Jest inwestor na mleczarnię. Chce kontynuować tam produkcję twarogu
Te informacje przekazał dziś radnym komisji budżetu prezydent Mirosław Lenk. - Jesteśmy już w trakcie rozmów, pozostaje tylko kwestia ceny jaką podyktuje Zott - wyjawił włodarz.
Prezydent nie chciał podać z kim samorządowcy (on i starosta Winiarski) są w kontakcie. - Kupi wytwórnię twarogu od Zotta bo mleczarni tam już nie ma - oznajmił M. Lenk. Zapowiedział, że kluczowe rozmowy odbędą się w następnym tygodniu.
Głos w sprawie zakładu Zotta zabrał też Franciszek Mandrysz. Powiedział, że rozmawiał z rolnikami i przedstawicielami starego zarządu mleczarni. - Największym przegranym w tej sytuacji jest Zott. Zetknął się z polską biedą i mimo, że przygotował produkt wysokiej jakości, w ocenie ekspertów jeden z najlepszych na rynku, to klienci go nie docenili - opowiadał F. Mandrysz.
Bronił rolników, którzy zdecydowali o sprzedaży udziałów w spółdzielni niemieckiej firmie. - W ten sposób ratowali swoje pieniądze. Dziś spółdzielnia byłaby już w upadłości a swoich pieniędzy by już nie odzyskali - kontynuował były szef komisji budżetu. Zaznaczył, że decyzja o sprzedaży była dobrym posunięciem ówczesnego zarządu spółdzielni.
Według jego informacji teren, na którym znajduje się była mleczarnia nie nadaje się w obecnych warunkach pod kontynuację jej działalności. - Trzeba byłoby hektara powierzchni i dużej hali. Do pracy potrzebnych byłoby 15-20 osób - wyliczył. Mandrysz dodał, że szansę na powodzenie miałby może producent z branży spożywczej jak Mieszko. Według niego obstawanie przy przedsięwzięciach związanych z mlekiem wymagałoby przełomowego na rynku pomysłu, czegoś w rodzaju unikalnego raciborskiego serka.