Pismo i apel raciborskich wolontariuszy dotyczące schroniska dla zwierząt w Raciborzu.
Publikujemy treść pisma oraz apelu do prezydenta Raciborza, jakie skierowali wolontariuszy z raciborskiego Schroniska dla bezdomnych zwierząt. Piszą o nich w najnowszym wydaniu Nowiny Raciborskie.
My, wolontariusze aktywnie uczestniczący w życiu raciborskiego schroniska dla zwierząt adresujemy niniejszy list do wszystkich ludzi, którym los zwierząt nie jest obojętny. Dzięki możliwości wolontariatu oraz aktywnym uczestnictwie w życiu schroniska musimy z przykrością stwierdzić, że
raciborskie schronisko nie spełnia powierzonej mu roli. W ciągu kilku ostatnich miesięcy udało nam się zauważyć szereg zaniechań i zaniedbań wynikających nie tylko z braku przestrzegania odpowiednich procedur, ale wynikłych również z braku poszanowania godności zwierząt oraz
przedmiotowego podejścia do ich życia. W niniejszym liście pragniemy podzielić się naszymi uwagami, które mamy nadzieję nie zostaną zbagatelizowane, a wręcz oczekujemy podjęcia konkretnych i natychmiastowych działań ze strony władz miasta Racibórz, mających na celu doprowadzenie do
normalizacji sytuacji w raciborskim schronisku oraz przywrócenia mu należytej funkcji, godnej nazwania tego miejsca „schroniskiem”.
W niniejszym liście staramy się przedstawić nie tylko zauważone przez nas zaniedbania, ale przede wszystkim wykazać przyczyny tych zaniedbań, których usunięcie pozwoli uzdrowić zaistniałą, mocno patologiczną sytuację.
Niejednokrotnie byliśmy naocznymi świadkami opłakanego stanu zdrowia zwierząt, które w raciborskim schronisku stały się ofiarą niedożywienia, chorób spowodowanych tragicznymi warunkami sanitarnymi, nienależytym nadzorem weterynaryjnym oraz brakiem wiedzy wśród pracowników schroniska na temat podstaw higieny w schronisku. Sytuacje w których zwierzęta całymi dniami konają od chorób i ran otwartych nie należą tutaj wcale do sytuacji rzadkich i wyjątkowych. Dokarmiając zwierzęta uświadomiliśmy sobie jak porażający jest stopień głodu i niedożywienia oraz jak niedoskonałe są procedury regulujące to zagadnienie. Zwierzęta zjadające z głodu własne odchody, jednocześnie nie chcą i z pewnością nadal nie będą chciały jeść najtańszej i najgorszej jakości karmy która jest im podawana i która z wartościową karmą dla zwierząt nie ma nic wspólnego.
Ponadto nie wszystkie zwierzęta trafiające do schroniska są w stanie odżywiać się wyłącznie suchą karmą, co czasem jest spowodowane ich wiekiem i brakiem odpowiedniego uzębienia, a czasem z powodu ich stanu zdrowia, który na to nie pozwala. Takie zwierzęta w schronisku skazane są
wyłącznie na łaskę wolontariuszy, którzy na własny koszt zapewniają im mokrą karmę, gdyż jest to jedyna karma którą zwierzęta potrafią zjeść. Gdyby nie wolontariusze, zwierzęta te skazane zostałyby na nieuchronną śmierć głodową, co najprawdopodobniej niejednokrotnie miało miejsce, zanim w schronisku powstał wolontariat.
Pragniemy również zwrócić uwagę na opłakany stan techniczny kojców i bud dla zwierząt. W wyniku braku odpływów wody i fekaliów, które nie są odprowadzane z kojców, zwierzęta są zmuszone do przebywania w opłakanych warunkach sanitarnych. Staraniami byłej Pani kierownik schroniska, w
kojcach położono drewniane podesty, które są jednak rozwiązaniem tymczasowym i nie chcielibyśmy aby rozwiązanie to było traktowane jako ostateczne. Budy dla zwierząt nie posiadają żadnego ocieplenia, co w związku z nadchodzącą zimą napawa nas również dużymi obawami o los zwierząt.
