Poniedziałek, 17 czerwca 2024

imieniny: Laury, Alberta, Marcjana

RSS

21.08.2018 07:00 | 8 komentarzy | acz

Gdyby siedemnastoletnia Alicja nie podeszła do Adriana P. pod klubem w centrum Rybnika, prawdopodobnie dziś by żyła. Swojego zabójcy nie znała, a jedynie kojarzyła z widzenia. Dotarliśmy do nowych, nieznanych dotąd faktów z tragicznej lutowej nocy.

Tak wyglądała ostatnia noc Alicji
Alicja F. prawdopodobnie by żyła, gdyby po godzinie 4.00 wróciła z dwoma koleżankami autobusem do domu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Makabryczne odkrycie

Kilka godzin później, około godziny 9.45 jeden z właścicieli garaży przy ulicy Łokietka przyjechał tu swoim samochodem, aby dokonać drobnej naprawy. Mężczyzna zajmował ostatni garaż w ciągu budynków. Za boczną ścianą budynku znajdował się przygotowany wykop, w związku z planowaną rozbudową. Mężczyzna zaczął naprawiać samochód. Około godziny 10.15 zadzwonił do niego kolega. Właściciel garażu rozmawiając przez telefon wyszedł przed garaż. Podczas rozmowy w wykopie zauważył brodzik, który wcześniej leżał w pobliżu garaży. Gdy go podniósł zobaczył zwłoki młodej kobiety. O godzinie 10.25 dyspozytor 112 powiadomił rybnicką policję i pogotowie. Na miejsce zjeżdżały kolejne patrole. Policjanci początkowo nie wiedzieli kim jest martwa dziewczyna. Nie było przy niej dokumentów ani torebki. Rozpoczęto przeszukiwania pobliskiej okolicy. Około godziny 17.00 w rejonie nasypu kolejowego przy ulicy Żorskiej znaleziono spaloną torebkę koloru brązowego. W środku znaleziono spalony telefon Xiaomi, kartę SD oraz kolczyk do pępka. Z całej torebki ocalał jedynie pasek służący do przewieszania torebki przez ramię. Taki sam jak na monitoringu z pasażu.

Ktoś ubrał zwłoki

Ciało kobiety było mocno zmasakrowane. Nastolatka miała złamaną żuchwę, rany szarpane w okolicy ciemieniowej, naderwane małżowiny uszne, złamaną kość gnykową, liczne sińce, krwiaki i otarcia. Otarcia znajdowały się między innymi na pośladkach i w okolicy pachwinowej. Śledczy nabrali podejrzeń czy nastolatka nie została zgwałcona. Mogły na to wskazywać rozerwane spodnie, zsunięty i zdekompletowany stanik, bielizna przełożona tylko przez jedną nogę oraz brudne od spodu skarpetki, mimo iż w momencie odnalezienia nastolatka miała ubrane buty. Śledczy nie mieli wątpliwości, że zabójca po mordzie ubrał swoją ofiarę. Po wszystkim przeniósł ciało do wykopu i przysypał ziemią. Tej nocy panował przymrozek i ziemia była zmarznięta. Morderca zbierał więc ziemię i liście na pobliskiej skarpie i przenosił je do wykopu. Ciało przykrył deską i brodzikiem.

Brud na butach

4 lutego o godzinie 11.00 policja zatrzymała Adriana P. Mężczyzna od jakiegoś czasu mieszkał u matki, w mieszkaniu przy ulicy Słonecznej. Rankiem po morderstwie pojawił się w domu około godziny 8.00. Matka zeznała, że był pijany, ale komunikatywny. Przygotował sobie śniadanie i poszedł spać. Wcześniej nastawił pranie. Do pralki wrzucił całą swoją odzież łącznie z butami. Kiedy spał, matka rozwiesiła pranie. Policjanci przy zatrzymaniu zabezpieczyli odzież Adriana P. Wkrótce okazało się, że pralka nie doprała z bluzy i butów ziemi z nasypu przy Łokietka i plamki krwi Alicji. W mieszkaniu policja znalazła również pistolet gazowy Bruni Police kaliber 8 mm, na który wymagane jest pozwolenie.