Wtorek, 30 kwietnia 2024

imieniny: Katarzyny, Mariana, Lilii

RSS

Inspektor Świąteczny nie wystawi mandatu [FELIETON]

30.12.2023 15:56 | 1 komentarz | juk

Dlatego ja wolę dbać o wnętrze, o to, co czyni duszę lżejszą (mimo że nie zawsze mi to dobrze wychodzi). I nie mówię tu o spowiedzi. Chociaż niektórzy preferują tę formę oczyszczenia - pisze w swoim felietonie pn. "Inspektor Świąteczny nie wystawi mandatu" Barbara Musiałek.

Inspektor Świąteczny nie wystawi mandatu [FELIETON]
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na żorskim rynku pięknie prezentuje się ustrojona w świetliste łańcuchy choinka. W parze z bogatym programem Jarmarku Świątecznego bożenarodzeniowe drzewko wypełnia miasto atmosferą radości i oczekiwania na najważniejsze dni roku, który dobiega końca. W powietrzu unosi się nadzieja, że nadejdzie lepszy czas, bo znów można zacząć coś od nowa – w styczniu wyzerujemy stare przewinienia i podejmiemy nowe postanowienia.

Nie dla wszystkich ten czas jest szczęśliwy. Nie dla tych zwłaszcza, których opuścił na zawsze ktoś bliski. Nie dla tych, którzy zamiast fajerwerków słyszą wystrzały z karabinów, ze świadomością, że każdy dzień może być ostatnim. I nie dla tych, którzy otrzymali powalającą na kolana lekarską diagnozę.

Myśląc o tym, każdego roku, przewartościowuję swoje przedświąteczne decyzje. Na przykład taką, żeby zimą okna myć tylko od wewnątrz. Wiem, że dla niektórych osób brzmi to jak herezja. Ale czy szyby zawsze trzeba myć z obydwóch stron? Co stanie się, jeśli tym razem umyję tylko z jednej? Czy Inspektor Świąteczny wystawi mi mandat? 

Lepiej wewnątrz czy na zewnątrz?

Przez okno można wiele zobaczyć, również to, czego się widzieć nie chciało. Czasem lepiej więc, kiedy jest niewyraźnie, gdy nie zna się wszystkich plotek. Zauważyłam, że jeśli patrzy się na świat przez szybę czystą tylko od środka, wydaje się on  łagodniejszy, bardziej wyrozumiały i skłonny do ustępstw.

Z drugiej strony – nie lubimy, gdy wścibskie oko zagląda nam do mieszkania, więc tym lepiej, jeśli z zewnątrz nie będzie idealnie. Od środka widać wszystko, co trzeba – i to mi wystarczy. Sprawdziłam, ostatnio siedemnastego grudnia, oglądając przez okno przejazd kolumny Świątecznych Samochodów – było pięknie i fascynująco. O szybach w ogóle wtedy nie myślałam.

Czasem to, co wydobywa się ze środka, jest mniej czyste niż to, co pokazane na zewnątrz. Doświadczyłam takiej sytuacji niedawno, podczas pierwszego „ataku zimy” – słuchając złośliwych komentarzy pewnej osoby, kiedy próbowałam wydostać auto spod góry śniegu. Z powodu choroby przez tydzień nie wychodziłam z domu, więc na dachu było naprawdę dużo „białego puchu”. Wypowiedź przechodnia, pogardliwie patrzącego na moje poczynania, jakbym dopuściła się jakiegoś zaniedbania, przypominała obrzucenie błotem, a on sam wyglądał na kogoś,  kto ma szyby czyste tylko z zewnątrz. Dlatego ja wolę dbać o wnętrze, o to, co czyni duszę lżejszą (mimo że nie zawsze mi to dobrze wychodzi). I nie mówię tu o spowiedzi. Chociaż niektórzy preferują tę formę oczyszczenia. Szanuję każdy sposób. Ja mam swój.

Na pierwszym miejscu to, co ważne 

Niekiedy trzeba też zwyczajnie odpuścić. I wcale nie chodzi o zaniżanie standardów życia, czystości, czegokolwiek. Po prostu ważniejsze są inne sprawy: zdrowie, relacje, odpoczynek. Liczą się priorytety: czas dla bliskich, na pracę, swoje pasje. Sami narzucamy sobie niepotrzebne normy, a potem boimy się, co inni powiedzą, jeśli nie wykonamy wszystkiego jak należy. Spychamy przy tym swoje potrzeby na dalszy plan. Konieczny jest jednak taki moment, w którym zajrzymy do swojego wnętrza i zapytamy siebie, czego nam na święta tak naprawdę potrzeba. I wyjdzie na to, że czystych okien najmniej. Jeśli tego nie zrobimy, organizm upomni się o swoje, wysyłając w tym celu najpotężniejszy oręż – chorobę.

Bo katowanie siebie niczego nie zmienia. Wpływa tylko na to, że zamiast wypoczęci, jesteśmy skatowani. Z powodu narzuconych sobie rygorów. Cudownie jest mieć okna czyste z obu stron, być pięknym wewnątrz i na zewnątrz. Jak to komuś wychodzi przez długi czas bez przypłacania ideału zdrowiem, to serdecznie gratuluję. 

Więcej dobra w środku

Tradycje, również te związane z przygotowaniami do świąt, nie są po to, by je kultywować za wszelką cenę. Zwyczaje mają służyć nam, a nie my im. Warto też zastanowić się nad tym, jak wiele mają wspólnego z duchowością i z obchodzeniem urodzin Boga. Czy nam w tym pomagają, czy przeszkadzają?

Czy wigilijnych potraw zawsze musi być dwanaście? Może zamiast szykować taką ilość jedzenia w pocie czoła, lepiej skierować do bliskich osób dwanaście miłych słów? Obficiej zapełnić wolne miejsca w sercu niż na stole? Bywa przecież tak, że impreza się nie uda mimo doskonałej scenografii,  bo to, co w środku jest niedopracowane.

Miłości, zdrowia, radości i spokoju nigdy nie jest za dużo. To dobra delikatne i ulotne. Niech nas wszystkich wypełniają więc po brzegi. 


Barbara Musiałek – autorka tekstów poetyckich, dziennikarskich oraz scenariuszy teatralnych. Zawodowo związana z Klubem Miejskiego Ośrodka Kultury REBUS w Żorach, gdzie prowadzi spotkania Koła Poetów „Wena” – uczestniczą w nich zarówno lokalni autorzy wierszy, jak i twórcy z innych miejscowości regionu śląskiego. Kieruje też amatorskimi grupami teatralnymi: „Apteczką” oraz „e-S-ką”. Pisze i reżyseruje sztuki wystawiane przez te zespoły. Jej wiersze i artykuły ukazują się w rocznikach „Kalendarza Żorskiego”. Tworząc poezję, często inspiruje się współczesnymi dziełami malarskimi (a czasem bywa na odwrót – że jej słowa stają się impulsem do czyjejś twórczości); dlatego ma na swoim koncie kilka wspólnych, poetycko-malarskich, wystaw będących pokłosiem artystycznej współpracy z autorkami obrazów.