Kieca: Festiwal iluzji moich kontrkandydatów trwa w najlepsze [WYWIAD]
Z urzędującym prezydentem Wodzisławia Śląskiego Mieczysławem Kiecą rozmawiamy o podsumowaniu kadencji, procesach w trybie wyborczym, rozwiązaniu problemów ze spięciem budżetu oraz ocenie trwającej kampanii wyborczej.
Kieca: Festiwal iluzji moich kontrkandydatów trwa w najlepsze [WYWIAD]
Szymon Kamczyk. Zacznijmy od podsumowania kadencji. Co uważa pan subiektywnie za największy sukces tej kadencji?
Mieczysław Kieca. Mimo wielu trudności, to jest kadencja sukcesu. Nie da się tu jednak wskazać jednego największego działania. Wśród najważniejszych na pewno musimy wymienić ściągnięcie do Wodzisławia olbrzymiego inwestora, a co za tym idzie olbrzymiego zakładu pracy, modernizację Ośrodka Rekreacyjnego Balaton, remont naszej zabytkowej perły – Pałacu Dietrichsteinów, rewitalizację historycznego dworca kolejowego i bardzo duży sukces wodzisławskiej oświaty, którą obecnie stawia się za przykład w kraju. To tak na szybko. Nie sposób tu wybrać jednak jednego, wiodącego działania.
Kadencja też była długa…
Z jednej strony tak, ale z drugiej była też skrócona o okresy pandemii i wojny w Ukrainie. To zabrało wiele czasu tej kadencji na normalną pracę. Tak naprawdę to wycięte ponad dwa lata, w trakcie których musieliśmy działać zupełnie inaczej.
A czy widzi pan w takim razie jakieś porażki tej kadencji?
Nie traktuję tego w kategorii porażki, a raczej w kategorii tzw. rzeczy niepotrzebnych. Taką rzeczą niepotrzebną dla całej naszej miejskiej wspólnoty była i jest sytuacja konfliktu związanego z organem stanowiącym, czyli radą miejską. Czy dałoby się temu zapobiec? Dzisiaj stanowczo widzę, że nie, bo zależne jest to od charakterów osób, w przypadku których deklaracje mają się nijak do czynów. Druga niepotrzebna sytuacja, która wydarzyła się w tej kadencji, była związana z błędem ludzkim – utratą szansy na aplikowanie o środki z Polskiego Ładu we wcześniejszych rozdaniach. Ale tę sytuację przekuliśmy w sukces. Kwotę, której ta sytuacja dotyczyła, czyli 30 mln zł, pozyskaliśmy z Polskiego Ładu na duże zadanie, czyli inwestycje drogowe w dzielnicach miasta. Podsumowując: dwie rzeczy niepotrzebne, z których jedna została odwrócona i naprawiona. Natomiast w odniesieniu do tego najpierw wskazanego przypadku to wyborcy będą podejmować najważniejsze decyzje już 7 kwietnia.
Pojawiają się sugestie, że nastąpił przesyt wizualizacji różnych inwestycji przed wyborami. Co pan na to?
Uważam tego typu opinie za zupełnie chybione. Wizualizacja jest normalną częścią pracy projektowej. Każdy, kto w życiu realizował jakiś projekt, wie, że element graficznej wizualizacji też wchodzi w zakres pracy projektowej. Po drugie nie jest to nowość w moim wydaniu. Od lat w swojej codziennej pracy prezentowałem wizualizacje i graficzne plansze obrazujące, co chcemy zrobić. Pałac przed modernizacją miał wizualizację, Balaton miał wizualizację, dworzec kolejowy także. Przy planach związanych z rozwojem mieszkalnictwa również pokazywaliśmy, jak miałyby wyglądać mieszkania. Większość z w ten sposób ukazanych projektów przekuwamy w czyny. I tak, nie wyobrażam sobie przekazywać naszym mieszkańcom, że chcę coś zrobić, nawet tego nie pokazując. W mojej pracy to standard, który się sprawdza: jest koncepcja, jest projekt, jest konkretna realizacja. Odnosząc to do dzisiejszej kampanii moich kontrkandydatów, uważam, że zobaczyć możemy brak merytoryki, brak wizualizacji i konkretnych projektów. Z jakiejkolwiek strony.
