Piątek, 26 kwietnia 2024

imieniny: Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

RSS

Dwaj duchowni rodem z Łubowic odeszli do Pana

03.12.2017 06:30 | 1 komentarz | red

Urodzili się blisko siebie co do miejsca i czasu, odeszli niemal w tym samym czasie, co jeszcze ich łączyło? Kapłaństwo. Polecamy artykuł księdza Jana Szywalskiego.

Dwaj duchowni rodem z Łubowic odeszli do Pana
Ksiądz Józef Gacka i ojciec Mikołaj (Rafał Wallach)
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Obydwaj urodzili się co do miejsca i czasu blisko siebie: Józef Gacka w Łubowicach 3 marca 1939 r., Rafał (Mikołaj to zakonne imię) Wallach 18 kwietnia 1938 r. w Ligocie Książęcej parafii Łubowice. Odeszli również z tego świata niemal w tym samym czasie, ks. Józef 16 listopada, a o. Mikołaj 18 listopada bieżącego roku. Co ich jeszcze łączyło? Kapłaństwo! – Choć pierwszy z nich był księdzem diecezjalnym, a drugi zakonnikiem – franciszkaninem. Obydwaj dożyli złotego jubileuszu swego kapłaństwa.

Ks. Józef Gacka

Ks. Józef Gacka święcenia kapłańskie otrzymał w Opolu w 1962 r. mając 23 lata. Był wikariuszem wpierw w Opolu w parafii Św. Piotra i Pawła, następnie przy kościele św. Mikołaja w Pyskowicach (1966 –1968), potem u św. Michała w Gliwicach (1968 –1972) oraz w Zabrzu Rokitnicy (1972–1974).

W 1974 r. opróżniło się probostwo w Kietrzu. Dotychczasowy duszpasterz tego miejsca, ks. Stefan Pieczka, został mianowany przez biskupa Franciszka Jopa proboszczem parafii Wniebowzięcia NMP w Raciborzu, która przeżywała trudny czas po odejściu ks. Jana Haide. Parafianie Kietrza żałowali wprawdzie odchodzącego ks. Pieczki, ale nowy, młody jego następca, ks. Józef Gacka szybko ujął ich serca. Dane mu było tu pozostać 36 lat!

Przeżył z mieszkańcami miasteczka wpierw trudne czasy socjalistyczne, a następnie kryzysowe lata 90–te, kiedy zamknięto główny zakład pracy w Kietrzu, fabrykę dywanów, co było powodem bezrobocia całej okolicy.

Ks. Józef miał pogodne i spokojne usposobienie i był na pewno dla parafian podporą duchową. Kapłani dekanatu także obdarzali go zaufaniem, skoro wybrali go wpierw wicedziekanem, a następnie dziekanem, którym był w latach 2000–2007. Ks. Biskup zaś uhonorował go w 2002 r. tytułem radcy duchownego

Potem przyszła choroba: doszło do tego, że musiano mu amputować nogę. Odtąd był przywiązany do wózka inwalidzkiego. Wiem, że ówczesny wikariusz ks. Zbigniew Cieśla bardzo się nim wtedy zajmował.

W końcu musiał jednak uznać, że trzeba odejść w stan spoczynku: w 2010 r., w wieku 71 lat, zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Opolu. Tam przeżył jeszcze siedem lat, czasami pojawiając się w Kietrzu. Tu przeżył w 2012 r. uroczyście swój złoty jubileusz kapłański.

Pogrzeb był imponującą manifestacją wdzięczności byłych parafian dla jego osoby; można było wyczuć, że był bliski ich sercu. Świątynia św. Tomasza nie mogła pomieścić wiernych, a obchód ofiarny dokoła ołtarza trwał i trwał.., aż organiście i orkiestrze zabrakło pieśni. Dwaj biskupi odprowadzali go na wieczny spoczynek: biskup Gerard Kusz z Gliwic ( był jego kursowym kolegą w seminarium) oraz biskup Rudolf Pierskała z Opola. W kazaniu biskup Kusz mówił o „błogosławionych, którzy pokój wprowadzają”, nawiązując do osoby zmarłego. Po raz pierwszy usłyszałem na pogrzebie, że śpiewano Te Deum, „Ciebie Boże wielbimy”, które zaintonował biskup Pierskała, by dziękować Bogu za piękne życie i owocne kapłaństwo.