Czwartek, 19 grudnia 2024

imieniny: Gabrieli, Dariusza, Urbana

RSS

Rodzin zastępczych ciągle za mało w powiecie wodzisławskim. Apel o otwarcie serc

12.12.2024 15:00 | 0 komentarzy | ska

Zbliżający się czas Świąt Bożego Narodzenia to okres, kiedy wykazujemy się większą empatią i chęcią pomagania. W niektórych rodzinach kiełkują pomysły, aby pomóc tym najmłodszym. O tym, że ogromną pomocą oraz dobrem, ale też trudem są rodziny zastępcze przekonują Monika i Artur Banasikowie, którzy od 12 lat są rodziną zastępczą, a od 10 lat prowadzą pogotowie rodzinne.

Rodzin zastępczych ciągle za mało w powiecie wodzisławskim. Apel o otwarcie serc
Artur i Monika Banasikowie przekonują, że mimo wielu trudów, warto otworzyć serca na przyjęcie do rodziny dzieci, które potrzebują oparcia w dorosłych.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rodzin zastępczych ciągle za mało w powiecie wodzisławskim. Apel o otwarcie serc

Przedstawiciele zarządu powiatu, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie Aleksandra Witoszek oraz rodzice zastępczy Monika i Artur Banasikowie opowiedzieli podczas konferencji prasowej o blaskach i cieniach rodzicielstwa zastępczego. Rodzin zastępczych stale brakuje, bo niestety przybywa dzieci, które muszą zostać objęte opieką. 

"Możesz i Ty" to kampania powiatu wodzisławskiego, której celem jest promocja rodzicielstwa zastępczego. To temat niezwykle istotny, bo z roku na rok rosną potrzeby w tym zakresie. - Potrzeby rosną z miesiąca na miesiąc i z roku na rok. Są w tym zakresie miesiące spokojnie, ale są też takie, że nie wiemy w jaki sposób zaopiekować dzieci w potrzebie - podkreślił starosta Leszek Bizoń. - Dla nas rodziny zastępcze, szczególnie te zawodowe, to prawdziwi bohaterowie, którzy potrafią oddać serce, by nieść pomoc dla młodych ludzi - dodał starosta. 

- Chcemy z naszą kampanią dotrzeć, dzięki mediom lokalnym, jak najszerzej do mieszkańców. Wiele cennych informacji można znaleźć na stronie powiatu oraz na stronie PCPR. Tam mamy sporo odpowiedzi na pytania mieszkańców, którzy chcieliby zostać rodziną zastępczą. 26 listopada odbyła się także konferencja w ramach obchodów Dnia Pracownika Socjalnego. Specyficznym pracownikiem socjalnym są właśnie rodzice zastępczy, bo pracują 24 godziny na dobę. W tym dniu uhonorowaliśmy cztery rodziny zastępcze podziękowaniami: Monikę i Artura Banasików, Iwonę i Antoniego Szulików (to także pogotowia rodzinne), Anitę i Dariusza Pyszny oraz panią Jadwigę Nowak, która ma 75 lat i jeszcze dwójkę dorosłych dzieci - zaznaczył Arkadiusz Skowron, etatowy członek zarządu powiatu wodzisławskiego. 

Ciekawym elementem promocji rodzicielstwa zastępczego będzie także program "Rączka gotuje", który wyemitowany będzie w niedzielę 21 grudnia na antenie TVP3 Katowice wraz z powtórką 25 grudnia. - Tu rodzice Karina i Jacek Zozworkowie wzięli udział w nagraniu programu razem z Remigiuszem Rączką. Serdecznie zachęcamy do obejrzenia programu - zapowiedział Arkadiusz Skowron. 

Kryzys rodzin zastępczych

O statystykach rodzicielstwa zastępczego w powiecie opowiedziała dyrektor PCPR Aleksandra Witoszek. - W naszym powiecie mamy 185 rodzin zastępczych, choć podczas kręcenia programu z Remigiuszem Rączką podawałam jeszcze liczbę 182 rodzin, bo to zmieniło się w zasadzie w ciągu tygodnia.. To z jednej strony bardzo duża liczba rodzin zastępczych, a mimo to jest ona nadal niewystarczająca, bo potrzeby są coraz większe - wyjaśniła Aleksandra Witoszek. Od 2021 roku liczba rodzin zastępczych wzrosła o 27. według stanu na koniec października w powiecie najwięcej jest zastępczych rodzin spokrewnionych (121), następnie niezawodowych (42) oraz zawodowych (12). Niestety na 185 rodzin zastępczych funkcjonują tylko 2 pogotowia rodzinne. Jest też 6 rodzinnych domów dziecka. W 185 rodzinach zastępczych wychowywanych jest obecnie aż 355 dzieci! Ponadto 44 dzieci są zaopiekowane w powiatowych placówkach: Powiatowej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Wodzisławiu Śląskim, Powiatowej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Gorzyczkach oraz Powiatowym Domu Dziecka w Gorzyczkach. 

