Wtorek, 28 maja 2024

imieniny: Augustyna, Jaromira, Wilhelma

RSS

Ten plac zabaw jest dla dzieci niebezpieczny – uważa rodzic

22.06.2018 13:01 | 4 komentarze | art

Prawie rok temu w parku miejskim zmodernizowano istniejący tam plac zabaw. Rodzic, który zadzwonił do naszej redakcji przekonuje jednak, że obiekt jest niebezpieczny dla dzieci. I opisuje sytuację, której był świadkiem w kwietniu tego roku.

Ten plac zabaw jest dla dzieci niebezpieczny – uważa rodzic
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Dziecku noga utknęław trampolinie

To nie koniec listy uwag. Najpoważniejszy zarzut dotyczy trampoliny. Niektóre jej elementy są zniszczone, przez co w trampolinie są dziury, w które łatwo może wpaść stopa małego dziecka. Skutkiem może być uraz kończyny. - Na początku kwietnia byłem świadkiem, jak jednemu dziecku noga wpadła w wyrwę podczas zabawy na trampolinie. Pomagałem temu dziecku wydostać nogę. Matka była bardzo zdenerwowana, dziecko płakało, uskarżało się na ból nóżki. Nie wiem jak się to zakończyło, bo mama dziecko poszła z nim szybko do samochodu – mówi pan Janusz. Jak dodaje, już w listopadzie ubiegłego roku, na zebraniu mieszkańców dzielnicy z prezydentem, zwracał uwagę, że trampolina jest dziurawa, a przez to niebezpieczna. Nic z tego nie wynikło.

Prezydent wypłaci odszkodowanie...

– Prezydenta Kiecę spotkałem w parku pod koniec kwietnia. Przypomniałem, że trampolina jest niebezpieczna, że już co najmniej jedno dziecko doznało na niej krzywdy. Zapytałem co ma zrobić rodzic, jak jego dziecko dozna tu uszczerbku na zdrowiu? Prezydent odpowiedział, że mam wtedy przyjść do urzędu, a on wypłaci odszkodowanie. Jak można tak do sprawy podchodzić? Przecież tu chodzi o bezpieczeństwo dzieci – nie kryje zdenerwowania nasz rozmówca.

Są i kolejne mankamenty. Jedna zabawka jest zniszczona i nie może doczekać się naprawy. Podobnie jak jedno przęsło otaczającego plac płotu. - Ja mam wrażenie, że ten plac został tak zrobiony, żeby dobrze wyglądał na otwarciu, żeby prezydent mógł sobie przy nim zdjęcia porobić. A teraz jego stan nikogo już nie interesuje – mówi pan Jan.