Kolęda - dać w kopercie czy nie dać?
Nastał czas na domowe wizyty duszpasterskie. Dla wielu ksiądz chodzący "po kolędzie" to kłopot. Trzeba urwać się z pracy, posprzątać mieszkanie i w zrujnowanym przez święta budżecie znaleźć pieniądze na ofiarę. Dlatego z roku na rok w coraz mniejszej liczbie domów przyjmuje się księży po kolędzie.
Ankieta
zobacz wszystkieCzy zamierzasz przyjąć kolędę? Jeśli odmawiasz, to czym się kierujesz w swojej decyzji?
Ludzie albo nie otwierają wcale drzwi, albo co kulturalniejsi mówią ministrantom, że rezygnują z wizyty duszpasterza. Nurtują ich pytania ile dać, by ksiądz się nie obraził? Super Ekspres sprawdził, jakiej wysokości datki ofiarowują wierni na kolędzie. Zobacz tutaj, jakie datki ofiarowują wierni w twoim regionie.
Coraz więcej parafii zabrania księżom brania kopert z pieniędzmi podczas tradycyjnej kolędy. Taka zasada obowiązuje od kilku lat w diecezji opolskiej. W Małopolsce zakaz wydało już kilka parafii diecezji tarnowskiej i jedna krakowska. Wszystko po to, by kolęda nie była kojarzona z ofiarą, a ksiądz z osobą, która puka do naszych domów z wizją zarobku. Nawet tam, gdzie nie ma zakazów, proboszczowie czasem rezygnują z datków od wiernych. Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, do rzadkości należy jednak sytuacja, w której przychodzący po kolędzie ksiądz nie otrzymuje datku. 5-10 zł dają emeryci i bezrobotni na zasiłkach, 20-30 zł - zarabiający 1000-1800 zł, 50 zł - mający pensję rzędu 2000-2500 zł, datek powyżej 100 zł należy do rzadkości. To wieś, choć często brak tu pieniędzy, najwięcej ofiarowuje kapłanom chodzącym z duszpasterską wizytą. Na wsi wierni dają w "kopercie" nawet 200 złotych.
Należy jednak pamiętać, że nikt nikogo nie zmusza do składania ofiary przy okazji wizyty kolędowej. A jeśli już ofiarowuje pieniądze - że nie jest to opłata za wizytę, ale wyraz troski o wspólnotę parafialną. Często te ofiary przeznaczane są na remonty kościoła. Zdarza się też, że kopertę otrzymaną w jednym domu, ksiądz od razu zostawia w drugim, gdzie mieszka uboga rodzina.
Emocje wiernych budzi nie tylko koperta, ale też to, o co pytają księża podczas kolędy. - Jeśli duchowny przychodzi do mojego domu i wypytuje mnie o wykształcenie, zakład pracy, to czy jesteśmy po ślubie, itd., to mam wrażenie, że odwiedził mnie ktoś z urzędu statystycznego - czytamy na forum internetowym, poświęconym kolędzie. Miejmy jednak na uwadze, że wiele zależy od osobowości księdza i tego, czy potrafi nawiązać bezpośredni kontakt z parafianami. Te pytania są ważne, bo pomagają zorientować się duszpasterzowi, jakich ma wiernych. Jednak zależy, w jaki sposób je zadaje. Księża bronią się, że przy takiej liczbie domów, które muszą odwiedzić, szczególnie w miastach, nie zawsze jest czas na nawiązanie serdecznych stosunków.
Korzeni wizyt duszpasterskich, zwanych kolędą, trzeba szukać w zwyczajach związanych z uroczystością Objawienia Pańskiego (Trzech Króli, 6 stycznia). Od tej uroczystości (na ogół wcześniej, żeby zdążyć przed np. feriami, kiedy rodziny wyjeżdżają) do 2 lutego (święto Matki Bożej Gromnicznej) księża odwiedzają parafian w domach. Katolicy w tym czasie na swoich drzwiach piszą kredą litery K+M+B z aktualnym rokiem, które błędnie interpretowane są jako imiona trzech Mędrców (Kacpra, Melchiora i Baltazara). Tak naprawdę te litery oznaczają skrót powiedzenia "Christus mansionem benedicat" (Niech Chrystus błogosławi mieszkanie). Kościół zaleca, by przygotowanie do kolędy było duchowe (modlitwa, msza), na stole położony był biały obrus, znajdował się krzyż, zapalone dwie świece i woda święcona.