Piątek, 26 kwietnia 2024

imieniny: Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

RSS

Mieszkańcy najpiękniejszej śląskiej wsi czują się lekceważeni, ignorowani i manipulowani. Przez kogo?

19.04.2018 13:00 | 1 komentarz | eos

Bolesławiki – mieszkańcy najpiękniejszej ze śląskich wsi, a jednocześnie jednej z najmniejszych społeczności gminy Krzyżanowice – czują się lekceważeni, ignorowani, a nawet zmanipulowani. Dali temu wyraz podczas spotkania wiejskiego, gdzie przysłowiową kropką nad „i” były nieszczelne okna w przedszkolu.

Mieszkańcy najpiękniejszej śląskiej wsi czują się lekceważeni, ignorowani i manipulowani. Przez kogo?
Na zebraniu wiejskim z mieszkańcami Bolesławia spotkał się wójt Grzegorz Utracki, a obowiązki gospodarzy pełnili (od lewej) sołtys Bertold Fichna i radny Marian Lasak.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przepełniony kielich goryczy wylał się na wójta Grzegorza Utrackiego, po tym, jak uzależnił ich wymianę od decyzji wojewódzkiego konserwatora zabytków. Tymczasem problem trwa już siedem lat, a wcześniej remontów przeprowadzanych w budynku szkoły, jak np. wymiany dachu, nie konsultowano ze służbami konserwatorskimi.

– Okna są nieszczelne, jak one wyglądają, nie można ich już nawet czyścić. Czy dzieci w Bolesławiu są inne niż w pozostałych miejscowościach? – denerwowała się jedna z mieszkanek. – Szkoła ma 120 lat i tyle samo liczą sobie okna, w których wymieniano tylko szkło i kit. Nikt dotychczas w gminie tego nie zauważył? Nikt panu o tym nie powiedział, ani dyrektor szkoły, ani przedszkola? Po co tyle zgorszenia, można było to zrobić dużo wcześniej i dziś byłaby to już historia, a teraz pojawia się jeszcze problem z konserwatorem zabytków – wtórowała bolesławianka Maria Bartosz.

– Nie jest prawdą, że nie widzę potrzeby wymiany okien, ale jest wiele inwestycji w gminie, które po kolei realizujemy. Jeśli jest możliwość termomodernizacji placówki, pozyskania środków zewnętrznych, to robimy to w pierwszej kolejności – próbował przebić się przez głosy bolesławików wójt.

Mieszkańcy przede wszystkim mają mu za złe wygaszanie szkoły w Bolesławiu. Dla nich stary zabytkowy obiekt,wybudowany jeszcze przez ich dziadków, przedstawia emocjonalną wartość i daje poczucie własnej tożsamości. Szkoła to miejsce, w którym uczyło się starsze i obecne pokolenie, z nadzieją, że dzieci ich dzieci również znajdą tam swoje miejsce. Nie chcą, aby maluchy musiały wiele czasu spędzać na dojazdach i w świetlicach w oczekiwaniu na powrót z Bieńkowic. Niestety, ta wizja małej, przyjaznej dziecku szkoły, ze względów ekonomicznych legła w gruzach, a o zdanie mieszkańców nikt nie zapytał.

– Wiem, że jest konieczność wymiany okien i malowania, ale w związku z tym, że nie ma klas szkolnych, trzeba zastanowić się nad przeznaczeniem całości budynku. Przedszkole na pewno zostanie, choć ustawa o systemie oświaty wprowadza zakaz funkcjonowania takich (jednooddziałowych) przedszkoli, które mogą istnieć wyłącznie w zespołach szkolnych – tłumaczył wójt.

– Może drogą do utrzymania przedszkola byłoby więc ponowne uruchomienie szkoły? – dopytywano z nadzieją. Włodarz jednak nie widzi szansy na utrzymanie kilkuosobowej placówki w Bolesławiu. – Proponowałem utworzenie szkoły społecznej, na którą gmina przeznaczałaby z subwencji, tyle ile otrzymuje na każdego ucznia. Muszę patrzyć na całość gminy, a brakuje na oświatę parę milionów złotych. Nie jest proste utrzymać wszystkie szkoły, wygaszać gimnazja, a jednocześnie zapewnić dzieciom dobre warunki i nowoczesne wyposażenie do nauki. To nie była moja decyzja, to wspólna decyzja rady – odżegnywał się wójt.

Sprowokował w ten sposób serię pytań mieszkańców: Dlaczego rozmawiano o szkole wyłącznie z rodzicami dzieci, a nie ze wszystkimi mieszkańcami? Czy to rada gminy zaproponowała wójtowi wygaszenie szkoły? – Nie ma prostej odpowiedzi kto zaproponował likwidację, to była konsekwencja dyskusji o kosztach, funkcjonowaniu szkół, wysokości subwencji i realizacji obowiązkowych zadań – mówił wójt wymijająco.

Ludzie:

Grzegorz Utracki

Grzegorz Utracki

Wójt gminy Krzyżanowice.