Czwartek, 26 grudnia 2024

imieniny: Szczepana, Dionizego

RSS

Czy szpital rehabilitacyjny przetrwa? Radni wystosowali apel do Ministerstwa Zdrowia

14.11.2024 10:14 | 13 komentarzy | ska

Mniej małych pacjentów, a co za tym idzie likwidacja oddziałów, zwolnienia pracowników, a w konsekwencji zamknięcie placówki. Taki, bardzo pesymistyczny scenariusz, rysuje się przez Wojewódzkim Szpitalem Rehabilitacyjnym dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju. Wszystko przez planowane rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia, które znacząco ogranicza zakres świadczeń rehabilitacyjnych.

Czy szpital rehabilitacyjny przetrwa? Radni wystosowali apel do Ministerstwa Zdrowia
Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju pomaga najmłodszym od 1952 roku. Teraz jego działalność może stanąć pod znakiem zapytania. Na zdjęciach dolnych prezydent Jastrzębia-Zdroju Michał Urgoł oraz dyrektor szpitala Jerzy Piotrowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy szpital rehabilitacyjny przetrwa? Radni wystosowali apel do Ministerstwa Zdrowia

Temat rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia podnoszony jest w całym kraju przez placówki rehabilitacyjne. W Jastrzębiu-Zdroju szczególną rolę odgrywa Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny dla Dzieci, który funkcjonuje w historycznym budynku, gdzie przed wojną znajdowało się  Sanatorium Inwalidów Wojskowych i Powstańczych im. Marszałka Józefa Piłsudzkiego. Od 1952 roku budynek pełnił funkcję Sanatorium Rehabilitacyjnego dla dzieci po chorobie Heine-Medina. Dzisiaj to placówka rehabilitacyjna dla dzieci w wyspecjalizowaną kadrą, dzięki której wielu małych pacjentów otrzymało pomoc. 

Obcięcie listy schorzeń 

Niestety nowe rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia mocno ogranicza zakres świadczeń rehabilitacyjnych, niestety także dla dzieci. Dlatego sami rodzice dzieci leczonych w szpitalu, w ciągu 2 dni zebrali 968 podpisów pod petycją do ministerstwa. W obronę szpitala zaangażowali się także lokalni politycy, co ciekawe - z różnych stron sceny politycznej. 

Sprawę niedawno w social mediach skomentował doradca II Wicewojewody Śląskiego ds. osób niepełnosprawnych Mateusz Kozielski. - Od kilkunastu dni nad rehabilitacją szpitalną dzieci i młodzieży wisi topór w postaci proponowanego rozporządzenia Ministra Zdrowia. Jako były pacjent szpitala rehabilitacyjnego w Jastrzębiu-Zdroju oraz uczeń przyszpitalnej szkoły, jestem zszokowany proponowanymi zmianami, które mogą doprowadzić do likwidacji obu placówek. W kampanii wyborczej przy różnych okazjach mówiłem, jaką wartością dodaną jest ten szpital i ta szkoła i że wymagają ciągłego wsparcia. W związku z tym w zeszłym tygodniu odwiedziłem te placówki i porozmawiałem z ich dyrektorami, którzy wkładają ogrom serca i pracy w to, aby zarówno szkoła, jak i szpital stale się rozwijały. Ze swojej strony mogę dodać, że jestem w stałym kontakcie z parlamentarzystami Polski 2050 z województwa śląskiego, którzy monitorują sprawę. Tym bardziej cieszę się z dzisiejszej zapowiedzi Minister Zdrowia, że cała sprawa zostanie ponownie przeanalizowana. Presja ma sens - napisał Mateusz Kozielski.  

To właśnie także sprawa szpitala rehabilitacyjnego była głównym punktem zwołanej przez prezydenta nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej Jastrzębia-Zdroju, która odbyła się 13 listopada. 

- Nasz szpital cieszy się nienaganną opinią i doskonałą renomą, z powodzeniem kontynuując chlubne medyczne tradycje, sięgające jeszcze okresu międzywojennego. Z jego usług korzystają nie tylko pacjenci z naszego miasta, ale z całego kraju. Placówka jest też cenionym ośrodkiem dydaktycznym, w którym praktyczne umiejętności zdobywają przyszli lekarze i rehabiitanci. Szpital zawsze mógł liczyć na pomoc i wsparcie urzędu miasta. W ciągu ostatnich lat wsparliśmy tę placówkę kwotą blisko 400 tys. złotych - mówił do radnych i gości prezydent Michał Urgoł, wyliczając zakupy wsparte przez miasto: łóżka szpitalne, wanny do hydromasażu, mobilny podnośnik i wiele innego sprzętu.

Ze swej strony deklaruję, że zwrócę się do pana Premiera, do Ministra Zdrowia, do parlamentarzystów oraz wszystkich instytucji, którym leży na sercu dobro naszych małych pacjentów - zapewnił prezydent Urgoł. 

Prezydent Michał Urgoł zapewniał, jak ważne dla potrzeb dzieci z Jastrzębia i okolic jest funkcjonowanie szpitala rehabilitacyjnego. fot. UM Jastrzębie-Zdrój

Prezydent Michał Urgoł zapewniał, jak ważne dla potrzeb dzieci z Jastrzębia i okolic jest funkcjonowanie szpitala rehabilitacyjnego. fot. UM Jastrzębie-Zdrój

Spadek do 17 proc. pacjentów

O tym, jak negatywne w skutkach dla szpitala okazać się może nowe rozporządzenie opowiedział dyrektor placówki. 