Co z tegorocznym budżetem, czy inwestycje będą mogły być realizowane, a tymczasem co z wypłatami dla urzędników?
Należy pamiętać, że okres finansowania większości zaprezentowanych przeze mnie inwestycji rozłoży się na lata 2025-2027, czyli lata tej perspektywy unijnej. W tym roku zatem nie będziemy ponosić na te cele wydatków budżetowych. Co do kwestii wynagrodzeń i spinania pod tym kątem budżetu urzędu i jednostek, uważam, że powinna być to kwestia rozstrzygana przez nową radę, bo to właśnie ta rada będzie decydowała o budżetach w następnych pięciu latach. Dlatego też na razie w ogóle nie poruszaliśmy tematu wolnych środków. Mocno wierzę jednak, że uda się wypracować tutaj wraz z radnymi odpowiednie rozwiązania.
Pozostając nieco w tym temacie, bo odpowiedź może wiązać się z poprzednim pytaniem, chciałem zapytać też, czy jest jakiś problem czy kwestia, którą trzeba będzie niezwłocznie podjąć i rozwiązać po wyborach?
Myślę, że nie istnieje żadna sytuacja kryzysowa, która wymagałaby natychmiastowych działań. Uważam jednak, że już z nową radą, jeśli będzie mi dane dalej pełnić funkcję prezydenta, będziemy musieli sukcesywnie wypracowywać rozwiązania dla finansowania poszczególnych sfer, jak sfery sportu, edukacji czy kultury, czego nie było w tej kadencji. Mogę potwierdzić, że startuję na moją ostatnią kadencję, czy przepisy o dwukadencyjności pozostaną niezmienione, czy też będą zmodyfikowane. Dlatego wierzę też, że nowa rada miasta stanie się pewnego rodzaju akademią samorządową, z której w przyszłości wyłonią się liderzy, a może też przyszły prezydent. Jestem otwarty na współpracę i pozostawienie za sobą zadr, choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie mają takiego podejścia.
Ile osób pozwał pan w ostatnim czasie w trybie wyborczym i za co, bo wiem, że część zarzutów dotyczyła opinii, które pojawiły się w wywiadzie w naszej gazecie?
Korzystam z możliwości obrony, bo od lat pojawia się wobec mojej osoby zjawisko niekonstruktywnej krytyki, a krytykanctwa i hejtu, często na zasadzie „obrzućmy go błotem, a może coś się przylepi”. Dlatego też postanowiłem dochodzić swoich praw na drodze sądowej w dwóch sprawach, choć także nie jest to doskonały system. Chciałem też poznać orzecznictwo w zakresie ustalenia, czy prezentowane materiały mają charakter wyborczy. Sąd to potwierdził, jednak w przypadku treści, które pojawiły się w wywiadzie z przewodniczącym rady Dezyderiuszem Szwagrzakiem, sąd oddalił wniosek o wydanie orzeczenia, przyjmując stanowisko, że są to prywatne opinie pana przewodniczącego. Pozostajemy więc w sferze opinii – więc nawet jeśli ja w oparciu o moje i moich pracowników doświadczenia ze współpracy z panem przewodniczącym mam o nim bardzo negatywną opinię, on ma zapewne taką opinię o mnie, to jest to nasze prywatne zdanie, do którego mamy prawo. Podobnie w sprawie przeciwko radnemu Łukaszowi Chrząszczowi, gdzie również stwierdzono, iż była to prywatna opinia.
Czy pana zdaniem ostatnie dni kampanii będą brutalne i trudne, czy przebiegną spokojnie?
