Poniedziałek, 1 lipca 2024

imieniny: Haliny, Mariana, Klarysy

RSS

Bajzel zwykły, ale szkodliwy

23.01.2020 07:00 | 3 komentarze | web

Śmieci nie kojarzą mi się z jakąś tam elegancją – Francją, więc powiem prosto z mostu i bez silenia się na eufemizmy: to co wyrabia się od początku roku w Raciborzu z segregacją i odbieraniem tzw. odpadów kuchennych to zwykły bajzel. I do tego bardziej szkodliwy, niż wydaje się panu wiceprezydentowi Dominikowi Koniecznemu (o ile w ogóle dostrzega jakąkolwiek jego szkodliwość).

Bajzel zwykły, ale szkodliwy
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza

Śmieci nie kojarzą mi się z jakąś tam elegancją – Francją, więc powiem prosto z mostu i bez silenia się na eufemizmy: to co wyrabia się od początku roku w Raciborzu z segregacją i odbieraniem tzw. odpadów kuchennych to zwykły bajzel. I do tego bardziej szkodliwy, niż wydaje się panu wiceprezydentowi Dominikowi Koniecznemu (o ile w ogóle dostrzega jakąkolwiek jego szkodliwość).

Dla przypomnienia. Miasto Racibórz ogłosiło oficjalnie, że od początku roku mamy segregować także bioodpady kuchenne. Wydrukowano ulotki, leci spot w radiu, prezydent zapewnia, że wszyscy raciborzanie o tym wiedzą. Tyle tylko, że w dzielnicach Raciborza nie rozwieziono dotąd – gwarantowanych uchwałą Rady Miasta Racibórz – brązowych worków do prowadzenia segregacji odpadków (czytaj: Racibórz nadal bez segregacji odpadu kuchennego). Brązowych kubłów na odpady kuchenne nie ma też jeszcze w zabudowie wielorodzinnej, czyli w blokach. Innymi słowy, sortować trzeba, ale oddać ich do odebrania nie ma jak. Na dzień dzisiejszy jest już trzy tygodnie opóźnienia.

Nie wiem, czy można było uniknąć „odpadkowego” falstartu, czy nie. Dla mnie o wiele bardziej skandaliczne od faktycznego opóźnienia jest coś zupełnie innego. A mianowicie to, że koncepcja segregowania odpadów jest jednocześnie promowana i ośmieszana. Już pal licho te zmarnowane pieniądze na promocję. Ale jak można przekonywać raciborzan, że ich zaangażowanie w sortowanie odpadów jest ważne, że dążymy do oszczędności, a od skrupulatności mieszkańców w oddzielaniu „kości od mięsa” zależą koszty wywozu, kiedy pan wiceprezydent serwuje im stadionową przyśpiewkę kibiców w stylu „nic się nie stało…”. A konkretnie mówi oficjalnie, że obowiązek owszem jest, ale skoro nie ma worków i kubłów, to mogą sobie wrzucać wszystko razem bo: „śmieci zostaną wysegregowane przez Empol w RIPOK-u.”

Czy normalny człowiek nie zapyta w tej sytuacji: skoro mogą sobie sami posegregować w styczniu to czemu nie mogą przez cały rok? Albo: czy Empol to zrobi za friko? Jeśli tak, to może ma solidną „górkę” w pobieranych stawkach na finansowanie takich wpadek? A jeśli nie ma górki, to wcześniej czy później wystawi rachunek. Tak czy siak powstaje wrażenie, że z tymi śmieciami nieuchronne, nieodwoływalne i stałe to są tylko rachunki, które musimy płacić za wywóz... Reszta jest płynna jak resztki wody w Odrze...

bozydar.nosacz@outlook.com

Zobacz pozostałe teksty Bożydara


Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com

Ludzie:

Dominik Konieczny

Dominik Konieczny

Radny,  były wiceprezydent Raciborza