środa, 25 grudnia 2024

imieniny: Anastazji, Piotra, Eugenii

RSS

10.04.2017 07:59 | 0 komentarzy | kb

„Jedynym ratunkiem dla mnie jest przeszczep serca. Kiedy się o tym dowiedziałem popadłem w rozpacz. Zamknąłem się przed światem. Mimo, że nadal potrzebuję tego przeszczepu to teraz podchodzę do tego spokojnie. Czekam, co przyniesie mi życie. Teraz po prostu żyję i mam do życia pozytywne nastawienie”

Zmartwychwstali za życia
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy można zmartwychwstać za życia? Dostać drugą szansę tutaj, a nie dopiero na tamtym, podobno lepszym świecie? Może to nieco zaskakiwać, ale niektórzy doświadczyli swoistego zmartwychwstania, teraz i nie jest to dla nich wyłącznie pojęcie, które przywołuje się w czasie rozpoczętego właśnie Wielkiego Tygodnia, poprzedzające Święta Wielkanocne. Najważniejsze święta w całym chrześcijaństwie. To zmartwychwstanie przybiera całkiem realny kształt i nie jest wyłącznie pojęciem teologicznym, przywoływanym najczęściej w czasie święcenia pisanek i żółtych kurczaczków.

W jastrzębskim Klubie Abstynentów Arka trwa właśnie spotkanie wielkanocne. Na stole to, co zwykle przygotowuje się na te wiosenne święta - babka, śledzie, makówki, sałatki. Są tradycyjne życzenia. Można doświadczyć tam czegoś jeszcze.

- To wy doświadczyliście swoistego zmartwychwstania. Poprzez trudności, jakie was spotykają, przezwyciężenie tych problemów, zaczynacie życie na nowo. Dla wielu z was tutaj, w tym miejscu zaczęło się drugie życie. Życie na nowo - mówi ks. Marek Zientek, proboszcz parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.

Jakie jest to życie bez alkoholu? Nudne? Wymuszone? A może takie jakieś niewyraźne?

- Tutaj nie tylko nie pijemy. Doświadczamy rzeczy, na które kiedyś nie mieliśmy czasu, bo biegaliśmy pomiędzy pracą a barem. A dzisiaj wielu z nas pływa na jachtach, zwiedza ciekawe kraje. Poznaje nowych ludzi.  Robią to, co kiedyś nigdy nie przeszło by im przez myśl. Niedługo nasza ekipa wybiera się na Wyspy Kanaryjskie. Niektórzy potrafią być w rejsie dwa-trzy miesiące - mówi mężczyzna, który kilka razy przejechał trasę rajdu dookoła Polski.

Po co emeryt, który mógłby sobie siedzieć spokojnie w Jastrzębiu wyruszał na taką rowerową eskapadę? Chciał coś sobie udowodnić? Poczuć się lepszy od innych, wyróżniony?

- Chodzi o to, aby spotkać człowieka. Porozmawiać z nim. Doświadczyć drugiego człowieka, ale tak naprawdę, a nie tylko powierzchownie na zasadzie, cześć, co u ciebie słychać? Dzięki tym podróżom mam wielu przyjaciół, przyjaciół, a nie tylko znajomych w całym kraju. Bo przecież życie to spotkanie człowieka z drugim człowiekiem - opowiada Marek.

Natomiast Arek wspomina jak pierwszy raz dał się namówić na rejs jachtem po mazurskich jeziorach.

- Przez pierwsze trzy dni zastanawiałem się po co dałem się przekonać na taki wyjazd. Lało, było zimno po prostu paskudnie. Jednak, kiedy zaświeciło słońce i poczułem wiatr we włosach, to poczułem, że żyję. Zobaczyłem piękno przyrody. Zwiedziłem piękny kawałek Polski - dzielił się wspomnieniami.

A co wtedy, kiedy w życiu pojawia się jakiś problem. Przecież życie „po” nie jest pozbawione problemów, trudnych momentów.

- Kiedy dowiedziałem się, że jedyną szansą dla mnie jest przeszczep serca załamałem się. Zupełnie zamknąłem się w sobie. Początkowo nawet psycholog nie potrafił mi pomóc - mówi Jan.

Teraz Jan zupełnie inaczej podchodzi do swojego problemu. Nie jest zrezygnowany, nie rozpacza. Nie uważa, że to koniec.

- Mam pozytywne nastawienie do życia. Staram się to, co przynosi mi życie przyjmować na spokojnie. Nie rozpaczać, zbytnio się nie denerwować. Może to wyda się niektórym dziwne, ale przeszczep serca został przełożony. Lekarze uznali, że moje wyniki się na tyle poprawiły, że przesunęli mnie na listę rezerwową. Wprawdzie nadal jedynym ratunkiem dla mnie jest nowe serce, ale podchodzę do tego spokojnie. Żyję i cieszę się życiem - mówi z uśmiechem.

Na czym polega „zmartwychwstanie” dla ludzi, żyjących tu i teraz? W większości są wierzący, ale nie czekają wyłącznie na to, co będzie po śmierci. Bo nowym człowiekiem można stać się już teraz. Nie polega to tylko na nudnym życiu, ale na czerpaniu ze wszystkich jego wymiarów. Uczestnicy spotkań w Klubie Abstynentów Arka cieszą się życiem rodzinnym, odbywają ciekawe podróże, poznają piękno gór, z pasją uprawiają narciarstwo czy biorą udział w rajdach rowerowych. Ciągle poznają siebie i innych ludzi. Nie mają roszczeniowego nastawienia do życia. Po prostu żyją, a nie gnają w pośpiechu przed siebie, nie wiadomo dokąd.