „już”
W tym roku spotkało mnie wiele zaskakujących sytuacji, jak dostawa drzwi do łazienki z zamkiem pokojowym a nie łazienkowym. Za to właściwy zamek zjawił się wiele dni później, bez zapowiedzi, w towarzystwie dwóch mężczyzn, którzy mieli go zamontować.
W czasach gdy, żeby wpaść na kawę do koleżanki, trzeba się wcześniej umówić, panowie przyszli do mnie jak do starej dobrej znajomej sprzed ery telefonii i Internetu. Poczułam się dziwnie, ale postanowiłam nie tracić szansy na szczęśliwe i szybkie zakończenie akcji wymiany drzwi do najbardziej prywatnego miejsca w domu.
Byłam kompletnie nieprzygotowana na tę wizytę: włosy w nieładzie, brak makijażu, w łazience na podłodze posortowane rzeczy do prania. W panice rozważałam odesłanie panów w diabły, ale jak już wspomniałam, czekałam na szczęśliwy finał historii. Przyglądając się ich pracy, pomyślałam: Mój Boże, więc tak musi wyglądać ostatnia chwila życia. Człowiekowi, który oddaje ducha, pewnie ciśnie się na usta: „Ale to już? Teraz? Ale ja się nie przygotowałem, nie byłem w kościele, nie dokończyłem projektu, nie mam ładnej fryzury ani eleganckich butów”. No i nie ma odwrotu. Idziemy do Boga tak, jak nas sam stworzył, w ciuchach „po domu” albo piżamie, zanim zdążymy wziąć prysznic i napisać SMS-a, że bierzemy wieczny urlop od życia. Nikt, w normalnych warunkach, nie śpi w garniturze.
Jakie czasy, taki książę
Nie da się na wszystko przygotować, zawrócić czasu w celu poprawy swego wyglądu albo zachowania czy stanu zdrowia. Czasem po prostu trzeba się do sytuacji dostosować, podjąć rękawicę bez rozgrzewki i walczyć tym, co mamy albo przyjąć swój los i nie narzekać, że nie zdążyło się zrobić tego czy tamtego, a kolejnej szansy nie będzie.
Baśniowy książę podniósł z ziemi pantofelek. Współczesny młodzieniec pewnie przegapił swoją szansę, bo, wpatrzony w ekran smartfona, nie zauważył leżącego na trawniku przed „siódemką” w dzielnicy Księcia Władysława, niczym u wrót swego zamku, znaku od Kopciuszka. Chyba że zrobił zdjęcie i wrzucił na Instagrama z pytaniem: #czyj to bucik? Nowe czasy kreują nowe rozwiązania i nowe zakończenia historii.
Ja na przykład kupiłam nową piękną firanę. W trakcie marszczenia taśmy zamyśliłam się i wyciągnęłam dwa sznurki z czterech. Na myśl o tym, że będę musiała ją wypruć i wszyć nową, oddział niewidzialnych mrówek w szpilkach przedefilował mi po plecach. Na szczęście błogosławiony Internet objawił mi sposób naprawy taśmy przy pomocy igły z grubym oczkiem. Gdy mozolnie wciągałam sznurek w niewielkie kanaliki, zrobił się supełek. Wyglądało na to, że trzeba z powrotem wyciągnąć sznurek i zacząć od nowa to całe nawlekanie, ale okazało się, że wystarczyło trochę węzełkiem poruszać. Rozwiązałam go i mogłam kontynuować żmudną czynność, lepszą dla mnie jednak, niż ponowne przyszywanie taśmy do firany. Wtedy pomyślałam, że może szukanie właścicielki pantofelka przez media społecznościowe nie jest takie złe. Dopóki się da, trzeba próbować nowych sposobów na wyjście z sytuacji. Najważniejsze, żeby nie odwlekać swoich marzeń i nie żałować, że się czegoś nie zrobiło, chociaż można było. Czas, którego nie wykorzystujemy odpowiednio, jest jak ten zgubiony pantofelek, którego mógł przeoczyć książę.
Kiedyś też będzie teraz
Marek Aureliusz powiedział, w ogólnym skrócie, że umierając, nie tracimy przyszłości ani przeszłości, tylko zostajemy pozbawieni teraźniejszości.
Nikt bowiem nie może stracić tego, co już przeszło lub co przyjdzie. […] i człowiek bardzo stary i ten, który ma umrzeć we wczesnej młodości, tracą po równi. Tylko teraźniejszości bowiem mają być pozbawieni (jeżeli można powiedzieć, że i ją posiadają), a nie traci się, czego się nie ma. (Marek Aureliusz, Rozmyślania, tłum. M. Reiter, Fundacja Nowoczesna Polska, Warszawa 1937, s. 8 – ebook dostępny na http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rozmyslania-marek-aureliusz).
Myślimy o przyszłości, mając pewną świadomość, że kiedyś też będzie „teraz”. Fizycznie docieramy do czasu teraźniejszego, który przedtem był niepewnym wyobrażeniem. Teraźniejszości nie można zatrzymać, jest zawsze z nami –tak przyklejona, że nie możemy jej przeskoczyć ani obejść.
Ludzie, którzy ucierpieli na skutek klęski żywiołowej, zapewne chcieliby nie być „tu i teraz”. Myślę, że woleliby wrócić do bezpiecznej przeszłości lub skoczyć do przyszłości, w której ta teraźniejszość stanie się historią. Ale jesteśmy wpisani w czas, który nas śledzi. Nie można go przespać, przeczekać, trzeba każdą sekundę dotknąć sobą.
Lepiej, żeby spotykały nas dobre rzeczy, abyśmy byli pozytywnie zdziwieni, otrzymując dobre wiadomości, i żebyśmy pytali z radosnym uśmiechem na ustach: „Jak to teraz? Już? Tak szybko? Już teraz dostałam tę nagrodę, pracę, fortunę…?”. Tak, jak mógłby pytać siebie Kopciuszek, wkładający stopę w podstawiony przez księcia pantofelek.
Barbara Musiałek