Hulajnogi elektryczne, ale dyskusja jak w czasach lampy naftowej
Zanim zacząłem się dziwić niektórym wypowiedziom radnych, w osłupienie wprawił mnie miejski urzędnik - pisze Bożydar Nosacz o tym, co wydarzyło się niedawno na forum raciborskiego samorządu.
Tym razem spróbuję poważnie, choć tak całkiem serio to się u nas nie da, gdy człowiek czasem posłucha naszych radnych i urzędników. Zawsze można, że zamiast wgryźć się w temat, czyli przepisy i współczesne realia, będą zagadywać problem w stylu: a kiedyś to, panie dzieju, było tak i tak… A tymczasem hulajnogi na wynajem przez aplikację internetową stają się dla niektórych zmorą, a dla innych świetnym, prostym pomysłem na miejską mobilność. Trzeba znaleźć jakieś wyjście z tego klinczu.
Ostatnio debatowali o tym członkowie komisji gospodarki (Hulajnogi zalegają na ścieżkach rowerowych. Urząd jest bezsilny, właściciel jest nieuchwytny). Konkretnie o tym, że zbyt często użytkownicy pozostawiają hulajnogi w nieodpowiednich miejscach, np. na ścieżkach rowerowych czy w poprzek chodników dla pieszych, albo nie zabezpieczają odpowiednio, przez co urządzenia się przewracają i tarasują przejście lub przejazd. Problem bezdyskusyjne jest i prawdopodobnie będzie narastał. Słusznie więc, że dyskusja się zaczęła, ale…
Zanim zacząłem się dziwić niektórym wypowiedziom radnych, w osłupienie wprawił mnie miejski urzędnik, który oświadczył, że firma postawiła w Raciborzu hulajnogi bez wiedzy magistratu, a urzędnicy nie potrafią się z właścicielem hulajnóg skontaktować. No to porada za darmo: niech odholują parę hulajnóg pozostawionych w niewłaściwych miejscach to właściciel sam się znajdzie. Tak w każdym razie robi się np. w Warszawie, dodatkowo wlepiając mandaty za zostawianie hulajnóg w miejscach utrudniających innym ruch lub stwarzających niebezpieczeństwo. Przepisy na to są, drodzy urzędnicy, choć uchwalone bodaj w maju tego roku, więc mogliście jeszcze nie zauważyć. A przy okazji nasza straż miejska będzie mogła odnotować dodatkowe sukcesy w swoim kultowym, rocznym sprawozdaniu.
Poza tym, znów bezpłatna inspiracja dla urzędników, skoro właściciel hulajnóg na tym zarabia, to dlaczego nie może miastu płacić za to, że korzysta z miejskiej przestrzeni? Jeśli ktoś postawi reklamę czy stragan w pasie drogowym – płaci, kiedy remontuje kamienicę i zajmuje chodnik pod rusztowanie – płaci. No to może traktujmy wszystkich przedsiębiorców równo? Oczywiście, w tym konkretnym przypadku, dając w zamian właścicielowi hulajnóg jasne, uczciwe warunki do prowadzenia biznesu.
Jestem przekonany, że profesjonalne pochylenie się nad tematem i wprowadzenie konsekwentnych zasad postępowania w tej sprawie jest konieczne. Bo hulajnogi mają też swoich zwolenników, a ci wiele słusznych argumentów. Może warto po prostu skorzystać z rozwiązań miast, do których moda na hulajnogi dotarła już kilka lat temu i przez ten czas dorobiły się doświadczeń i skutecznych rozwiązań w postępowaniu miejskich instytucji. Wypowiedzi w stylu (autentyk z posiedzenia wspomnianej komisji): „Ciekawe czy w dawnych czasach jak chłop zostawił na drodze konia, to czy mu go odprowadzali?” tylko ośmieszają autora i nie przybliżają nas do rozwiązania narastającego problemu.
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com