Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Gdy jeździmy, dzieje się sporo. Nawet zwierzyna wychodzi z lasu - rozmowa z Kabaretem Smile [ZDJĘCIA]

12.06.2021 09:15 | 0 komentarzy | AgaKa

Ile 'kosztowała' ich zwykła kawa i dlaczego musieli po niej rozebrać połowę busa? Kto wywabia zwierzynę z lasu, gdy wsiada za kółko? Dlaczego na ich występ przyjechała straż pożarna? O tym i wielu innych 'smaczkach' z trasy opowiedzieli Michał Kincel, Andrzej Mierzejewski oraz Paweł Szwajgier z Kabaretu Smile.

Gdy jeździmy, dzieje się sporo. Nawet zwierzyna wychodzi z lasu - rozmowa z Kabaretem Smile [ZDJĘCIA]
Kabaret Smile wystąpił w Wodzisławskim Centrum Kultury. Przed występem rozmawialiśmy z chłopakami, którzy opowiedzieli kilka historii z życia w trasie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

A co z wpadkami przed występem albo już w jego trakcie? Bo i takie historie was nie omijały.

MK: - Zapalenie papierosa na stadionie w Gliwicach, tak, że zjechało się kilka straży pożarnych.

PS: - Taaaak. Nowy stadion Piasta Gliwice, dopiero co oddany. Graliśmy na otwarciu. To było akurat w skeczu, w którym zapalałem papierosa na scenie.

AM: - Gramy i nagle słyszymy 'oooo...kurczę'.

MK: - Plusem tej sytuacji było to, że na widowni siedział prezydent Gliwic i chyba dzięki temu nie zapłaciliśmy żadnej dotkliwej kary. Był zakaz, o czym my nie wiedzieliśmy. Czujniki były bardzo czułe. Jak się potem okazało - za czułe, bo łapały nawet dezodorant.

AM: - Jeszcze jedna sytuacja miała miejsce w Mrągowie, gdzie podczas grania skeczu z Merlinem i Bożenką, padł mi mikroport, a to szło na żywo w telewizji.

MK: - Obserwowałem to z tyłu i mówię facetowi od mikrofonów, że nie działa mu mikrofon. On mówi, że przecież go słychać. Mówię tak, bo mówi do mikrofonu Pawła. Ten nadal nie wierzył. Mówi, ale jak to? Tłumaczę mu, że ma twarzy przy mikrofonie Pawła i mówi do niego. Akustyk do końca nie wierzył, że to się dzieje, bo chłopaki zagrali to tak, jak to miało być. Dopiero gdy poszła informacja z wozu, że mikrofon nie działa to zaczęły się jaja. Trwało to dwie minuty, może trzy, ale dla nich na scenie były to pewnie najdłuższe minuty w życiu. 

AM: - Odrobina adrenaliny była. Wydarzyło się i myślę sobie... Boże... my to prowadzimy. To leci na żywo w telewizji... Zaraz musimy wchodzić z czymś innym... Co my z czasem zrobimy?... No trudno.