- Mamy już 72 lata historii. Rehabilitujemy dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym, niedowładami i porażeniami rdzenia ośrodkowego i obwodowego, wadami wrodzonymi narządu ruchu, schorzeniami ortopedycznymi wrodzonymi i nabytymi, skrzywieniami kręgosłupa, stanami pourazowymi i wiele, wiele innych schorzeń. Mamy 3 oddziały, ośrodek rehabilitacji dziennej dla dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego. To jest oddział dzienny. Pacjenci codziennie przychodzą, otrzymują leczenie, odchodzą do domu. Ponadto oddział stacjonarny rehabilitacji ogólnoustrojowej i oddział rehabilitacji neurologicznej dla dzieci. Zasady przyjęć do szpitala wyglądają w ten sposób, że jest międzynarodowa klasyfikacja chorób ICD 10 i z tej klasyfikacji Minister Zdrowia wybiera pulę rozpoznań i schorzeń, z którymi możemy do szpitala przyjąć. Dotychczas ta pula, aby obrazowo to przedstawić, to były 33 strony rozpoznań pisane drobnym drukiem. Obecnie [proponowane w nowym rozporządzeniu - przyp. red.] jest to 5,5 strony. Taka jest skala tych cięć - wyjaśniał radnym podczas sesji nadzwyczajnej Jerzy Piotrowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju. 

Przeprowadziliśmy w szpitalu szacunek, aby nie fantazjować, a podać konkretną liczbę. Od 1 stycznia 2023 do 30 września 2024, czyli 7 kwartałów, gdybyśmy przyjmowali do szpitala dzieci na tych zasadach, które są obecnie proponowane, byłoby to 17,2 proc. z tych, które przyjęliśmy. Łatwo się domyślić, że przy tak drastycznym obcięciu tych przyjęć, szpital jako jednostka się nie utrzyma. To nie jest tylko tak, że oddziały stacjonarne przestaną istnieć. Koszty stałe takiego szpitala jak nasz są duże. To zabytkowy budynek, który pochłania sporo energii i trzeba też utrzymać persolnel, ze względu na to, że wymagania Narodowego Funduszu Zdrowia są bardzo konkretne i poprzeczka jest wysoko postawiona. W związku z tym sam oddział rehabilitacji dziennej, który mógłby pozostać, w żaden sposób nie jest w stanie udźwignąć tych kosztów. Nawet dość pobieżna symulacja doprowadziła nas do wniosku, że po 3 miesiącach nasza jednostka przestanie funkcjonować ze względu na to, że popadniemy w takie długi - podkreślał dyrektor. 

Głos w dyskusji zabrał m.in. radny Janusz Toborowicz. fot. Esesja/UM Jastrzębie-Zdrój

Głos w dyskusji zabrał m.in. radny Janusz Toborowicz. fot. Esesja/UM Jastrzębie-Zdrój

70 pracowników może trafić na bruk

W dyskusji głos zabrała także przedstawicielka Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności". W szpitalu zatrudnionych jest obecnie 70 pracowników (nie wliczając pracowników przyszpitalnej szkoły). 

Wyrażamy stanowczy i bezwzględny sprzeciw propozycjom projektu w sprawie zapewnienia dostępności do rehabilitacji stacjonarnej, tzw. szpitalnej oraz ograniczeniu dostępności do rehabilitacji domowej. Nie wyrażamy zgody na proponowane drastyczne ograniczenia rozpoznań w klasyfikacji ICD 10, z jakimi dzieci będą mogły być przyjmowane do leczenia szpitalnego. W obliczu potrzeb rehabilitacji dzieci i młodzieży na oddziałach szpitalnych, ale też rehabilitacji domowych, w znaczącym stopniu utrudni ich leczenie, a tym samym powrót do normalnego życia

- zaznaczyła Justyna Skrzynecka z Biura Terenowego Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ „Solidarność”, także przewodnicząca Terenowej Sekcji Problemowej NSZZ "Solidarność" miasta Jastrzębie-Zdrój. 

Jak podkreślił dyrektor Jerzy Piotrowski, wielu z pracowników szpitala dojeżdża do Jastrzębia z Katowic, dlatego raczej nie ma obaw o to, że nie znaleźliby oni pracy. Problemem jednak stanie się ograniczenie dostępności do rehabilitacji dzieci, bo dla wielu rodziców dojeżdżanie z niepełnosprawnym dzieckiem do dalej położonych ośrodków będzie stanowiło ogromne wyzwanie logistyczne. Dlatego też rodzice w tak szybkim tempie zebrali prawie 1000 podpisów pod wspomnianą na początku artykułu petycją. 

Po krótkiej dyskusji radni ostatecznie przeszli do głosowania nad uchwałą, stanowiącą pewnego rodzaju apel do ministerstwa, aby proponowane rozporządzenie nie weszło w życie. Za zagłosowali wszyscy radni obecni na sali obrad. Nikt nie był przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. 

fot. Esesja/UM Jastrzębie-Zdrój

fot. Esesja/UM Jastrzębie-Zdrój