Czwartek, 13 czerwca 2024

imieniny: Antoniego, Lucjana, Gracji

RSS

Cycate anioły i pani z brodą czyli rodzinka przed telewizorem

11.05.2014 18:22 | 14 komentarzy | web

W sobotni wieczór z telewizji można teraz wybierać głupią komedię, równie dobre mordobicie, albo różne „x-faktory”. Te nie byłyby nawet takie głupie, gdyby niektórzy prowadzący uparcie nie ścigali się kto błyśnie lepszym cytatem albo chamskim komentarzem.

Cycate anioły i pani z brodą czyli rodzinka przed telewizorem
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nie dziwota, że jak pojawiło się w programie wydarzenia na miarę europejską czyli finał konkursu „Eurowizji” to przed naszym mega wypasionym LCD zasiadła cała rodzina w wieku od 5 do 78 lat. Oczekiwania były różne. Najmłodsze szkraby miały cel, żeby jak najdłużej nie iść spać. Dziadek chciał zobaczyć cycate anioły ubijające masło, a babcia wciąż żyła rokiem 1974 kiedy wygrała ABBA z piosenką „Waterloo”. Faktu tego jakoś nie może zapomnieć, gdyż jej „Waterloo” z dziadkiem trwa znacznie dłużej niż to u Napoleona. No i zaczęło się.

- Co robi ta pani - pyta najmłodszy, pięcioletni widz płci żeńskiej?

- Cicho, pierze – warknął dziadek skupiony najwidoczniej na doznaniach artystycznych.

- A czy ona nie ma pralki? – szkrab nie daje za wygraną.

Na szczęście temat błyskotliwie zmieniła moja żona.

- Czy oni na łeb upadli? Chcą, żeby Polska kojarzyła się ludziom w Europie z cycatymi praczkami?

- Kochanie, skup się na muzyce a nie na tle scenicznym – próbowałem łagodzić obyczaje pojednawczym słowem.

- Ale to chyba właśnie taki był czyjś zamysł, żeby nie skupiać się na muzyce tylko cyckach – żona nie ustępuje.

- Przestańcie, dzieci tu są przecież – wykazała się rozsądkiem babcia.

Nastała chwila spokoju i skupienia na muzyce, choć babcia jednak dość często wykazywała się zdaniem odrębnym czyli, że Abbie to oni mogliby wszyscy buty czyścić. Małoletni w kwestii „Abby” głosu nie zabierali. Ale zabrali, kiedy na scenie pojawiła się Conchita Wurst z Austrii.

- Dlaczego ta pani ma brodę? – zainteresowała się pięciolatka.

- E tam, na pewno przyklejona, jak u dziadka jak udaje Mikołaja – profesjonalnie ocenił jej starszy o 2 lata braciszek.

- A wurst to przecież po niemiecku kiełbasa – przytomnie wzbogaciła dyskusję babcia.

- Sodoma i gomora, już wolę te nasze dziewoje, choć muzyka jakaś taka trochę kocia - zauważył dziadziuś.

- To ta pani jest Mikołajem? – dziecko żeńskie jednak nie dało się zignorować.

- Pieron wie czy to w ogóle jest chłop czy baba – dziadkowi wdzięki Conchity jakoś nie imponowały.

- Przestań już! - to moja żona do dziadka – Julciu, artyści czasem na scenie tak się dziwnie zachowują, mamusia ci to potem wytłumaczy, a teraz nie przeszkadzaj.

- A ja uważam, że dzieci nie powinny w ogóle oglądać takich programów – ostro wypaliła babcia.

- Takich, to znaczy jakich? – najwyraźniej moja żona poczuła się urażona zakwestionowaniem jej metod wychowawczych.

- No o tych wszystkich dziwactwach. Przecież to sodoma i gomora – babcia twardo broniła swej tezy.

I tak sobotnie spotkanie z muzyką nowoczesnej Europy przejdzie w naszej rodzinie do historii, jako pierwsze od niepamiętnych czasów wydarzenie, kiedy babcia zgodziła się z dziadkiem w jakiejś sprawie. Przy okazji, ale dopiero jak dzieci poszły się myć, rozgorzał spór toczony szeptem na temat: czy byliśmy świadkami misyjnego wydarzenia scenicznego czy raczej głupawego spektaklu obscenicznego. Jak zwykle zakończyła go babcia, tym razem dość filozoficzną wypowiedzią:

- Ja to już długo nie pożyję, ale szkoda mi tych dzieci…

(Protokolant)