Wiele uwag mamy również do pracy wykonywanej przez pracowników schroniska, którzy wykazują całkowity brak empatii i zainteresowania losem zwierząt nie wykonując swoich obowiązków w należyty sposób. Standardem stało się, że pracownik, którego obowiązkiem jest posprzątać kojec z odchodów psa, zamiast wejść do kojca stoi przed nim i leje wodę w stronę psa i jego budy. Buda psa jest zalewana wodą zmieszaną z odchodami, która staję się wylęgarnią różnych wirusów i bakterii.
Powszechnym widokiem są również miski z wodą, w których woda jest koloru zielonego lub znajdują się w niej odchody zwierząt. Dziwi nas, że pracownicy tego nie dostrzegają i dopiero wolontariusze muszą zaradzić takiej sytuacji. Wielokrotnie byliśmy również świadkami mycia samochodów
prywatnych na terenie schroniska, powodujące zastój wody, która nie odpływała i stanowiła jedną wielką stojącą kałużę. Pracownicy w ogóle się z tym nie kryją, a dbałość o ich samochody jest zdecydowanie ważniejsza niż o psy i ich obowiązki wobec pracodawcy. Dużo daje nam do myślenia również fakt, że niemal za każdym razem kiedy schronisko odwiedzają wolontariusze psy głośno ujadają. Wystarczyło jednak nakarmić zwierzęta, aby od razu przestały ujadać i stały bardzo spokojne.
Każe nam to przypuszczać, że zwierzęta nie zawsze są regularnie karmione, na co wskazuje nie tylko ich stan zdrowia, ale również zachowanie. Wolontariusze na własny koszt oraz własnymi siłami przygotowują zwierzętom ciepłe i wartościowe posiłki. Zwierzęta są przyjaźnie nastawione do wolontariuszy, jednakże zauważyliśmy agresje lub wyraźny lęk niektórych zwierząt wobec pracowników schroniska.
Mamy również wiele uwag do nadzoru weterynaryjnego. Jako wolontariusze byliśmy zmuszeni ratować zwierzęta na własny koszt i we własnym zakresie, gdyż weterynarz mający podpisaną umowę z raciborskim schroniskiem nie miał czasu aby pomóc chorym i umierającym zwierzętom. Zgłaszaliśmy
również nasze zastrzeżenia do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, której kontrole o dziwo nigdy nie wykazywały zaniedbań w schronisku. Jest dla nas oczywiste, że w przypadku zaniedbań sięgających co najmniej kilku ostatnich lat, wykazanie jakiegokolwiek zaniedbania obecnie przez Państwową
Inspekcje Weterynaryjną byłoby jednocześnie przyznaniem się do wcześniejszego nienależytego nadzoru nad schroniskiem. Proceder ten jest więc ciągle tuszowany i kontynuowany, co jest ewidentnie na rękę Gminie Miasta Racibórz będącej udziałowcem w Przedsiębiorstwie Komunalnym, kierownictwu Przedsiębiorstwa Komunalnego oraz Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej.
Wolontariuszom udało się nagłośnić sprawę wśród lokalnych władz oraz w lokalnych mediach. Pomimo wstępnych zapewnień Prezydenta Miasta Racibórz o jego poparciu dla wolontariuszy, sprawa wolontariatu zakończyła się szybkim wypowiedzeniem umów o wolontariat wszystkim wolontariuszom przez Przedsiębiorstwo Komunalne. Przedsiębiorstwo Komunalne wypowiadając umowy powołało się na art. 42 ust.1 ustawy o Pożytku Publicznym i Wolontariacie. Pragniemy podkreślić że w Polsce prowadzonych jest wiele innych schronisk zarządzanych przez Przedsiębiorstwa Komunalne, w których wolontariaty funkcjonują i mają się bardzo dobrze, m.in. w Gliwicach i Tarnowie.
