Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Piotr Masłowski mówi, że senator nie musi być leniwy. Czy spotkamy go przy kołoczu na dożynkach?

18.08.2023 17:30 | 8 komentarzy | żet, PF

Kandydat opozycji w wyborach do senatu zastanawia się, co Polska może zrobić dla Śląska. To właśnie ta myśl spina jego program wyborczy. 18 sierpnia zorganizował w Rybniku konferencję prasową. Skorzystaliśmy z okazji, aby zadać mu kilka pytań.

Piotr Masłowski mówi, że senator nie musi być leniwy. Czy spotkamy go przy kołoczu na dożynkach?
Kandydat opozycji na senatora w okręgu 73. zorganizował konferencję prasową, podczas której zaprezentował swój program zatytułowany "Co Polska może zrobić dla Śląska".  Towarzyszyła mu Iwona Kalita, liderka Polski 2050 Szymona Hołowni w Jastrzębiu-Zdroju.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Mówi pan o programie "Co zrobi Polska dla Śląska". To pięknie brzmi, jednak praktyka parlamentarna pokazuje, że rola Senatu jest stosunkowo niewielka. Jeśli większość w Senacie stoi w opozycji do rządu, to finalnie działanie senackiej większości sprowadza się do prób blokowania inicjatyw legislacyjnych rządu (tak było w ostatnich latach). Jeśli większość w Senacie popiera rząd, wówczas rola Senatu polega na głosowaniu za tym, co proponuje rząd. Jak zamierza się pan w tym odnaleźć?

- Jeżeli by się okazało, że powstanie rząd Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji, a Senat będzie w rękach dzisiejszej opozycji to ta rola Senatu, czyli opóźnianie pewnych rozwiązań czy zachęcanie ludzi do protestów społecznych będzie rosła. Druga rzecz jest taka, że senator nie musi być leniwy. Senator dysponuje biurem. Dysponuje środkami finansowymi, które pozwalają inicjować różnego rodzaju działania. Senatorowi jest nawet łatwiej niż organizacji pozarządowej i takiej roli upatruję - bycia inicjatorem różnego rodzaju rozwiązań czy tematów związanych ze sprawami Rybnika, powiatu rybnickiego i powiatu mikołowskiego.

- Od kilku miesięcy jest pan aktywny na Tik Toku. Czy myśli pan, że to skuteczniejsza metoda pozyskiwania wyborców niż tradycyjna kampania wyborcza?

- Myślę, że nie. Tik Tok jest narzędziem, które jest obserwowane nie lokalnie, ale globalnie. Jednak jeśli poważnie traktujemy młodzież (mam 16-letnią córkę i dorosłego syna) to trzeba posługiwać się językiem młodzieży i docierać do nich kanałami, które oni wykorzystują. Nawet jak popatrzymy na ten główny spór partyjny pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim, to badania pokazują, że dla młodzieży zarówno jeden, jak i drugi to jest starszy pan. Jeśli chcemy odmienić politykę, to powinniśmy być bardziej otwarci na potrzeby młodzieży. Sukces Konfederacji (tzn. ich dotychczasowe poparcie w sondażach, zobaczymy jak to wyjdzie ostatecznie w wyborach) wynika z tego, że oni jako pierwsi zdecydowali się na dostosowanie komunikatu do najmłodszej grupy odbiorców.

- A propos tradycyjnych kampanii. Wkrótce rozpoczyna się "sezon dożynkowy". Czy pana też zobaczymy w bryczkach ze starostami i przy kołoczu?

- Wybieram się na dożynki do Gaszowic. Na chwilę obecną, to są chyba jedyne dożynki, które mam wpisane w kalendarz. Generalnie bardziej celuję w imprezy, gdzie są młodzi ludzie, gdzie są ludzie z dziećmi. Dlatego byłem w Zameczku w Czernicy na imprezie boho, byłem na obserwowaniu gwiazd w Mikołowie. Zależy mi, żeby pokazać, że tych bardzo różnych rzeczy na naszym terenie dzieje się sporo. Te stare nawyki, głębokie koleiny, że zawsze kandydaci jadą tu, tam i siam, ja będę próbował burzyć i pojawiał się na mniej oczywistych imprezach i na mniej oczywistych wydarzeniach niż to miało miejsce dotychczas.

- Przyjdzie panu walczyć o głosy wyborców w regionie, gdzie górnictwo to wciąż nie tylko kwestia tradycyji, ale też podstawa bytu wielu rodzin. Szymon Hołownia mówi o zielonej i sprawiedliwej transformacji energetyki, tymczasem globalnie produkcja węgla wzrasta, a w sytuacji kryzysowej to właśnie zasobność tego surowca okazała się niezbędna dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w Polsce.

- To jest pytanie z tezą i jest nieprawdziwe. Od ponad roku odpowiadam w urzędzie miasta za sprawy związane ze zmianami klimatu, gospodarką komunalną, ekologią i wodociągami. Dlatego intensywnie się dokształcam. Nigdy nie było tak niskiej sprzedaży węgla jak teraz, co pokazuje, że nawet jeśli rząd nie podejmie tej decyzji, to mieszkańcy już ją sami podejmują - sami odchodzą w stronę pomp ciepła, sami odchodzą w stronę ogrzewania gazem ze względu na to, że to jest ogrzewanie łatwiejsze w użytkowaniu, a bardzo często też tańsze. To nie o to chodzi, żeby robić krzywdę górnikom, tylko żeby wypracować sensowny plan wyjścia z tej sytuacji. Moje wyobrażenie jest takie, że ci, którzy pracują w górnictwie, są w stanie w tym górnictwie dopracować do emerytury. Górnik, żeby móc iść na emeryturę musi przepracować 23 lata na dole. Moi niektórzy koledzy z podstawówki są już na emeryturach, mając 46 lat. To są relatywnie młodzi ludzie. My musimy bardziej myśleć o inwestycjach. Bardzo trudnym zagadnieniem jest to, co jest w tym pytaniu zawarte, to jest sklejenie Śląska i górnictwa. To jest nie do końca prawdziwe, bo ja się wychowałem na tej ziemi. Ze strony mamy ta rodzina tu jest wielopokoleniowa. To ludzie związani z Niewiadomiem, którzy nie byli związani z górnictwem. My się uczymy tej historii od czasów górnictwa, tak jakby wcześniej ludzie tu nie oferowali usług, nie tworzyli lokalnej kultury. Myślę, że to też jest do odczarowania. Do górników żywię szacunek. Myślę, że bez mądrego zagospodarowania opowieści o górnictwie to się nie może udać, bo oni się będą wściekać i będą się buntować przeciwko temu.


Ludzie: