A. Ujma: Jestem przerażona, więc krzyczę: zastanów się zanim zostawisz cyfrowy ślad! [FELIETON]
Czego się obawiam? Lista jest niepokojąco długa. Ośmieszanie, półnagie zdjęcia, hejt, agresja słowna, seksting, nieprzemyślany sharenting, cyberprzemoc – znasz to? Jestem pewna, że tak. To problemy świata online, w którym dorastają nasze dzieci.
A. Ujma: Jestem przerażona, więc krzyczę: zastanów się zanim zostawisz cyfrowy ślad! [FELIETON]
Myślę, więc nie ślę
Dziś w kilku słowach m.in. o nieprzemyślanej aktywności nastolatków w sieci. Aktywności, która może na zawsze zrujnować ich wizerunek, reputację, czy dobre imię. Dlaczego? Bo ich cyfrowy ślad w sieci przeraża. Mnie, jako trenerkę z budowania wizerunku i marki własnej nawet bardzo. Utwierdzam się w tym po kilku spotkaniach z młodzieżą w żorskich szkołach.
Młodzi nie przebierają w słowach. W social mediach ich wypowiedzi oraz teksty są wulgarne i agresywne. Słownie obrażają nauczycieli, koleżanki i kolegów, atakują osoby cierpiące na przewlekłe choroby itp. Cyfrowi tubylcy toną w morzu hejtu i cyberprzemocy.
Kim są cyfrowi tubylcy?
Mówimy o nich Pokolenie „C” („Coneccted” tzn. „połączony”) lub „always- on” (zawsze włączone), a na samą myśl o „odłączeniu” przeżywa wszechogarniający lęk. To osoby wychowane w erze cyfrowej, które równolegle prowadzą życie wirtualne i realne.
To dzieci w wieku 13–17 lat spędzające w Internecie codziennie nawet po 4 godziny – głównie w social mediach. To młodzi ludzie, którzy komunikują się ze światem za pomocą relacji, zdjęć i filmików.
Jak mnie widzą, tak się czuję
Wszystko zaczyna się od ważnej dla nastolatków potrzeby uzyskania akceptacji. Młodzi poszukują jej w mediach społecznościowych. Wyścig o „lajki” i komentarze pod zdjęciem to dla „młodych cyfrowych” codzienność. Wyścig o lajki wygrywają zdjęcia półnagie, wulgarne i z imprez. Machina działa non stop: w dzień i w nocy. Młodzi zasypiają i budzą się z telefonami. Smartfon jest zawsze w zasięgu ręki. Telefon pokolenia „always - on” jest zawsze włączony. Włączone są także powiadomienia, które rozpraszają, ale i uzależniają.
Lajki, komentarze, kliknięcia w post to nagroda. A co, jak młodzi tej nagrody nie otrzymują? W tym wyścigu swój bolid ma także frustracja i depresja. Ten duet czeka na linii mety, gdy w social mediach brakuje poklasku.
Nakręcę to, wrzucę do sieci i …nigdy nie znajdę pracy
Kiedyś CV, teraz wizerunek w social mediach często decyduje o tym, czy ktoś nas zatrudni.
Młodzi sprawdzani są przez przyszłych pracodawców „w sieci”. Wyławiane są osoby, których wizerunek jest pozytywny. Profil kandydata w social mediach to encyklopedia wiedzy na temat jego zainteresowań, znajomościach czy sposobie spędzania wolnego czasu. Hejterzy, osoby wulgarne, roznegliżowane nie mają szans, żeby otrzymać zatrudnienie. Od internetowego wizerunku zależy więc bardzo wiele. Nie mniej zależy od rodziców. Opiekunowie cyfrowych tubylców powinni być czujni i śledzić to, co dzieje się w dziecięcym wirtualnym świecie.
Twoje dziecko, ale jego prywatność
Cyfrowy ślad dziecka zostawiają także rodzice. Średni wiek pojawienia się dziecka w sieci to około 6 miesięcy przed narodzinami. Po narodzinach zdjęć przybywa w zastraszającym tempie. To sharenting, czyli nasilające się zjawisko nieprzemyślanego dzielenia się zdjęciami własnych dzieci w sieci. To „dzielenie się” może być bardzo niebezpieczne. Dlaczego?
Wyobraźcie sobie, że zdjęcie Waszego dziecka trafia na serwer pedofilów. Australia i Nowa Zelandia wydały raport, z którego wynika, że około połowa zdjęć na serwerach, z których korzystają pedofile, to zdjęcia ściągnięte z kont rodziców, chwalących się swoimi pociechami. Przestępcy seksualni działają w sieci na całym świecie – także w Polsce. Może nawet bardzo blisko nas. Warto być ostrożnym w sieci.
Inne zjawisko to: „baby role play” albo inaczej „cyfrowy kidnaping”. Zdarza się, że dochodzi do kradzieży wizerunku dziecka w celu stworzenia nowej tożsamości w sieci.
Dzieci i wirtualny świat – bądźmy dla nich mądrymi towarzyszami!