Patrząc na to, co działo się do tej pory, nie łudzę się, że może być spokojnie. Widzimy na każdym kroku kampanię „antyKieca”, przy braku merytoryki i przede wszystkim tego, czym powinna charakteryzować się kampania wyborcza do samorządu – spotkań z mieszkańcami, dyskusji, rozmów i prezentacji konkretnych projektów, choćby w formie konwencji wyborczych lub debat, jak ma to miejsce w sąsiednich samorządach. Ja wychodzę do ludzi, jestem na spotkaniach, rozmawiam – także w przypadku wydarzeń miejskich, z racji pełnienia funkcji, ale odpowiadam też na pytania online. Mam jednak wrażenie, że ta kampania to festiwal iluzji moich kontrkandydatów, nawet patrząc na banery wyborcze z wyretuszowanymi zdjęciami, zupełnie nieadekwatnymi do rzeczywistości. W samorządzie chodzi przecież o autentyczność, a w mojej opinii tego tu brakuje. Ja też jestem wyborcą i chcę podejmować decyzje świadomie, na podstawie oceny merytorycznych działań kandydatów.
Ludzie:
Mieczysław Kieca
Prezydent Wodzisławia Śl.
Komentarze
50 komentarzy
Owszem Szymczak już był, podobnie jak wielu innych kandytatów, którzy niegdyś stali u boku Kiecy i wierzyli, że ten człowiek coś realnie może zdziałać. Rzeczywistość na przestrzeni lat pokazała, że drogi się rozminęły. Bawi mnie takie wypominanie dla wypominania. Ludzie po prostu dojrzewają do zmian, nie akceptują nieudolności obecnej władzy i chcą po prostu lepiej żyć. Dlatego startują w wyborach żeby zmienić otaczającą rzeczywistość. Szymczak jeśli dobierze sobie radnych do współpracy może zacząć realnie zmieniać Wodzisław. Miasto potrzebuje dziś milowego kroku i powiewu świeżości gdyż obecnie zatrute jest manipulacjami Kiecy. Wybór jest prosty Kieca daje tylko dalszą stagnację natomiast Szatyło, Szymczak, Szwagrzak, Piwoński gwarantują zmiany na lepsze.
A Szymczak był nie tak dawno zastępcą Kiecy. W tamtym czasie budowano RPR. To, ile to "cudo" kosztowało, to ich wspólna zasługa
Przecież teren, na kt. Eko-Okna wybudowały ten zakład powstał na terenie należącym poprzednio do Archidiecezji Katowickiej. Nie był to teren miejski. Ciekawe, którędy kierowany będzie transport z tego zakładu.
Kieca, udowodnij, że powstanie zakładu Eko-Okien w Wodzisławiu Śląskim to jest choć trochę twoja zasługa. Bo nigdzie takiej informacji nie mogę znaleźć.
@~bono1 (5.173. * .229) zauważ, że wszystkie komitety mają bliźniaczo podobne iluzje. Dziwi mnie nastomiast brak działań Kiecy co do budowy obwodnicy. Chyba zamiótł temat pod dywan po 18 latach nieudolności w tym temacie. Przypomnij sobie start Kiecy i tego w jakiej pozycji był Rybnik czy Racibórz z obwodnicami. Może się mylę, ale w 2006 roku wszystkie w/w gminy ich nie miały. Minęły lata i Wodzisław jest w czarnej dup.. Tymczasem inni już kończą.
Czy chcesz czy nie to wystarczający argument do zmiany prezydenta. Kiedy spojrzysz na sprawy budżetowe, to już wiadomo, że wesoło nie jest w miejskiej kasie. Jedną z przyczyn jest budowanie "pomników". Daleko nie trzeba szukać lata temu oddany dworzec kolejowy do użytku do dziś w zasadzie nie zagospodarowany a utrzymywać trzeba ;-)
I teraz rzuć okiem na "iluzje" - tylko wodzisław 2.0 proponuje coś realnego do realizacji, co przedłoży się na oszczędności albo jak wolisz zwiększy przychody. Cała reszta kandydatów mam wrażenie, że liczy aż manna z nieba spadnie. I jeśli ktoś chce zmian w mieście, które będą krokiem milowym to powinien głosować na ekipę z Wodzisławia 2.0 i Szymczaka bo tylko to zestawienie daje największą gwarancję, że miasto nie pozostanie w miejscu.
Zgadza się festiwal obietnic z 2.0 to festiwal iluzji
cóż festiwal iluzji to jest festiwal obietnic, w tym ktoś od 2006 roku ma mistrza ale nie fotografii.