- Z prezydenta, który przez 12 lat w wielu ważnych sprawach swingował jak Frank Sinatra (tak, że nawet jego sojusznicy gubili się czy jest „za” czy „przeciw”), zrobił się radnym o poglądach zdecydowanych i ostrych jak maczeta - pisze Bożydar Nosacz w Złośliwym Komentarzu Tygodnia.
Znajomy zapytał mnie ostatnio, czy zauważyłem jak gwałtownie wzbija się ku niebu krzywa aktywności byłego prezydenta, a obecnie radnego Mirosława Lenka. I czy czasem nie wiem skąd u niego to spektakularne przebudzenie, skoro jako prezydent przedrzemał, tak na oko, z półtora kadencji? Ano zauważyłem i sam się zastanawiam! Poniżej garść spontanicznych hipotez.
Fakt faktem, radny Lenk w ostatnich miesiącach tryska obficie słowem „na każdy temat”, sprawiając wrażenie, że traumę „nieoczekiwanej zmiany miejsc” ma już definitywnie za sobą. Na dodatek gołym okiem widać jeszcze jedną pozytywną przemianę. Otóż z prezydenta, który przez 12 lat w wielu ważnych sprawach swingował jak Frank Sinatra (tak, że nawet jego sojusznicy gubili się czy jest „za” czy „przeciw”), zrobił się radnym o poglądach zdecydowanych i ostrych jak maczeta. Porusza zatem radny tematy tak różnorodne, jak tematyka pieśni Zenka Martyniuka: motoryzacyjne (zakup samochodu strażackiego), anatomiczne („W urzędzie nie widzę głowy”), psychologiczne (jak oszczędzać na oświacie „bez krzywdzenia”), estetyczne (smród z kontenerów na śmieci), ekonomiczne (rosnące koszty utrzymania psa), kadrowe („Ela ma sporo werwy, nie patrzyłbym na metrykę”) i wiele innych, nie mniej ważnych.
Zaskakujący wzrost aktywności, a co najważniejsze – zdecydowania i stanowczości byłego prezydenta może mieć szereg przyczyn. Poniżej moje subiektywne hipotezy w kolejności losowej. Radny Lenk:
1. odkrył, że może sobie teraz gadać co chce, bo to już nie on musi podejmować decyzje („punkt siedzenia zmienia punkt widzenia”),
2. odetchnął z ulgą, że nie musi już się martwić, że jego mentor Wojciech Krzyżek go ochrzani i każe odwołać to co powiedział,
3. uznał, że z dwojga złego, lepiej już słuchać na komisjach i sesji swojego głosu niż bezsensownych popisów radnych Rycki i Kuligi,
4. po prostu jest sobą, czyli lubi dużo mówić i zawsze w chwili, w której coś mówi, jest święcie przekonany, że naprawdę tak myśli (a potem to już różnie, na przykład patrz punkt nr 2).
No ale dość już tych złośliwości, bo jeszcze nam się prezydent speszy, wycofa i, nie daj Boże, odda pole kolegom (patrz punkt 3). Dlatego stanowczo oświadczam, że jeśli chodzi o takie wypowiedzi niektórych internautów jak ta (cytat, pisownia oryginalna):
„Oj Mireczku, gdybyś był taki mądry kiedy byłeś prezydentem przez 12 lat... Ale ta mądrość przyszła ci nagle, gdy straciłeś stołek!”
…to ja osobiście jestem za, a nawet przeciw.
bozydar.nosacz@outlook.com
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com
Ludzie:
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
3 komentarze
Mirko bez mentora znaczy tyle ,ile drink bez alkoholu, sama woda .Znaczy tyle ile chłop bez ziemi ,ino słoma z kaloszy i ciepły browar.
Eeee tam... Taka właśnie jest różnica pomiędzy rządzeniem a opozycją. W opozycji za nic nie odpowiada i nic nie musi. Wszyscy tak mają. Już dziś wiadomo, że obecny prezydent napewno będzie lepszy w opozycji niż na urzędzie.
Jak w mordę strzelił......
Trafniy artykuł, tylko niech obecny prezydent z tego wnioski wyciągnie.