Dziwny konkurs na dyrektora Zamku Piastowskiego
Oświadczenie uczestnika konkursu, Zbigniewa Woźniaka.
Konkursy na ważniejsze stanowiska kierownicze to wielka zdobycz demokratycznego społeczeństwa. Chodzi o to, by poprzez zastosowanie przejrzystych procedur rekrutacyjnych znaleźć najlepszych możliwych kandydatów a jednocześnie zapobiegać kumoterstwu, nepotyzmowi i kolesiostwu. Tyle teoria.
W związku z mającym nastąpić przejściem na emeryturę obecnej pani dyrektor Agencji Promocji Ziemi Raciborskiej..., która jest jednostką organizacyjną starostwa powiatowego, starosta ogłosił nabór na to stanowisko w trybie konkursu.
Poprzeczkę wymagań postawiono wysoko, bo też i funkcja jest ważna, prestiżowa i niełatwa do sprawowania. Oczywiście, jak to w konkursie, można wygrać lub nie wygrać i nie ma o co się obrażać... Niech dyrektorem zostanie najlepszy.
Postanowiłem spróbować. Opracowałem stosowny program i złożyłem wymagane dokumenty.
Okazało się, że jestem jedynym kandydatem i zostałem zaproszony przed komisję rekrutacyjną do przedstawienia swego programu. W komisji zasiadało czterech radnych powiatowych, w tym wicestarosta Kurpis i jeden członek zarządu powiatu oraz urzędniczka ze starostwa. Idąc na to spotkanie zastanawiałem się, o co – prócz mojego programu – może pytać komisja? Pomyślałem, że na pewno zapytają o tak modne teraz programy i fundusze, które umożliwiają pozyskanie środków zewnętrznych. Na wszelki wypadek, zrobiłem sobie ich spis.
Nie zapytali, ale już w protokole (sporządzonym przez nie wiadomo kogo) jest zapis, że jeden z członków komisji poprosił o "podanie nazw konkretnych programów i funduszy"... A "kandydat nie podał nazw konkretnych programów oraz funduszy".
Atmosfera, trwającej trzy kwadranse, rozmowy była bardzo dobra, ale niektóre pytania (ze strony urzędniczki) jakieś dziwne. Np. co bym zrobił, gdybym miał nieograniczony budżet. Kiedy odpowiedziałem, że nie jestem fantastą, to usłyszałem że to pytanie na kreatywność. W protokole jest więc zapis, że kandydat nie dał przykładu konkretnego wydarzenia (nikt nie powiedział, że chodzi o wydarzenie). Pewnie gdybym coś zaproponował, to by się okazało, że bujam w obłokach i nie nadaję się na dyrektora.
Ta sama pani Kunicka pytała mnie co bym zrobił w związku z rzekomo złymi stosunkami międzyludzkimi w agencji, więc odpowiedziałem że musiałbym się temu najpierw przyjrzeć. W protokole jest natomiast napisane, że pytanie było o strukturę organizacyjną agencji a ja nie mam wiedzy "nt. instrumentów zarządzania personelem, systemu premiowania, elastycznego grafiku" itd. Moim zdaniem, to manipulacje obliczone na zdyskredytowanie kandydata. Ktoś mnie po prostu tam nie chciał.
W postanowieniach końcowych protokołu, "komisja dostrzega duży potencjał kandydata, jego entuzjazm oraz bogaty dorobek zawodowy" a także "wiele pomysłów kandydata jest wartych rozważenia, bo wnoszą one nowe wartości i możliwości w funkcjonowanie jednostki", ale oceniła moją kandydaturę dość nisko, zaś sam wicestarosta o połowę niżej niż pozostali członkowie (pani Kunicka pośrodku). Rekomendacji na stanowisko nie otrzymałem, więc starosta zarządził po tygodniu nowy konkurs.
Wicestarosta Marek Kurpis ogłosił w RTK, że "powiat chce mieć punkt odniesienia, tzn. poznać propozycje większej liczby kandydatów". W związku z tym "wymagania względem kandydatów zostaną... obniżone".
No i zgłosiło się trzynastu kandydatów, ale pan wicestarosta Kurpis nie ujawnia nazwisk "na ich prośbę". To ciekawe, bo w pierwszej edycji moje nazwisko ujawnił, a teraz nie chce, choć obliguje go do tego zarządzenie starosty (i przepisy), w którym widnieje zapis iż "informacje o kandydatach, którzy zgłosili się do naboru stanowią informację publiczną. Po konkursie nie będą już kandydatami. Wysłałem więc do niego pismo (w załączeniu) wzywające do ujawnienia nazwisk, ale oświadczył (panu Wawocznemu) że ma na to 14 dni. Tylko że komisja będzie przesłuchiwała kandydatów już w poniedziałek, a za dwa tygodnie to już będzie musztarda po obiedzie.
Panie wicestarosto, ponieważ pana szanuję, to powiem że sprawa jest dziwna. Tylko co mogą pomyśleć ludzie, którzy są panu mniej życzliwi? Pewnie dowiemy się z komentarzy internautów...
Ps. Zapewne usłyszę, że coś mi się ubzdurało, mam wybujałe ego, urażoną ambicję i jestem awanturnikiem albo nawet mam coś nie po kolei w głowie. Zapewniam pana, że jestem zupełnie normalnym człowiekiem (w związku z pozwoleniem na broń mam nawet aktualne badania od psychologa i psychiatry), gotowym na to że może się znaleźć lepszy kandydat ode mnie. Nie godzę się jedynie na te dziwne i niezrozumiałe sytuacje.
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Ludzie:
Karolina Kunicka
Naczelniczka wydziału promocji w UM Racibórz
Marek Kurpis
Etatowy Członek Zarządu Powiatu Raciborskiego
Komentarze
8 komentarzy
@ Frojt- pewnie tacy psychologowie, jak ty. Pisze, że ma zaświadczenia ze względu zezwolenia na broń. Takimi metodami, jakie stosujesz bardzo łatwo można człowieka zniszczyć. Każdy ma prawo do obrony swojego imienia komuna się dawno skończyła.
Psychologowie twierdzą, że o swoim świetnym zdrowiu psychicznym najczęściej zapewniają osoby chore ;)
@farsa - w tym sęk, że ten facet nie posługuje się ironią...
@stańczyk - Ale błysnąłeś inteligencją. Facet ironizuje z tym psychologiem. Nie słyszałeś, że często, jak ktoś protestuje, to do wariatkowa go wysyłają :)
Dobrze, że następcą p. Wójcik nie został ktoś, kto przekonuje publicznie o swojej "normalności" argumentując to zaświadczeniami od psychologa i psychiatry.
Ludzie będą pamiętać te wszystkie dziwne sprawy w trakcie wyborów. Dziwne te różnice w protokole przesłuchania, a oświadczeniem kandydata? Kto to pani Kunicka?
Urzędy powinny być przejrzyste. Ukrywanie nazwisk na takie wysokie i reprezentacyjne stanowisko pachnie ustawkę. Zobaczymy po fakcie. Chyba, że można zmusić prawnie do udzielenia takiej informacji?
I druga sprawa - to się wpisuje w politykę urzędników starostwa. Tak samo z dyrektorem szpitala. Właściwie szpital zadłużony, to nie możemy dać premii. Ale za to damy nagrodę.
Wyborczy rok. Znowu raciborzanie (powiat i miasto) wybiorą nauczycieli na najważniejsze stołki.
powiatowi mają swoje własne przepisy na konkursy,osobliwie interpretują przepisy i zwykle są przekonani o własnej bezkarności i jedynie słusznych racjach.