Pani premier Ewa Kopacz nie chce, aby polskie dzieci „były grubaskami”, w związku z czym z początkiem roku szkolnego ze sklepików i stołówek szkolnych zniknęły „niezdrowe” produkty.
Jak zwykle, kiedy małpujemy przepisy unijne, nowe prawo miejscami zakrawa na absurd. Jedną z jego ofiar jest tradycyjna drożdżówka, której już się w sklepiku nie kupi, podobnie zresztą jak bułki ze zwykłą kiełbasą. Nasze władze widać uważają, że pełnoletnia uczennica szkoły średniej jest wystarczająco mądra by brać udział w wyborach, pić alkohol, nabyć bez recepty tabletkę zapobiegającą skutkom lekkomyślnego seksu, ale za to aż tak głupia, że mogłaby przychodzić do szkoły tylko po to, żeby żreć codziennie 10 bułek z kruszonką albo wypić wiadro kawy z cukrem.
Bożydar Nosacz
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
1 komentarz
Moim zdaniem bardzo dobrą rzecz pani premier nam pokazała. Masa dzieci ma nadwagę, nie jest to wyjątek a reguła. Należy się cieszyć, że rząd to zauważył i jednocześnie coś w tym kierunku robi. Jak im to wychodzi to odrębna kwestia, ale akurat szkoła, jako instytucja która w jakiś sposób kształtuje dzieci i młodzież powinna dbać też o zachowania prozdrowotne swoich podopiecznych aby w dorosłym życiu żyło im się lżej i zdrowiej.