Zwracamy się z apelem o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Bijemy na alarm, ponieważ jesteśmy naocznymi świadkami zaniedbań i okropnych cierpień zwierząt w raciborskim schronisku. W przeciwieństwie do raciborskich władz, dla nas los żywych zwierząt jest czymś więcej niż tylko martwą
procedurą. Wołamy o pomoc, gdyż raciborskie schronisko stało się prawdziwym obozem koncentracyjnym dla zwierząt. Tylko to określenie oddaje pełny obraz tego co dzieje się w tym miejscu, a wszystko to jest rzekomo zgodne z literą prawa.
Władzom Miasta Racibórz przypominamy że zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, zwierzę jest istotą żyjącą, zdolną do odczuwania i nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
-----------------
Wolontariusze zwracają się do Prezydenta Miasta Raciborza z apelem o monitorowanie i kontrole Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Raciborzu. Dnia 16-10-2013 została przeprowadzona kontrola przez :
- Bożenę Jedynak-Turakiewicz-Naczelnika Wydziału Komunalnego
- Zdzisławę Sośnierz-Naczelnika Ochrony Środowiska i Rolnictwa
- Mariolę Wierzbicką-Inspektora Wydziału Komunalnego
Były też osoby uczestniczące podczas kontroli schroniska w roli obserwatorów:
- Danuta Miguła,
- Beata Schrittweiser,
- Krzysztof Bielecki-członek Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce Okręg w Częstochowie,
- Aleksandra Urbańczyk
Po kontroli schronisko zostało zamknięte (nie przyjmowano zwierząt), ruszyły prace naprawcze aby poprawić stan techniczny obiektu. Sprowadzono lepsza karmę i wydawało się że sprawy idą w dobrym kierunku. Trwało to jednak krótko. Teraz wraca stare !Jako czynnik społeczny, który był uczestnikiem kontroli oczekiwaliśmy , że otrzymamy protokół pokontrolny, który wykaże , co zostało zrobione, na ile poprawił się stan techniczny schroniska i warunki życia przebywających się tam zwierząt. Na jakiej podstawie przywrócono ponowne przyjmowanie zwierząt? Możemy przypuszczać, że takiego obioru nikt nie zrobił a przecież jest to obowiązek i standard w takich działaniach. Większość usterek nie została usunięta , a te które poczyniono zrobiono byle jak i pewnie już na wiosnę będą do poprawki! Jako wolontariusze pomagamy w schronisku od 2 miesięcy. Staramy się jak możemy ulżyć doli tych zwierząt. Kupujemy za własne pieniądze karmę , gotujemy w domu jedzenie , skarmiamy psy, które stają się spokojne i grzeczne. Na nasz widok zwierzęta reagują przyjaźnie. Na widok pracowników uciekają do budy , niektóre staja się agresywne. To o czymś świadczy. Ponownie sprowadzono do schroniska złą zakwestionowaną przez lekarza weterynarii i nas karmę – cegłę. Zwierzęta jej nie jedzą mimo że są głodne. Przez pracowników schroniska jesteśmy traktowani wrogo mimo że dokładamy wszelkich starań aby dobrze ułożyć stosunki współpracy z korzyścią dla zwierząt. Niestety teraz jesteśmy pewni, że największym zagrożeniem dla tych zwierząt są pracownicy, ludzie cyniczni pozbawieni uczuć do istot, które nie z własnej woli zostały im oddane pod opiekę. Mamy na to liczne dowody!
Zdajemy sobie sprawę , że wieloletnie zaniedbania na każdym odcinku pracy schroniska nie da się usunąć w krótkim czasie. Teraz jednak nie robi się nic, idzie zima bardzo trudny okres dla przetrzymywanych tam zwierząt.