Dyrektor PCPR powiedziała także o najczęstszych powodach, z jakich dzieci trafiają do rodzin zastępczych oraz placówek opiekuńczych. Wbrew powszechnej opinii, nie jest to bieda, bo nikt nie odbiera dzieci od biologicznych rodziców z powodu niskiego statusu materialnego. Od lat najczęstszą przyczyną umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych jest bezradność radność w sprawach opiekuńczo-wychowawczych. Co istotne, jeszcze w 2021 roku było 133 takich przypadków, natomiast do końca października bieżącego roku to już 200 dzieci, które trafiły do rodzin zastępczych z powodu nieporadności wychowawczej rodziców. Drugą przyczyną są uzależnienia biologicznych rodziców. Powodami umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych są także m.in. przemoc w rodzinie, sieroctwo i półsieroctwo. 

PCPR realizuje także autorski program szkolenia kandydatów na rodziny zastępcze, dzięki czemu potencjalni kandydaci mogą "u siebie" dowiedzieć się wszystkiego, co powinni wiedzieć o działalności rodzin zastępczych.

- To jest nasz apel do naszych mieszkańców: zróbmy coś wspólnie dobrego, ale bardzo ważnego. Ważnego, bo damy ciepły rodzinny dom naszym dzieciom, które tego niezwykle potrzebują - podsumowała Aleksandra Witoszek. 

Dyrektor PCPR Aleksandra Witoszek przedstawiła statystyki, z których wynika, że dzieci w potrzebie z roku na rok przybywa

Dyrektor PCPR Aleksandra Witoszek przedstawiła statystyki, z których wynika, że dzieci w potrzebie z roku na rok przybywa

Codziennie oddają serce

Po przygotowaniu teoretycznym przychodzi praktyka. O cieniach i blaskach rodzicielstwa zastępczego opowiedzieli Monika i Artur Banasikowie, którzy maja pod opieką 10 dzieci. Mają także dwójkę już dorosłych biologicznych dzieci. 

- Otwórzmy się na polską gościnność. Przyjmijmy kogoś do naszego domu. Kiedyś Polska była znana z gościnności, a obecnie mam wrażenie, że zamykamy się na innych. Potrzeba nam empatii - podkreślił na wstępie Artur Banasik, który od 12 lat jest zastępczym tatą, czy "wujkiem" jak nazywają go podopieczni. 

- Nasze dzieciaki dają nam poczucie ważności tzn. tego, że jesteśmy kimś ważnym w ich życiu. Dzięki nam ich taki potłuczony początkowy świat zaczyna się sklejać w całość i okazuje się, że dorośli są fajni, bo np. "ciocia" i "wujek" mają szalone pomysły. Że tańczą przy śniadaniu bo akurat leci jakiś fajny kawałek. Że "wujek" przynosi "cioci" kwiaty nie dlatego, że ma urodziny, tylko dlatego, że ją kocha. To rzeczy, których nasze dzieciaki wcześniej nie znały - mówi Monika Banasik podkreślając, że codzienne trudy i przeszkody wychowawcze nie zniechęcają, a wręcz motywują do dalszego działania. 

Jak zaznacza pan Artur, dzieci to ludzie, ale jeszcze mali. I tak, jak dorośli, potrzebują zasad. Wręcz oczekują zasad, bo to pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Dlatego to od dorosłych zależy, żeby takie zasady dzieciom wpajać oraz je ustanawiać. Podczas spotkania z dziennikarzami rodzice zastępczy podkreślali, że prowadzenie rodziny zastępczej opiera się na zasadzie "domu otwartego", bo co chwilę ktoś przychodzi, od specjalistów po kandydatów na rodziców adopcyjnych. To z kolei wiąże się z pewną zgodą na brak prywatności. - Nie każdy jest to w stanie udźwignąć, bo są to sytuacje czasem krępujące dla obu stron. Ale dzięki tym spotkaniom my się zaprzyjaźniamy i co ważne, z każdą rodziną adopcyjną naszych dzieci mamy kontakt. Nasi wychowankowie wracają do nas już dorosłe, spędzają z nami święta. My jesteśmy pogotowiem rodzinnym, a traktują nas jak "ciocię" i "wujka". To jest cudowne - wspomina z rozrzewnieniem pani Monika. 

Co ważne, rodzicielstwo zastępcze to nie sposób na duże zarobki. - Jeśli ktoś się nastawia na duże pieniądze, to niech da sobie spokój. Jeśli ktoś robi sobie założenie, że oprócz pomagania innym jest przy tym niewielka korzyść finansowa, to da radę. To nie jest praca, którą odkłada się po 8 godzinach na półkę. Pan starosta ostatnio mówił, że to nie praca, a misja. My jesteśmy w służbie przez cały czas - tłumaczy pan Artur. 

Poskładać potłuczony świat dziecka

Wśród wielu trudów rodzicielstwa zastępczego pojawia się jeden argument, który stanowi podstawę decyzji rodziców o wyborze takiej drogi, a jednocześnie jest świadectwem ogromnej empatii. - Po co to wszystko? Dla tych uśmiechów i radości. Żeby móc poskładać tym dzieciaczkom ten potłuczony świat. Aby one w pewnym momencie miały szansę na to, aby dorastać w rodzinie przez duże "R". Aby nie bały się ludzi i wiedziały, że są ważne i wartościowe. By czuły swoją moc. To dzieci często pogubione i na różne sposoby zranione. Sytuacje są ogromnie trudne, ale tym dzieciom należy pokazać, jaki ten świat jest piękny, aby zobaczyły jego kolory. To nasze dzieci, tylko nie noszą naszych nazwisk - podsumowuje Monika Banasik, zachęcając innych do zostania rodziną zastępczą.