Ktoś powie ,, kontrole nie wykazały żadnych uchybień”. Nie wykażą bo są zapowiadane, a ludzie którzy je przeprowadzają nie mają pewnie żadnych wyobrażeń jak powinna funkcjonować taka placówka. Papier jest cierpliwy i wszystko zniesie. Żyjące tam zwierzęta niestety nie! Giną z głodu, topią się we własnych odchodach a w kojcach stoi woda.
Dziwi nas jak pracodawca PK Sp. Z o.o. może zatrudniać pracowników, którzy ewidentnie pracują źle, przyczyniając się do złego wizerunku firmy i jej złej reputacji?
Żaden pracodawca nie tolerowałby takiego stanu rzeczy nawet jednego dnia a ta sytuacja w schronisku trwa od lat!
Jest przecież bardzo duże bezrobocie, ludzie z pocałowaniem ręki przyjmą każdą pracę i na pewno będą to ludzie świadomi pracy ze zwierzętami.
Wolontariusze, którzy poświęcają swój czas i środki to nie są ludzie przypadkowi. Od dawna interesują się schroniskiem i tym co tam się w nim działo i nadal dzieje. Starają się wszelkimi sposobami dotrzeć do sumień tych ludzi , którzy poprzez dobre decyzje poprawią obecny stan rzeczy.
Panie Prezydencie prosimy o wsparcie i dalsze monitorowanie schroniska ! My ze swej strony deklarujemy wszelką pomoc w przeorganizowaniu pracy schroniska tak aby zwierzęta miały godziwe warunki bytu, a nasze miasto stało się wzorem dla innych jak powinna działać taka placówka.
Wolontariuszy jest już spora grupa a inni ludzie nadal wstępują w szeregi wolontariatu niosąc bezinteresowną pomoc i dlatego nie można zmarnować takiego potencjału.
Komentarze
11 komentarzy
Weźcie przykład z Urzędu Miasta w Świnoujściu- tam z urzędnikami weszła Policja i usunęła administratora schroniska od zarządzania schroniskiem mimo trwania umowy. Można? Można- trzeba tylko chcieć!!! Kielce wynajęły specjalistyczną firmę zajmującą się kontrolami schronisk dla zwierząt. Możliwości jest mnóstwo.
sztomel-Psychol to gość, który lubi jak zwierzęta cierpią, ja mam tą naturę, że nie umiem patrzeć na cierpienia zwierzęcia, dlatego mnie uczono, że jak zabijasz prosiaka, to tak aby nawet się nie zorientował że zdycha, czyli musi być pewny i mocny szlag, jak zabijasz kurę, to tak samo, walisz tak aby łeb od razu odleciała. Jak kura zachorowała, nie chciała jeść, ciągle siadała, to ją się zabijało, to było właśnie człowieczeństwo, że nie pozwalało się cierpieć zwierzętom, nie męczono ich, skoro ty byś umiał patrzeć na konanocego psa i nic nie zrobił byś, to znaczy że zdhchający pies nie robi na tobie wrażenia, ja bym takiego psa dobił, aby skrócić jego cierpienia.
"koło 16 godzin temu oceniono 2 razy-2
iklola-Dlaczego nie dobiłaś tych psów? Człowieczeństwo polega na tym, że człowiek skróca cierpienia zwierząt i je dobija. Gdybyś miała chorego psa w domu, ten pies zachorował by na raka, to czy byś patrzyła jak kwiczy i zdycha, czy byś też wzięła siekierę i dobiła, aby się nie męczył. Skoro twierdzisz że zwierzęta tam cierpią, to znaczy że trzeba je dobić i tym samym problem się rozwiąże.W Wietnamie jedzą psy, są cenniejsze od wieprzowiny, skoro u nas siekierą lub młotkiem zabija się świnie, to taka sama szybka śmierć dotyczy psów. W czym masz problem? Jak uważasz że mało kasy idzie na schroniska, to daj z swojej kasy, jak jej nie masz to zacznij się prostytuować i kasę przeznaczaj na psy. Życie jest ciężkie i musisz wybierać.Nie możesz swoich realizacji świata tworzyć kosztem podatników, czyli ludzi pracy. "........................Klasyczny wpis wynaturzonego PSYCHOLA.
gyniuś -Ok, pochwal się, ile zamierzasz oddawać swojej kasy co miesiąc na schronisko. Ile jesteś w stanie dać na te psiaki z swojego budżetu.
@koło - na poważne tematy można dyskutować z poważnymi ludźmi . Ale zaręczam że ty do takich nie należysz .
Paulinaa-A nie lepiej zlikwiować schronisko? Po co one komu, psy ani w naszej kulturze zjeść nie idzie, ani to przydatne, bo psa trzeba mieć od szczeniaka, aby go wyszkolić, starego psa już się nie wyszkoli. Po co marnować kasę podatników, kiedyś nie było schronisk i jakoś psy nie wymarły, wręcz przeciwnie, powstawały nowe rasy psów.
Pracownicy dostają swoją pensje i to ich zasranym obowiazkiem jest zapewnienie zwierzetom godziwego miejsca do spania, nakarmienia ich lub wymienienia wody. Jesli im ta praca nie pasuje niech ją zmienia :) A nie ciagną kase za to ze mogą sobie umyc auta za darmo np :)
hutnik-Ile pan zamierza wpłacić na to schronisko? Czy dla tych biednych piesków jest an w stanie przeznaczyć zaledwie jakieś 400000zł rocznie? Taka skromna sumka, ale dla piesków pan pewnie nie pażałuje a jak pan tyle nie ma, to niech pan da wszystko co pan posiada dla tych piesków. Dla piesków pan chyba nie pożałuje, bo jak pan pisze to tak dalej być nie może, wiec dawaj pan całą kase na schronisko.
iklola-Dlaczego nie dobiłaś tych psów? Człowieczeństwo polega na tym, że człowiek skróca cierpienia zwierząt i je dobija. Gdybyś miała chorego psa w domu, ten pies zachorował by na raka, to czy byś patrzyła jak kwiczy i zdycha, czy byś też wzięła siekierę i dobiła, aby się nie męczył. Skoro twierdzisz że zwierzęta tam cierpią, to znaczy że trzeba je dobić i tym samym problem się rozwiąże.W Wietnamie jedzą psy, są cenniejsze od wieprzowiny, skoro u nas siekierą lub młotkiem zabija się świnie, to taka sama szybka śmierć dotyczy psów. W czym masz problem? Jak uważasz że mało kasy idzie na schroniska, to daj z swojej kasy, jak jej nie masz to zacznij się prostytuować i kasę przeznaczaj na psy. Życie jest ciężkie i musisz wybierać.Nie możesz swoich realizacji świata tworzyć kosztem podatników, czyli ludzi pracy.
PAnie Prezydencie, naprawdę pan nie rozumie, że tak dalej być nie może?
Pare lat temu,bylam tez wolonteriuszka w tym schronisku.Wychodzilam z tamtad z placzem.Tak zal mi bylo tych zwierzat,nienawidzilam zachowania pracownikow.To wszystko jakby wrocilo,gdy przeczytalam ten artykul.Nic sie tam nie zmienilo.Za murami schroniska odkrylam psie kosci.......bylam za mloda,niewiarygodna dla doroslych.Bolalo,ze nie moglam nic zrobic.Angazowalam sie w zbiorke pieniedzy w mojej szkole,wyprowadzalam psy na spacer,mylam kotom oczy rumiankiem.Ale gdy moja praca zaczela biec w kierunku-sprzatania pomieszczen komunalnych,mycie okien- zrezygnowalam.Zal,pozostaje do teraz.